- Ciociu? - zawołałam niepewnie. Zauważyłam, jak klamka poruszyła się lekko i zza drzwi wyjrzała kobieta.
- Już nie śpisz? - uśmiechnęła się do mnie serdecznie, wkraczając do sypialni. - Nie chciałam cię obudzić.
- Nie obudziłaś mnie. To światło - zaśmiałam się wskazując na okno. Podeszła do mnie i usiadła na brzegu łóżka.
- I jak było? - zapytała, a gdy spojrzałam na nią ze zdziwieniem, dodała - na balu. Jak było?
- Ah... No.. było w porządku... - mruknęłam wymijająco i na samo wspomnienie tańca poczułam, że po raz kolejny zaczynam się rumienić.
- W porządku? - ciocia uniosła jedną brew, po czym zaśmiała się cicho. - Coś mi się wydaje, że ukrywasz coś przede mną, ale nie będę naciskać. Będziesz chciała to sama mi opowiesz - klepnęła mnie lekko w nogę, podnosząc się z miejsca. - Śniadanie zaraz będzie - dodała wychodząc z pokoju.
Ohh... opadłam na poduszki, uśmiechając się z niewiadomego powodu. Był dzisiaj taki wspaniały dzień. Wspaniałe słonko świeciło na wspaniały śnieg, a wspaniała biel śniegu wpadała przez wspaniałe okno. Chyba musiałam się czegoś naćpać.
Wstałam z łóżka, przeciągając się tak mocno, że w pewnym momencie strzeliły mi kostki w kręgosłupie. Stanęłam w miejscu zaskoczona, po czym kontynuowałam wędrówkę do łazienki. Związałam włosy w byle jaki kok i pochylając nad zlewem zaczęłam przemywać twarz zimną wodą. Kiedy skończyłam i wytarłam buzię, rozpuściłam na powrót pukle i zaczęłam je rozczesywać. Loki, mimo nocy w miarę utrzymały mi się i teraz sprawiały wrażenie naturalnych fal. Ubrałam się niespiesznie we wzorzyste legginsy, luźny szary top i bluzę. Na koniec pomalowałam się jeszcze lekko i zeszłam na parter.
Z kuchni wydobywał się przepyszny zapach smażonej jajecznicy na cebulce. Weszłam do pomieszczenia po czym wziąwszy talerz usiadłam przy stole, na którym znajdowała się już sterta świeżych tostów i dzbanek z sokiem pomarańczowym. Zaczęłam powoli smarować kromki masłem, gdy ciotka postawiła na środku stołu patelnię z pokaźną ilością jajek. Nałożyłam sobie trochę i zabrałam się do jedzenia. Gdy sięgałam po szklankę zauważyłam, że ciocia przyglądała mi się z uwagą.
- Coś się stało? - zapytałam, marszcząc brwi. - Jestem gdzieś brudna czy jak?
- Nie, nie jesteś - odparła, zaśmiawszy się cicho. - Zastanawiam się tylko, kim był ten chłopak, z kim poszłaś na bal.
- Z nikim nie poszłam... Właściwie na salę poszłam z Rozalią, a potem rozdzieliłyśmy się - odpowiedziałam względnie spokojnie.
- Mhm... - mruknęła cicho, nie spuszczając ze mnie uważnego wzroku. - I jak się bawiłaś?
Poczułam ulgę, że zapytała tylko o to, ale po chwili na moich ustach zawitał głupkowaty uśmieszek.
- Bawiłam się naprawdę świetnie. Nie spodziewałam się, że na czymś takim będzie aż tak super. I jeszcze ten chłopak... - w ostatniej chwili zrozumiałam, co powiedziałam i automatycznie poczułam, że się rumienię. Ohh.. Jak ja tego nie lubię...
- A więc jednak był jakiś chłopak.
- No tak... Ale wszyscy mieli maski weneckie i niestety nie wiem, kto to był - rzekłam niezbyt entuzjastycznie.
- Może w szkole się dowiesz, albo ta dziewczyna, z którą byłaś może go rozpozna - uśmiechnęła się do mnie pocieszycielsko. Odwzajemniłam uśmiech, ale w duchu wiedziałam, że Rozalia zbytnio mi nie pomoże.
Dokończyłyśmy w ciszy śniadanie, a później udałam się do pokoju. Dopiero teraz zauważyłam w jakim był stanie. Srebrne pantofelki leżały rozrzucone na środku pokoju, maska znajdowała się pod łóżkiem, a sukienka była niedbale zarzucona na krzesło. Westchnęłam cicho i zaczęłam sprzątać rzeczy z podłogi. Wyciągając z szafy dość duży karton, schowałam tam złożoną sukienkę oraz buty i odłożyłam na najwyższą półkę. Maskę położyłam na jej wcześniejsze miejsce, czyli na szafkę, na koniec ścieląc jeszcze łóżko. Zadowolona ze swojego dzieła, siadłam przy komputerze, by sprawdzić pocztę.
