Resztę popołudnia spędziłam w miłym towarzystwie Lysandra. Chłopak zabrał mnie do małej, uroczej kawiarenki, znajdującej się niedaleko szkoły. Wnętrze lokalu tonęło w lekkim półmroku, oświetlane jedynie przez niewielkie lampy naftowe stojące na stolikach i kandelabry wiszące na ścianach pomalowanych w szerokie, beżowo-burgundowe pasy. Mimo, że nie było zbyt wielu ludzi usiedliśmy w najbardziej oddalonym od wejścia miejscu. Przez większość rozmowy, to ja odpowiadałam na pytania białowłosego, ale nie pozostawałam mu dłużna i jej trakcie dowiedziałam się, że mieszka razem z bratem Leo i że śpiewa w szkolnej kapeli, a teksty piosenek w większości pisze sam, choć czasami zdarza im się grać covery. Podczas, gdy to ja odpowiadałam na pytania, popadał w lekkie zamyślenie, jakby analizował każde moje zdanie.W takich chwilach, mimo tego, że przyglądał mi się uważnie, jego różnokolorowe oczy stawały się na moment nieobecne. Intrygowało mnie to, o czym myśli. Fascynowała mnie jego osoba. Był inny od wszystkich chłopaków jakich znałam. Pod jego wzrokiem czułam się niezręcznie, ponieważ miałam wrażenie, że potrafi czytać w mojej duszy, ale jednocześnie byłam dziwnie rozluźniona. Czułam, że mogę rozmawiać z nim całymi godzinami.
Niestety wszystko co dobre, szybko się kończy i nim się obejrzeliśmy minęły ponad dwie godziny, a za oknem zrobiło się ciemno. Od rana zdążyło napadać sporo śniegu, więc ulice były przykryte białym puchem. Gdy wyszliśmy z kawiarni na mroźne powietrze, dookoła nas zaczęły wirować płatki śniegu, oświetlone mdłym, żółtawym światłem latarni. Chłopak uprzejmie odprowadził mnie do domu. Przez większość drogi rozmawialiśmy o ulubionych zespołach, piosenkach, książkach. Kiedy znaleźliśmy się już na miejscu, ujął moją dłoń i delikatnie musnął ją ustami.
- Dziękuję za zwrot notatnika i za poświęcony mi czas - spojrzał na mnie uważnie, po czym uśmiechnął się, a ja poczułam, jak moje, zmarznięte od wiatru policzki oblewa fala gorąca. Oddalił się kawałek, po czym dodał - do zobaczenia w szkole.
- Ja również dziękuję, za miłą rozmowę - odwzajemniłam uśmiech i delikatnie pomachałam mu na pożegnanie. - Do zobaczenia... - mruknęłam cicho i po chwili weszłam do domu. Mimo, że była dopiero chwilę po siedemnastej, miałam wrażenie jakby było dużo później. Wchodząc do przedpokoju i zapaliwszy światło, ściągnęłam płaszcz, a grube buty zamieniłam na cieplutkie kapcie.
Weszłam po cichu do kuchni, zobaczyć co jest do jedzenia. Od razu rzuciło mi się w oczy, że drzwiczki od piekarnika są lekko uchylone. Podeszłam więc i zaglądnęłam do środka. Poczułam przepyszny zapach stopionego sera i sosu pomidorowego. Z moich ust wydobył się cichutki jęk i dopiero wtedy poczułam jak bardzo jestem głodna. Sięgając po rękawicę kuchenną, wyciągnęłam gorącą jeszcze pizze. Odkroiłam sobie dość spory kawałek i udałam się do salonu, zobaczyć co robi ciotka. Gdy weszłam do pokoju zobaczyłam, że kobieta śpi na kanapie. Odłożyłam po cichu talerz i wziąwszy koc, chciałam ją przykryć, ale przebudziła się i spojrzała na mnie zdziwiona.
- Oh... to ty... Przepraszam, nie usłyszałam jak wchodzisz - mruknęła cicho, przecierając zaspane oczy.
- W porządku ciociu. Nic się nie stało - uśmiechnęłam się do niej pogodnie. - Może jednak położysz się w sypialni? - dodałam po chwili, kiedy ciocia oparła głowę o oparcie sofy i zamknęła oczy.
- Nie... Po prostu miałam dzisiaj ciężki dzień w pracy i dlatego tak - wstała i przeciągnęła się, ziewając. - Chcesz coś do picia?
