- No to gdzie idziemy? - zapytałam szatyna, zerkając na niego przymrużonymi oczami, ponieważ szedł pod słońce.
- Ja myślałem, że to ty jesteś tutaj od pomysłów - chłopak zaśmiał się widząc moją nieco osłupiałą minę.
- Czy ty, w tym momencie, chcesz mi powiedzieć, że nie masz kompletnie pojęcia gdzie idziemy?
- Nie do końca... - zaczął, drapiąc się z tyłu po głowie, zerkając na mnie niepewnie. Spojrzałam na niego z niedowierzaniem i już otwierałam usta, by wyrazić swoje zdanie, kiedy przerwał mi - spokojnie. Doskonale wiem gdzie i po co idziemy. Tak się tylko z tobą droczę - śmiejąc się, zaczął czochrać mi włosy.
- Nie! Nie rób mi tak! - zawołałam, starając się zasłonić głowę rękoma, jednak zbyt wiele to nie dało, ponieważ Ken znacznie nade mną górował. - Ken! Proszę, przestań! - zaśmiałam się, odbiegając od niego, ale nie przestawał. - Przestań, bo pożałujesz! - powiedziałam grobowym tonem, lecz to tylko jeszcze bardziej go sprowokowało. Westchnęłam jedynie i zatrzymawszy się, rzuciłam się na Kentina, starając się go połaskotać, albo wbić palce w żebra. Jednakże gruba kurtka dawała mu bardzo dobrą ochronę. Nie ostudziło to mojej chęci zemsty. Wspięłam się więc na palce i sięgnęłam zmarzniętą dłonią do jego osłoniętej szalikiem szyi. Gdy dotknęłam gorącej skóry chłopaka, usłyszałam tylko ciche syknięcie i natychmiast przestał mnie czochrać.
- Dobra! Poddaje się, ale zabierz te kostki lodu z mojej szyi! - zawołał, odsuwając się ode mnie gwałtownie.
- Mówiłam, że pożałujesz - zaśmiałam się, szturchając go lekko w ramię.
- Jesteś straszna... - szepnął spoglądając na mnie spod byka, ale zaraz wybuchnął śmiechem.
- Przygadał kocioł, garnkowi... - mruknęłam pod nosem, ostentacyjnie rozglądając się dookoła.
- Coś mówiłaś...? - stanął przede mną, kładąc ręce na biodra, przyglądając mi się uważnie.
- Niee... nic - uśmiechnęłam się uroczo w jego stronę, a Ken, odwzajemniając gest, popchnął mnie lekko, co spowodowało, że spadłam z chodnika.- O nie... Teraz to zgrzeszyłeś.
- Hahaha i co mi zrobisz? - zaśmiał się, przyglądając mi się uważnie.
Uśmiechnęłam się złośliwie i podniosłam ręce, ruszając palcami. Szatynowi na ten gest od razu zrzedła mina.
- Nie zrobisz mi tego... - rzucił niepewnie spojrzenie na moje lekko zaczerwienione dłonie i odsunął się kawałek ode mnie.
- A czemu nie? - powiedziałam z szelmowskim uśmiechem.
- Bo nie jesteś taka zła - rzekł jedynie i dał mi całusa w kącik ust.
Gdy poczułam jego ciepłe wargi na swojej skórze, stanęłam jak wryta, spoglądając na niego z niedowierzaniem, a Ken śmiejąc się tylko pod nosem, odbiegł kawałek. Westchnęłam cicho, kręcąc głową ze śmiechem.
- To idziesz czy nie? Bo zaraz nam wszystkie bilety wykupią! - zawołał za mną, gdy był już dość daleko ode mnie.
- Jakie bilety? - mruknęłam pod nosem i podbiegłam do szatyna.
- No, bilety do kina, a jakie ty byś chciała?
- Ale jak do kina? - zapytałam niezbyt inteligentnie, nie mogąc się połapać w tym co mówił.
