Cześć ;)
Na wstępie chciałabym podziękować Darii - za betowanie tekstu oraz Tekashikika Meidozumikime za podsunięcie pomysłu co do rozdziału i przeprosić za tak długi czas nie wstawiania niczego... Chciałabym również zaprosić na opowiadania Tekashikiki, które nie są związane ze słodkim flirtem: Wiersze, opowiadania i marzenia.
Dziękuję wszystkim za bardzo miłe komentarze, które niesamowicie motywują mnie do pisania. Tak więc...
ENJOY ♥
Po pocałunku Kentina nie mogłam dojść do siebie przez dłuższy czas. Czułam się zagubiona, niepewna i przede wszystkim miałam totalny mętlik w głowie. Kiedy wróciłam do domu, próbowałam chociaż trochę to wszystko uporządkować, jednakże nie dawało to żadnych efektów, a wręcz pogarszałam sprawę. Bez ustanku kręciłam się po pokoju, nie mogąc znaleźć sobie miejsca. Za każdym razem, gdy zajmowałam się jakąś rzeczą, chwilę później moje myśli wędrowały do Kentina. Przypominałam sobie jego gorące wargi na moich, delikatne dłonie trzymające moją twarz... Mimowolnie moje policzki zaczynały wtedy palić. Rzuciłam się na łózko i zakrywając głowę poduszką, wrzasnęłam na cały głos. "Boże, dlaczego ty mi to robisz? To co się ze mną dzieje jest niedorzeczne. Przecież to jest mój przyjaciel! Ten sam Ken, który towarzyszył mi w Ione! Chociaż w sumie to nie jestem tego taka pewna, czy na sto procent to jest ten sam Ken. Kiedyś szatyn nawet nie dałby mi całusa w policzek, nie podniósł by na mnie głosu... Oh.. Ale to nie zmienia faktu, że to mój przyjaciel! Muszę z kimś porozmawiać." Odrzuciłam poduszkę gdzieś w kąt pokoju, po czym podniosłam się z łóżka. Ubrałam ciepły sweter i zeszłam na parter. Weszłam na chwilę do kuchni, poszukać czegoś do przegryzienia. Stałam akurat przy otwartej lodówce, gdy drzwi wejściowe otworzyły się.
- Lwia!? Skarbie, jesteś tu? - miły głos ciotki mieszał się ze stukotem wysokich obcasów.
- Jestem! - zawołałam w odpowiedzi, wychodząc na korytarz. Ciocia była ubrana w długą do kolan, ocieplaną sukienkę w kolorze burgunda, grube, czarne rajstopy, zimowy szary płaszcz i wysokie kozaki na korku.
- Jak dobrze być w końcu w domu... - westchnęła cicho, odkładając torbę podróżną na schody. - Gdzieś się wybierasz? - spojrzała się na mnie uważnym wzrokiem, dokładnie mnie mierząc.
- Miałam zamiar iść do Rozalii, ale jeśli czegoś potrzebujesz mogę zostać - odpowiedziałam, lekko unosząc kąciki warg.
- Oh, nie w porządku możesz iść - odwzajemniła uśmiech, ściągając płaszcz i buty. - Ja muszę to tutaj wszystko ogarnąć. A na kolację robimy zapiekankę warzywną z ryżem i kurczakiem?
- O tak! Dawno jej nie było - zaśmiałam się i minąwszy kobietę, zaczęłam ubierać kurtkę.
- Dobra... - przyglądała mi się jeszcze przez chwilę i gdy położyłam dłoń na klamce dodała - tylko nie wracaj zbyt późno.
Kiwnąwszy głową w odpowiedzi, ubrałam się i wyszłam. Na dworze panowała lekka szarówka, choć była to dopiero godzina siedemnasta. Co prawda był jeszcze środek zimy, ale śnieg zaczął się robić coraz bardziej mokry i brudny. Na ulicach leżała tylko szarobura masa - pozostałość po białym puchu. Każda osoba, którą mijałam uważała, żeby nie wdepnąć w kałużę. Cały ten obrazek przedstawiający mokre ulice, zakapturzone postacie i nagie, czarne drzewa, powodował, że człowieka dopadały smutne, mroczne myśli. Z rękoma w kieszeni dołączyłam do ponurych ludzi wracających do domów. Po kilku minutach wędrówki w niewielkim oddaleniu dostrzegłam znajomą sylwetkę. Przyglądając się uważniej, rozpoznałam w niej Alexy'ego. Podbiegłam do niego, lekko trącając w ramię.