- Moszesz mi zrłobiś hahao. - wybełkotałam do niej z ustami pełnymi gorącej pizzy. Siedząc w fotelu z podkulonymi nogami, przeskakiwałam po kanałach w telewizji. Kończąc jedzenie, niechętnie wstałam i zaniosłam talerz do kuchni. Gdy wchodziłam do pomieszczenia ciocia kończyła robić kakao. Wzięłam od niej swój kubek i wróciłyśmy razem do pokoju. Po skończonym filmie postanowiłam pójść do pokoju i położyć się do łóżka.
Wchodząc do pokoju zapaliłam światło, które od razu rozświetliło pomieszczenie. Położyłam torbę przy biurku i zabierając ręcznik z krzesła, udałam się do łazienki. Rozebrawszy się, weszłam pod prysznic. Odkręciłam gorącą wodę i regulując jej ciepło, powoli zwilżałam swoje ciało. Większość ludzi, których spotkałam uważała mnie za chudzielca. W sumie nie dziwiłam im się, ponieważ w nieco luźniejszych ubraniach sprawiałam takie wrażenie. Koścista i pozbawiona kształtów. Prawda była taka, że po prostu byłam drobną, nie za wysoką osobą.
Kiedy skończyłam długą kąpiel, owinęłam się ręcznikiem i zawinęłam blond włosy turban, wróciłam do pokoju. Usiadłszy na łóżku, zaczęłam je delikatnie przesuszać, a następnie rozczesałam długie pasma. Przesuwając szczotką po włosach zatopiłam siew myślach. Zaczęłam się zastanawiać nad tym wszystkim, co się tu wydarzyło. Straciłam ponad trzy miesiące z życia i czułam się trochę zagubiona. Z jednej strony czułam się samotna, ponieważ nie miałam za bardzo z kim porozmawiać, ale z drugiej strony poznałam kilkoro ludzi, którzy mnie rozumieli i potrafili wysłuchać. Niepewnie czułam się też rozmawiając z Kastielem. Nie miałam pojęcia, co miał na myśli mówiąc, że mam się trzymać z dala od Nataniela. Nie byłam pewna, czy to jakieś głupie zagranie z jego strony, czy poważne ostrzeżenie. Blondyn nie wydawał się być kimś, kto może skrzywdzić, albo kogoś, kogo powinnam się bać. Chyba jedynymi osobami, przy których czułam się swobodnie, byli Lysander i Roza. Z obojgiem rozmawiało mi się znakomicie, ale więcej wiedziałam na temat Rozalii, natomiast postać chłopaka bardzo mnie intrygowała. Dlaczego ja nie mogę mieć mniej skomplikowanego życia, albo chociaż myślenia? Wzdychając cicho odłożyłam szczotkę na biurko i położyłam się do łóżka. Mimo, że nie byłam zmęczona, bardzo szybko zapadłam w sen.
Kiedy otworzyłam oczy, nie bardzo wiedziałam gdzie się znajduję. Co chwilę obraz mi się rozmazywał i kręciło mi się w głowie. Miałam wrażenie jakbym siedziała na karuzeli albo kolejce górskiej. Wszystko wokół mnie wirowało. Pokręciłam głową, jakbym chciała odgonić natarczywe muchy i nagle, w jednej sekundzie wszystko stało się wyraźne. Rozglądając się uważnie dookoła, zauważyłam, że znajduję się w jakiejś piwnicy. Było to ciemne, ponure pomieszczenie, pachnące stęchlizną i jakimś innym zapachem, którego nie mogłam rozpoznać. Oświetlone było przez małą, żarówkę zwisającą z sufitu. Bałam się. Niespodziewanie po prawej stronie usłyszałam jakiś hałas. Chciałam się odwrócić, ale byłam przywiązana do jakiegoś krzesła. W ciemności dostrzegłam zarys wysokiej postaci. Ruszyła powoli w moją stronę, wkraczając w oświetloną część. Z ulgą zorientowałam się, że to Nataniel.
- Nataniel... Jakie szczęście, że tu jesteś. Proszę uwolnij mnie i uciekajmy. Boję się... - byłam przerażona całą tą sytuacją. Jednak po chwili ulga, którą poczułam na widok chłopaka, przerodziła się w mdłe uczucie paniki. Blondyn spoglądał na mnie z rozbawieniem na twarzy, a w jego oczach pojawił się przebłysk jakiejś dziwnej satysfakcji.