Kiedy otworzyłam skrzynkę, przeraziłam się ilością listów w niej. W sumie nie zaglądałam do niej odkąd przeprowadziłam się tutaj. Przeglądając wszystko pobieżnie zauważyłam, że większość wiadomości to reklamy, albo "ciekawe" oferty, z których i tak nigdy bym nie skorzystała. Jednak, gdy zaczęłam wszystkie po kolei zaznaczać, dostrzegłam dwie wiadomości z nieznanego mi adresu. Kiedy otworzyłam pierwszą z nich, zawierała tylko króciutki tekst:
„Już niedługo zrobię ci niespodziankę.”W drugiej natomiast było:
„Ślicznie wyglądałaś na balu. Z resztą jak zawsze.”Jedyną informacją o nadawcy były inicjały K.W. Siedziała chwilę w skupieniu, zastanawiając się dlaczego owe inicjały wydawały mi się znajome. Po chwili oświeciło mnie tak nagle, jakby zapaliła mi się tam lampka. Zerwałam się z krzesła i szybko zbiegłam ze schodów.
- Niedługo będę! - krzyknęłam do ciotki na odchodne. Musiałam jak najszybciej zobaczyć się z Rozalią.
Jeju nareszcie!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, zresztą jak zawsze :D tylko dlaczego taki krótki? I co to za wiadomości? Od kogo? Dlaczego poleciała do Rozalii? Czuję że coś się święci ^^
Boże, uwielbiam twoje opowiadanie ❤ dlaczego każesz czekać na następny rozdział? Ehhh.. Co do opisów, są naprawdę dobre i bardzo przyjemnie się je czyta :) masz wielki talent!
Nie wiem dlaczego, ale ten tajemniczy chłopak z balu kojarzy mi się z Natanielem :D
Pozdrawiam cię, czekam niecierpliwie na next i życzę weny ❤
W pełni zgadzam się z Tobą *^*
UsuńA ty młoda panno, (phi,jestem od ciebie młodsza...) masz natychmiast wstawić rozdział. Przy was dziewczyny to ja jestem amatorką...
Pozdrawiam serdecznie i życzę weny!~♥
k.w ? Co to za inicjały? Szybko nowy mi tu pisać!
OdpowiedzUsuńTajemnica... Dowiecie się tego w kolejnych rozdziałach ;)
UsuńTaki mały zwrot akcji ;P
Ja jestem niecierpliwa! Nie lubię tajemnic ;^;
UsuńCoś sądzę że skrót K.W. oznacza Kochany Wiktor :)
OdpowiedzUsuńNwm czemu ale mi sie zdaje ze to moze byc odnieniony kentin :P
OdpowiedzUsuńRozdzial cudny, chociaz troche krótki ;)
Najmocniej przepraszam, że jest taki krótki, ale w ostatnim czasie mam bardzo mało czasu. Muszę czytać lekturę za lekturą, sprawdziany z matmy, historia... Jeszcze teraz jak maturzyści odeszli zmienili nam plan i nie jest on zbyt ciekawy.
UsuńW następnym rozdziale obiecuję się poprawić i nadrobić swoją lekką niedyspozycję. Możecie spać spokojnie zaczęłam go już pisać, więc myślę, że niedługo powinien się pojawić na blogu.
Mam nadzieję, że wybaczycie mi ten rozdział. ;)
ciesze sie i nie naciskam, dla mnie moze byc nawet raz na 2 tygodnie, ale dlugi wspanialy
UsuńŚwietna robota, tylko nie mogę się doczekać na to kto okażę się tym tajemniczym chłopakiem. Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział :D
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, tak samo jak poprzedni, robi się coraz ciekawiej :D hmm ciekawe kim jest ten tajemniczy chłopak? trochę mnie on przeraża, kojarzy mi się z jakimś prześladowcą o.O ale mam jednak nadzieje, że będzie pozytywną postacią.. czekam z niecierpliwością na następny rozdział! no i życzę weny :*
OdpowiedzUsuńJA CHCĘ, BY TEN KOLEŚ W MASCE OKAZAŁ SIĘ PSYCHOPATĄ, OSZALAŁYM NA PUNKCIE TEJ DZIEWCZYNY XDDD BEZ PRZERWY BY DO NIEJ WYDZWANIAŁ, ESEMESOWAŁ, MEJLOWAŁ XDDDDD JAK TO ON JĄ KOCHA... XDDDD
OdpowiedzUsuń...Nie no, jakąś głupawką dostałam chyba xD Nie słuchaj mnie xD Czekam na kolejny rozdział! ^^
Jam
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJa tam od początku miałam badzieję, że to Kastiel. Wziął ją na dach, wtedy się ucoeszyłam, bo to mało prawdopodobne, żeby ktoś inny zabrał akuratna dach. Jeszcze pöźniej ten ,,miętowy oddech", no pewniak. K.W. - Kastiel i jego nazwiskl jakieś tam mu nadane. Czy naprawdę tylko ja się tego domyśliłam? Lecę czytać dalej! ^^
OdpowiedzUsuńWiem że ten rozdział już stary i Wgl xd ale no muszę. K.W.? Moje inicjały :O xd
OdpowiedzUsuń