- Hejka - uśmiechnęłam się w jego stronę. Chłopak ściągnął słuchawki z uszu i spojrzał na mnie lekko nieobecnym wzrokiem.
- Oh. Hej... - mruknął cicho, starając się odwzajemnić uśmiech.
- Coś się stało? - zapytałam przyglądając mu się uważnie, a gdy niebieskowłosy zmarszczył brwi zdziwiony, dodałam - jesteś taki jakiś markotny... Coś się stało?
- Nie, nic... - stwierdził mało wylewnie, patrząc przed siebie. Nie odrywając od niego uważnego wzroku zauważyłam, że chłopak nerwowo zagryzał wargę, jakby bił się z własnymi myślami.
- Alexy... - powiedziałam cicho, a on zwrócił na mnie swój wzrok. - Widzę, że coś jest nie tak. Mi możesz powiedzieć...
- Nie... Na prawdę... Wszystko jest okej - odparł jedynie, znów pogrążając się w swoich rozważaniach.
- Na pewno? - dopytywałam się, wciąż jednak czując, że to nie jest prawda.
- T... Tak, na pewno - zapewnił, ale ton jego głosu tylko potwierdził moje przypuszczenia. Nie chciałam być jednak nachalna i zmieniłam temat.
- Gdzieś konkretnie idziesz, czy wyszedłeś się tylko przejść? - obok nas bardzo szybko przejechał samochód, wszędzie rozchlapując śniegową breję. Na szczęście w porę zdążyłam odsunąć się, uciekając przed błotem.
- Niee... Tak tylko... - z ust brązowookiego padła kolejna, mrukliwa odpowiedź.
- Nie będzie ci przeszkadzać, jeśli ci potowarzyszę? Właśnie idę do Rozalii... - zaproponowałam, ale chłopak wzruszył jedynie ramionami.
- Właściwie, to miałem iść do "Cioccolato", tej małej kawiarni niedaleko kina - odpowiedział zmieszany, a ja dostrzegłam rumieńce wstępujące na policzki chłopaka. Nim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć, pożegnał się ze mną i przeszedł przez ulicę, kierując się w drugą stronę.
Westchnęłam jedynie z rezygnacją i ruszyłam w swoją stronę. Niedługo po tym znalazłam się pod domem dziewczyny. Otworzyłam pięknie zdobioną, czarną bramkę i weszłam na posesję. Po obu stronach chodnika rosły kule żywopłotu, które z racji pory roku były przykryte grubymi czapami śniegu. Zaraz za nimi były klomby, a przed wejściem na ganek było coś w rodzaju łuku, na którym rosły prawdopodobnie róże. Podczas wiosny ogród musiał wyglądać wspaniale. Szybko wbiegłam po schodkach i energicznie zapukałam do drzwi. Po niecałej minucie, usłyszałam szczęk zamka i wejście otworzyło się. Stała w nich dość wysoka kobieta o blond włosach do ramion, ciemnych oczach oraz z serdecznym uśmiechem na twarzy. Miała ładnie wykrojone, pełne usta i lekko zadarty, zgrabny nos. Była tak podobna do Rozalii, że gdyby nie krótkie włosy, na pewno bym je pomyliłam.
- Dzień dobry - miała przyjemny dla ucha głos.
- Dzień dobry, ja jestem Liwia, koleżanka z klasy Rozalii - odpowiedziałam lekko się uśmiechając. - Czy zastałam ją może w domu?
- Nie przypominam sobie, żeby gdzieś wychodziła, więc powinna być w swoim pokoju - rzekła, spoglądając gdzieś przed siebie w zastanowieniu, po czym odsunęła się od drzwi, wpuszczając mnie do środka. Po ściągnięciu obuwia i płaszcza, skierowałam się do pokoju dziewczyny.