- Ah, ty mała, głupiutka Liwio... - zaśmiał się cicho, podchodząc do mnie bliżej. Zaczęłam się niespokojnie szarpać w nadziei, że więzy puszczą. - To ci nic nie da. Możesz też sobie krzyczeć ile chcesz i tak cię tu nikt nie usłyszy... - jego zimny, wrogi głos przyprawiał mnie o gęsią skórkę. Nie wiedziałam co się dzieje.
- Ale dlaczego...? Co tu się dzieje? Nataniel... - szepnęłam błagalnie. Z każdym jego krokiem, serce pochodziło mi do gardła. Zaśmiał się, ale to nie był jego znajomy mi, przyjemny, ciepły śmiech. Ten był pozbawiony jakichkolwiek uczuć.
- Jesteś głupsza niż myślałem. Naprawdę nic ci się nie przypomina? A może naprawdę jesteś naiwniejsza niż sądziłem? - jego twarzy była przy mojej tak blisko, że nasze nosy prawie się stykały, a na ustach czułam jego oddech. Drżałam. - Ha! Naiwna, mała Liwia zaufała grzecznemu gospodarzykowi. Zaufała pozorom, a teraz nie wie co się stało! Trzeba było słuchać ludzi! - krzyknął mi w twarz, po czym poczułam mocne uderzenie w policzek. - Takich ludzi, jak ty powinno się zabijać od razu. Głupich, bezmyślnych, naiwnych...
Podszedł do mnie od tyłu. Poczułam, że mnie odwiązuje od krzesła. Podniósł mnie i pociągnął za sobą. Co chwilę potykałam się i upadałam. Zaprowadził mnie na koniec ciemnego pomieszczenia, tam gdzie nie sięgało światło żarówki. Po raz kolejny przywiązał mi ręce, tym razem do wiszącego nade mną haka. W ciemności ledwo dostrzegałam zarys jego twarzy. Niespodziewanie poczułam jak rozcina mi skórę na policzku.
- Nie! - krzyknęłam, ponownie szarpiąc się, przez co rozcięcie na twarzy, które mi robił pogłębiło się. Oblizując swoje usta, obracał nóż w dłoni. Po chwili poczułam ból przeszywający moją nogę. Wbił mi nóż w udo. Z moich ust wydobył się przeraźliwy krzyk bólu. Z piekących oczu poleciały mi łzy. Nagle, wbijając ostrze głębiej, złapał mnie za gardło i zaczął dusić. Próbowałam złapać chociaż mały łyczek powietrza, ale jego dłonie zaciskające się na mojej szyi były zbyt silne. Czułam jak powoli tracę świadomość...
O WOW.... duże wow!
OdpowiedzUsuńWow... Swietny rozdział:) Czekam na next :) Zycze weny
OdpowiedzUsuńHehehe ten fragment pisany kursywą (prawdopodobnie będący snem babki) równie dobrze może być wsadzony na stronę z creepypastami... Oczywiście po drobnych zmianach! xD Mheh, Qrcze, fajniutko by było, gdyby sen Liwii okazałby się prawdą w tym opowiadaniu XDDD Chociaż... LEPIEJ BY BYŁO, GDYBY TO OJCIEC NATANIELA OKAZAŁ SIĘ PSYCHOPATĄ! XDDDDDD No i by juwienził tą babkę (za to, że jego syn WYRAŹNIE ją polubił xD), i ją torturował, a gdy chciałby ją WRESZCIE zabić, toby się Szataniel zjawił, i go zamordował, i mu wypruł flaki (troszku charakterek po ojcu xDDD), tym samym ratując Liwię! XD (Tjak, Nataniel to mój ulubiony chłopak na SyFie, i gdyby w jakimś fanficku okazał się mordercą szaleńczo zakochanym w tej naszej babce, tio byłabym wniebowzięta xDDD) Nooo, ale może być też wersja z Natamnielem - psychopatą, i Lyśkiem, bohaterem, też bym się nie obraziła xDDDDD (Haha, za dużo dziwnych creepypast xD) Nooo, aaale jeśli (niestety) to był taki sen niezwiązany bardziej z fabułą (bo to w końcu twoje opowiadanie ^^), to też wybaczę, i będę i tak czytać dalej! ^^
OdpowiedzUsuńSię podpiszę: JAM xD
Co do Nataniela psychopaty, to jeszcze się zastanawiam. Może podobny motyw wprowadzę? Nie wiem. Zobaczymy, co pokaże mi moja wyobraźnia dalej ;)