- Oh, Liwia! Wróć na ziemię! - pomachał mi przed oczami dłonią. - Idziemy do kina na film. Niedawno wyszła kolejna część "Naznaczonego", a że od dawna podobają ci się te filmy, to pomyślałem, że przejdziemy się, obejrzeć.
- Oh... Ale... - mruknęłam cicho. Oglądanie horrorów w przytulnym domku, z przyjacielem u boku to zupełnie co innego, niż w ciemnej sali pełnej ludzi i z przerażającym nagłośnieniem.
- Coś nie tak? - zapytał, patrząc mi w oczy. Westchnąwszy, powtórzyłam mu na głos to, co kotłowało mi się w głowie. - Nie przejmuj się... Będę przy tobie - szepnął mi do ucha, a jego gorący oddech przyjemnie owionął moją szyję. Poczułam jak moje policzki robią się czerwone, ale chłopak na szczęście tego nie widział.
Kilkanaście minut później staliśmy w ciepłej, pełnej ludzi sali, gdzie zewsząd dobiegał mnie przyjemny maślano-słony zapach popcornu i słodkawa woń coli, a ściany okrągłego pomieszczenia zdobiły plakaty najbardziej znanych filmów takich jak "Titanic", "Obcy", "Miss Agent" czy "Gorący Towar". Kiedy Kentin poszedł stanąć w kolejce do kasy, ja zaczęłam oglądać zdjęcia, wywieszone przed wejściami do sal kinowych. Wodziłam wzrokiem po wizerunkach aktorów w różnych rolach, wyciętych kadrach z filmów, aż w końcu trafiłam na plakat filmu, na który mieliśmy z Kenem iść. Z początku nie zwróciłabym na niego uwagi, ale mój wzrok przykuła dziewczyna, widoczna na zdjęciu i jej przerażony wzrok. Poczułam, jak ciarki przechodzą mi po plechach i mimowolnie wzdrygnęłam się.
- Coś nie tak? - usłyszałam tuż przy uchu cichy szept, na co podskoczyłam wystraszona, dusząc w sobie krzyk. Gdy odwróciłam się w jego stronę, ujrzałam Kena, który wyglądał na zmartwionego, ale w jego oczach błyskały się iskierki radości.
- Ken! Nie rób mi tak! - zawołałam i sprzedałam mu kuksańca w żebra.
- Aua! No dobra, ale nie bij! - zaśmiał się, rozmasowując miejsce uderzenia.
Staliśmy jeszcze chwilkę, rozmawiając, witając się ze znajomymi, który również przyszli na film, kiedy drzwi na salę, gdzie miał lecieć film, otworzyła dwudziestokilkuletnia blondynka w bordowym uniformie. Wraz z tłumem skierowaliśmy się do pomieszczenia, oświetlonego przez niewielkie lampki na ścianach i wzdłuż schodków do miejsc. Kroczyłam powoli, kierując się w stronę jednego ze środkowych rzędów. Kiedy znalazłam nasze miejsca, zaczęłam się rozglądać za Kenem, który nagle zniknął mi gdzieś w tłumie. Zająwszy swoje siedzenie, przyglądałam się każdej twarzy, która, w przytłumionym świetle, wyglądała identycznie. W końcu dostrzegłam go tuż przy drzwiach. W jednej ręce niósł wielki kubek coli z dwoma słomkami, a w drugiej równie pokaźnych rozmiarów kubełek popcornu z masłem i solą. Pomachałam mu z miejsca i podeszłam do niego, by pomóc mu się zabrać. Gdy w końcu udało nam się porządnie i wygodnie zająć siedzenia pogasły wszystkie światła i rozpoczął się seans. Oczywiście jak przed każdym filmem nie obyło się bez reklam.