Od razu rozpoznałam drzwi do jej pokoju, ponieważ nie były tak jak inne - ciemnobrązowe, lecz kremowe z fioletowymi zdobieniami. Zapukałam w nie delikatnie, a z pomieszczenia dobiegło ciche "proszę". Nacisnęłam klamkę i weszłam do sypialni białowłosej. Rozalia siedziała na środku pokoju otoczona różnymi materiałami do szycia, a w rękach trzymała skórzaną, rozkloszowaną spódnicę, przyszywając do niej dość dużą kokardę wykonaną z tego samego materiału.
- Cześć Roza - uśmiechnęłam się do niej, zamykając za sobą drzwi.
- Liwia! - zawołała, podnosząc się. Miała na sobie czarne legginsy i granatową tunikę z jasnym motywem skrzydeł na plecach. - Jak miło że przyszłaś! Pomożesz mi sprawdzić czy wszystko dobrze przerobiłam.
- Oh... - z moich ust wydobył się bliżej niekreślony dźwięk. - Tylko, wiesz... Ja nie za bardzo znam się na tych sprawach...
- Nic nie szkodzi - zaśmiała się cicho, odgarniając długie włosy z twarzy. Pociągnęła mnie za sobą na podłogę, siadając po turecku. - Opowiadaj co u ciebie.
Automatycznie poczułam jak pąsowieje. Nie wiedziałam gdzie podziać wzrok. Chwyciłam w dłonie satynową bluzkę w kolorze bladego różu, czując na sobie uważny wzrok dziewczyny.
- Co jest? - usłyszałam ciche pytanie i dłoń dziewczyny spoczęła na mojej.
Spojrzałam w jej oczy, czując się coraz bardziej skołowana i niepewna. Moment później przerwałam milczenie opowiadając jej o pocałunku Kentina. Na samym początku, kiedy wspomniałam jej o kłótni jaka miała miejsce z samego rana, dziewczyna wydawała się być niezmiernie oburzona, jednakże z każdą minutą jej wyraz twarzy się zmieniał. Najpierw jej oczy rozbłysły radosnymi iskierkami, a na końcu wydawała się być pogrążona w myślach.
- Ja... Ja nie wiem co teraz o tym wszystkim myśleć... - wyznałam, czując ulgę, że w końcu mogłam powiedzieć o swoich wątpliwościach. - Ken to naprawdę wspaniały przyjaciel. Mam wiele naprawdę miłych wspomnień z nim związanych, ale po tych kilku miesiącach tak strasznie się zmienił... I jeszcze to wyznanie... Od zawsze wiedziałam, że się we mnie podkochiwał i nie specjalnie to ukrywał, ale to co się stało dzisiaj...
- Moim zdaniem, powinnaś jeszcze poczekać kilka dni, żeby wszystko samo się wyjaśniło - stwierdziła, patrząc mi w oczy. Dzisiaj nie miała soczewek, a jej szare oczy mieniły się delikatnymi przebłyskami błękitu. - Jeśli mu dalej na tobie zależy, to to pokaże, ale jeśli nie, to od razu to zauważysz.
- Ale ja nie jestem pewna, czy byłabym w stanie odwzajemnić jego uczucie... - powiedziałam cicho, spuszczając wzrok. - Mimo wszystko, to nadal mój przyjaciel...
- Jeśli rozumiał to przez tak długi czas, to i tym razem zrozumie - uśmiechnęła się do mnie pogodnie. Westchnęłam jedynie, wciąż czując się lekko skołowana. Nie chciałam jednak drążyć tego tematu.
- W drodze do ciebie spotkałam Alexy'ego - powiedziałam, po chwili ciszy, wpatrując się w to jak przerabiała spódnicę.
- I...? - zapytała białowłosa, nie odrywając wzroku od zajęcia.
- Był taki... cichy - odpowiedziałam z lekkim zawahaniem.
- Alexy cichy? - spojrzała na mnie zdziwiona, nie bardzo wiedząc o co mi chodzi.
- No tak. Był taki osowiały, ciągle zagryzał wargę, nie chciał nic mówić - wyjaśniłam, bawiąc się włosami.
- Może się zakochał? - zaśmiała się cicho, po czym dodała - trzeba się będzie go zapytać w szkole...