UsuńCieszy mnie bardzo, że rozdział ci się podobał i że zamierzasz poznać dalszą historię. Mam nadzieję, że wytrwasz do końca ;)
OK, wracam tutaj, i dopiszę jeszcze parę zdań - wczoraj wieczorem natrafiłam na innego bloga (założonego w 2013... Czy nawet w 2012 xD), w którym pierwsze rozdziały są dosyć podobne do twoich, przez co ten blog wygląda dosyć... Schematycznie? Macie całkiem różny styl pisania, ale zdarzenia są naprawdę podobne. Przeczytałam wszystkie czterdzieści parę rozdziałów do dzisiaj (chociaż duuużo po prosu omijałam - sceny intymne bohaterki z tym durnym bubkiem [Kaśką, a jakże] mnie po prostu niesmaczą), i ''jestem wniebowzięta'', ze tak uroczo to powiem. Jeśli pamiętasz, co było w moim poprzednim komentarzu, oznacza to, ze nasz kochany Nathaniel w tamtym fanficku okazał się psychopatą szaleńczo zakochanym w bohaterce. (Tu streszczę końcówkę [SPOILER, jeśli ktoś chce czytać tamto, to lepiej niech nie czyta tego xD]: babka jedzie z Kaśką motorem, walą w drzewo. Okazuje się, że to Nat wypuścił kota [By ich zamordować, bo nie mógł znieść tego, że ta babka jest z innym, no!], by Kaśka gwałtownie zahamował i walnął w drzewo. Oczywiście Kaśka i babka umierają wspólnie, a Nat zostaje zamknięty do psychiatryka [chociaż wolałabym, by potem popełnił samobójstwo, booo jak to, ona przecież nie żyje, no! xD]) Oto powód, dla którego wolałabym, y w tym opowiadanku Nat nie okazał się psychopatą. (Może Kaśka? *w*) Po prostu wyszłoby na to, że nadmiernie się sugerowałaś tamtym opowiadaniem. Wymyśl inne, ciekawe rozwiązanie, by zainteresować czytelników! ^^
UsuńJAM
Wiem, o które opowiadanie ci chodzi. Czytałam je.
UsuńMoże ci się wydawać to bardzo podobne, ale uwierz mi mimo niektórych podobnych faktów moje opowiadanie jest całkowicie stworzone na podstawie mojej wyobraźni. Poza tym nie było powiedziane od początku, że Nat jest psychopatą, albo jakimkolwiek niebezpiecznym osobnikiem. Na razie to tylko Kastiel rzucił zwykłe ostrzeżenie, które nie koniecznie musi być realne.
Czytam różne opowiadania, ponieważ to pomaga mi znaleźć właściwą myśl, albo pomysł na dalsze wydarzenia. To jest taka moja muza ^^
Jedni oglądają filmy, słuchają piosenek, wzorują się na swoim życiu, ja czytam inne opowiadania ;)
Mam już w głowie taki pośredni zarys bohaterów, ale co wyjdzie na koniec to okaże się w praniu. Niestety jestem typem zmiennej osoby, więc może być tak, że mimo początkowego wykreowanego wzoru osoby może się okazać ona zupełnie inna ;)
Haha, życzę ci weny! ^^ Mam jednak cichą nadzieję, że nie będzie to opowiadanie głównie o Kaśce, bo... za dużo go xD Ale pisz jak chcesz, byleby było ciekawie i oryginalnie! O ile coś mnie okropnie nie zniechęci (a wierz mi - u mnie nie zdarza to się zbyt często! ^^) będę czytała to opowiadanie do końca! ;) Jeszcze raz życzę weny oraz tego, byś nie porzuciła tej historii przed jej zakończeniem! ^^
UsuńJam
Woow świetny rozdział, w końcu zaczyna się coś dziać :) jak czytałam o tym jej śnie (jeżeli to faktycznie był sen) to ciary przeszły mi po plecach normalnie, zarąbiście ci to wyszło. Kurde, lubię Lysandra, taki tajemniczy no i śpiewa w zespole :D Co ja jeszcze miałam napisać.. aha, kocham twoje opisy jedzenia, normalnie ślinka mi cieknie jak je czytam (narobiłaś mi ochoty na pizzę ;/) Pozdrawiam i czekam na nexta!