Wgapiając się w ekran, w oczekiwaniu na film, pochyliłam się, by wziąć łyk napoju. W tym samym momencie uczynił to też Ken. Zerknęłam na niego z lekkim uśmiechem, a chłopak odwzajemnił gest, szturchając mnie lekko nosem w policzek. Gwałtownie wstrzymałam powietrze, czując jak zaczynają palić mnie policzki. Musiałam się naprawdę mocno skupić na tym, co oglądałam, by nie zerkać co chwilę na Kentina. Przez cały film czułam jego ciepłe, silne ramię obok mojego i za każdym razem gdy wzdrygałam się wystraszona, łapał mnie za rękę i delikatnie ściskał. W takich momentach czułam się, jakbym cofnęła się w czasie. Przypominały mi się sytuacje, gdy jako dzieci urządziliśmy sobie noc pod gołym niebem w domku na drzewie i w środku nocy zbudziłam się z krzykiem wystraszona hukaniem sowy na pobliskim drzewie. Chłopak od razu przytulił się do mnie i przez resztę nocy leżeliśmy trzymając się za ręce. Uśmiechnęłam się do siebie, odwzajemniając uścisk.
Kiedy film się skończył i wychodziliśmy z sali, jedyne co pojawiło się w mojej głowie, to jedne wielkie "WOOOW...!". Tak jak w poprzednich częściach wyszłam z kina naprawdę zadowolona. "Naznaczony" to jeden z horrorów, które naprawdę lubię.
- Skoczymy jeszcze do jakiejś knajpy? - zaproponował Kentin, gdy pomagał mi ubrać płaszcz.
- Czemu nie... - zgodziłam się, zerkając na zegarek. - W sumie, jest jeszcze wcześnie.
- Masz jakieś propozycje? - zapytał, poprawiając szalik. Mimo, że była końcówka lutego i śnieg całkowicie stopniał, wieczorami było naprawdę chłodno.
- Hmm... - zamyśliłam się na chwilę, przywołując w myślach różne potrawy i próbowałam określić na co mam ochotę. Kiedy pomyślałam o wielkim kebabie w chrupiącej bułce i gorącym mięsie z ogromną ilością sosu czosnkowego, poczułam jak dostaje ślinotoku. - Co powiesz na wyprawę do "Stambułu"?
- Masz na myśli nowo otwartą knajpę z tureckim jedzeniem?
- Dokładnie... Naszła mnie przed chwilą ochota na porządnego kebsa... - mruknęłam, uśmiechając się znacząco.
- Ty prowadzisz - szatyn zaśmiał się, przystając jednocześnie na moją propozycje.
Kroczyliśmy prawie pustymi ulicami miasta, oświetlanymi tylko przez, stylizowane na stary styl, lamy. Rozmawialiśmy głównie o filmie, dzieliliśmy się spostrzeżeniami, każdy z nas miał jakieś własne uwagi. Nawet siedząc w knajpie i jedząc, dalej żywo dyskutowaliśmy. Dopiero kiedy nadszedł czas rozstania jakoś ciężko było nam dobrać słowa.
- Dzięki za miło spędzony dzień... - ciszę pierwsza przerwałam ja.
- W porządku... W końcu od czego ma się przyjaciół - powiedział, uśmiechając się lekko, ale gdy spojrzałam mu w oczy, dostrzegłam w nich tak jakby smutek.
- Na zawsze? - zapytałam wyciągając mały palec w jego stronę. Zawsze robiliśmy tak w dzieciństwie. Ken widząc to, uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Na zawsze - uścisnęliśmy się palcami, po czym przytuliłam się do niego. Dziwnie się teraz czułam przytulając wysokiego i dobrze zbudowanego Kena. W pamięci wciąż miałam zapisanego go jako niewiele wyższego ode mnie chłopczyka w wielkim wełnianym swetrze i okularach.
- To do poniedziałku? - odsuwając się od niego, spojrzałam mu w oczy.
- Nie boisz się spać sama? - zapytał, uśmiechając się nieco złośliwie.
- Dlaczego miałabym się bać spać sama? - spojrzałam się na niego, zdziwiona.
- A nie boisz się, że Setarah przyjdzie? - powiedział złowieszczym szeptem, przybliżając się do mnie.
- Przestań! - zawołałam nieco zlękniona, rozglądając się dookoła.
- A jednak pamiętasz... - uśmiechnął się lekko, podchodząc do mnie bliżej.