(Liwia oczami Tekashikika Meidozumikime)
Bardzo serdecznie dziękuję za podziękowania ^^
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału, fajnie wyszedł jest cudowny ^^
nie ma to jak w tle bluzka XD
UsuńGenialne! <3 Tyle czekania nie poszło na marne! Mam nadzieje że teraz dodasz szybciej
UsuńCzekałam, czekałam i się doczekałam świetnego rozdziału. Super się czytało. Pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńŚWIETNE. CUDNE. ŁAŁ.
OdpowiedzUsuńNIE mam żadnych zastrzeżeń, jak zwykle...
Roza to najlepsza przyjaciółka-zastanawiam się czy u mnie dodać moją OC, jako przyjaciółkę Avril, czy Rozę...
Doradź mi mój mistrzu ;^
Pozdrawiam ^^
Dodaj *__* Może być ciekawie :)
UsuńŚwietny rozdział :D ciekawe co z Alexem, czyżby faktycznie sie zakochał?? Podobały mi się opisy, coraz lepiej ci wychodzą :) no i jestem ciekawa co będzie z Liwią i Kenem, będą razem czy pozostaną przyjaciółmi.. Ja chcę już nexta ;p Pozdrawiam i życzę weny.
OdpowiedzUsuńHa, a podobno miało już nie być błędów... Zauważyłam ich całkiem dużo, głównie dotyczące przecinków. No, ale to może moja komórka ich nie wyświetla. Ich braki bardzo utrudniają czytanie... </3
OdpowiedzUsuńCo do Alexego - fajnie by było, gdyby się zakochał w jalimś kolesiu, który jest normalny, hetero xD Na przykład w Nathanielu... Albo Kaśce. XD No, ewentualnie w Kentinku. XD Bo reakcja Lysa byłaby raczej nudna, ale mooooże... XD
... Przeczytałam to ponownie, i miałam ochotę przywalić czołem w ścianę... XD
Jam
Co do przecinków, to jest wręcz niemożliwe by jakiegoś mi zabrakło, bo pod tym względem sprawdzałam tekst chyba ze trzy razy... Zawsze o nich pamiętam. Może ci nie wyświetlało.
UsuńDlaczego? Czyżbym cię rozczarowała?
Całkiem możliwe, że nie wyświetlało - moja komórka jest wredna. xD No, ale wybaczam jej, biedna, stara, ciągle się psuje, chyba jednorazowe przeglądanie blogów ją zaskoczyło. xD A co do przywalenia głową w ścianę - to odnośnie dziwnych miłostek Alexego. xD Niczym mnie nie rozczarowałaś, proszę Cię, pisz dalej! :D
UsuńJam
Przybyłam, przeczytałam, POKOCHAŁAM. Twój blog znajduje się w czołówce ulubionych. Nie dość, że super styl pisania, praktycznie zero błędów, może jedna literówka na kilka rozdziałów, interpunkcja idealna, rozdziały nie są krótkie i w dużych odstępach czasowych. Po prostu super, co tu dużo mówić.
OdpowiedzUsuńZapraszam też do siebie: shade-of-scream.blogspot.com
Ojej *_^ Dziękuję. I cieszy mnie, że kolejnej osobie przypadło do gustu to co piszę.
UsuńZ pewnością zajrzę i pozostawię tam swój ślad. Nie obiecuję, że dzisiaj, ale na pewno zostawię ;)
Świetne, boskie, cudowne opisy <3 nie mogłam sie doczekać tego rozdziału, a jak go czytałam to aż mi dech w piersiach zaparło :) kurcze no, Liwka jeszcze sie wacha? Jeju przecież Kenuś jest taki słodki *_* co do rozdziału, nie dopatrzyłam się błędów. Piszesz naprawdę coraz lepiej, widać jak bardzo się starasz :)
OdpowiedzUsuńA rysunek jest śliczny, ma dziewczyna talent ❤ twój blog jest jednym z moich ulubionych, styl pisania i fabuła są po prostu... Aż brakuje mi słów żeby to opisać. Mam szczerą nadzieję, że będziesz częściej wstawiać, bo co ja przez ten czas mam czytać jak ciebie nie ma? :c naprawdę, wstawiaj szybko bo ciekawi mnie co zrobi Liwia, da się ponieść uczuciom? Dalej w głowie mam ten ich pocaunek, wracam często do niego i czytam po 20 razy i nigdy nie mam dość <3
Czekam na następną część i życzę duuuużo, dużo weny !!! :D