OdpowiedzUsuńDobra, co ja miałam napisać? To zdanie chyba nie zapowiada zbyt długiego komentarza (w co ja wierzę?), zwłaszcza że nie mam uwag. Żadnych, nawet najmniejszej. Ten rozdział mnie powalił! Dosłownie. Jak tylko zobaczyłam te piękne opisy... Jak tylko pochłonęłam te piękne opisy... Naprawdę cieszę się, że aż tak przyjęłaś sobie moje uwagi do serca! Teraz stworzyłaś jeden z moich ideałów opowiadania - lekkie, przyjemne, ciekawe i pełne opisów.
OdpowiedzUsuńEch, Lysander! Boski, rewelacyjny, tak Liwia, w mojej wyobraźni jest już twój :) Ale co Ty zrobisz, droga Autorko, tego nie wiem, jednak czuję, że mimo wszystko będzie mi się podobało.
W porządku, piszę już w zasadzie nie wiem co, chyba żeby moimi jedynymi słowami nie zostało "czekam na nexta!". Zwłaszcza, że wspomniałaś, że lubisz moje długie komentarze... Tak, próbuję pocieszyć samą siebie - przecież ten komentarz nic nie wnosi!
Ok, ok, to koniec tego niepotrzebnego wywodu :D No, powiem jeszcze tylko dwie rzeczy i naprawdę kończę:
1. Nie waż mi się przy następnych rozdziałach zapomnieć o opisach! Wychodzą Ci bosko, rewelacyjnie, fantastycznie, fenomenalnie, idealnie! Aż poczułam, że chcę zjeść tę pizzę... (Chęci mi narobiłaś!) Pamiętaj, będę Ci o tym co jakiś czas przypominać, żebyś mi tutaj nie próbowała omijać Twoich mistrzowskich opisów!
2. Tradycyjne stwierdzenia - czekam z niecierpliwością na następny rozdział! Zwłaszcza, że sen Liwii może zapowiadać jakąś akcję... Bo wątpię, że po takim śnie nie będzie rozmyślała o Natanielu i słowach Kastiela. A może się mylę...? Nie pozwól mi się zbyt długo nad tym zastanawiać ;)
To pozdrawiam i życzę weny! :D
Cieszę się bardzo, że ci się podobało. Bardzo mi na tym zależało i starałam się poświęcić więcej uwagi temu rozdziałowi. Nie powiem zajęło mi trochę pisanie go i chyba zostanę przy tym. Chcę poświęcić troszkę więcej czasu całości i rzadziej wstawiać posty. (Tak wiem... mnie też to boli, ale jeśli chce się mieć coś naprawdę dobrego i wartego uwagi trzeba się poświęcić.)
UsuńTak jak wspomniałam już w odpowiedzi do wcześniejszego komentarza mam już w głowie ogólny zarys postaci, jednak co z niego zostanie to zobaczy się na sam koniec.
Myślę, że tak będzie najlepiej - lepsza jakość na pewno przyciągnie więcej czytelników. A jak widzę masz coraz więcej komentarzy, z czego bardzo się cieszę :) Poza tym dopracowane posty czyta się rewelacyjnie, a to wynagradza rzadsze wstawianie kolejnych rozdziałów.
UsuńMyślę, że bez znaczenia jak potoczy się akcja, swoim warsztatem pisarskim i tak przyciągniesz czytelników. Masz do tego smykałkę i przypuszczam, że nawet opis obiadu potrafiłabyś stworzyć tak, żeby inni to wychwalali. Przykładem jest pizza, o której jak widzę wspomniały także inne osoby poza mną :D
Super wyszlo! Mimo wszystko, chciałabym żeby to był sen, bo ja kocham Nataniela, no i nie chcialabym by byl psychopatą... Co prawda chcę, żeby mial jakąs straszną, mroczną i nieprzewidywalną tajemnice! Co do Rozdziału, fantastyczny! podoba mi się opis pizzy ;-; aż chcialam ja zjesc. Zastanawiam się, kiedy dodasz Iris, Amber, Bliźniaków... Dziwi mnie, że w ogole nie ma Amber ;-; Troche to dziwne. Jestem ciekawa wszystkiego! Mam nadzieje że niedługo coś sie wydarzy ;)
OdpowiedzUsuńHmm....czy że mną jest coś nie tak? Mój ulubiony moment w rozdziale to ten napisany kursywą! Nataniel...psychopata? Mi tam pasi! *,* Powiem tylko jedno że piszesz co raz lepiej ^^ i nie mogę się doczekać aż przeczytam kolejny i kolejny rozdział! ^-^
OdpowiedzUsuńO kurczę xD tego się nie spodziewałam xD Nataniel psychopata? Czy to się stanie naprawde? ^^
OdpowiedzUsuń