- Jak mogłabym zapomnieć... - zezłościłam się na niego. Dlaczego akurat teraz musiał mi o niej przypominać?
Przełknęłam nerwowo ślinę przypominając sobie tą mroczną postać. Wysoka, szczupła kobieta, o lśniących srebrzystych włosach i cerze tak bladej, że przy niej śnieg wydawał się szary. Pojawiała się zawsze w snach. Ubrana w białą suknię zbroczoną krwią. Jej satynowe, niegdyś równie śnieżnobiałe rękawiczki naznaczone były czerwonymi plamami. Czarna peleryna za każdym razem osłaniała jej ramiona. Jednak nie plamy krwi czy bladość jej skóry były najbardziej przerażające. Najbardziej bałam się jej oczu. Cała czarna gałka oczna, przypominająca głęboką studnię, w którą wpada się całą wieczność. To przenikliwe, śledzące każdy mój ruch, spojrzenie napawało mnie takim strachem, że budziłam się z krzykiem i nie mogłam spać przez resztę nocy.
Potrząsnęłam głową, chcąc pozbyć się tego obrazka i objęłam się ramionami, czując na ciele gęsią skórkę.
- Musiałeś, prawda? - spojrzałam na niego wściekłym wzrokiem, a w kącikach oczy zaczęły zbierać mi się łzy. - Wielkie dzięki za nieprzespaną noc.
- Przepraszam... - szepnął skruszony, dotykając mojej dłoni. - Nie wiedziałem, że jeszcze aż tak bardzo cię to przeraża...
Prychnęłam cicho, ale mimowolnie podeszłam bliżej niego. Chciałam znów poczuć się bezpieczna.
- Jeśli chcesz mogę zostać z tobą na noc - słysząc jego słowa, spojrzałam na niego z jeszcze większym przerażeniem niż, gdy wspomniał o Setarah. - Nie mam nic złego na myśli! Chodziło mi, że tak jak kiedyś. Jak przyjaciele.
Nie wiem co mnie do tego skłoniło - może strach przed samotnie spędzoną nocą, może to, że Ken był mi naprawdę bliski, a może jego spokojny głos, który zapewniał, że wszystko będzie dobrze - ale kiwnęłam głową na potwierdzenie i weszliśmy razem do domu.
W środku było cicho i ciemno. Nie ściągając nawet butów zaczęłam zapalać światło na korytarzu i w kuchni. Gdy pomieszczenie stanęło w jasnościach od razu dostrzegłam kolorową karteczkę leżącą na stole. Ciocia informowała mnie na niej, że ma ważną sprawę do załatwienia i musi wyjechać na dwa dni. Westchnęłam cicho i pozbywając się płaszcza i butów, ruszyłam do swojego pokoju, przygotować dla nas miejsce do spania, tak jak robiła to mama, kiedy byliśmy mali.
O jeeju, jakie to wszystko było słodkie. I jeszcze Ken, jak zwykle przeuroczy <3 Szczerze muszę przyznać, że to moja ulubiona ze wzyzstkich postaci męskich^^ W 100% mój ideał.
OdpowiedzUsuńCzyli w sumie... wychodzi na to, że to nie Kastiel będzie pierwszym chłopakiem, z którym będzie spać.... Liwia? Nie pomyliłam się? Jeśli tak to przepraszam, ale imiona z tych wszystkich opowiadań i książek zaczynają mi się trochę mieszać XP
pozdrawiam Cię i życzę weny:)
Woooow..
OdpowiedzUsuń*wstaje, idzie ochłonąć i po chwili wraca*
Wooooooooow...
Nie moge, dalej sie uśmiecham. Ta sytuacja z Kentinkiem wyszła Ci taka urocza.. No nie moge! I jeszcze te przyjacielskie przepychanki. Wszystko, dosłownie wszystko od początku do końca czytałam z zapartym tchem. Tak pięknie ci to wszystko wyszło. Ty to naprawde masz niesamowite pomysły! <3
A tak a propo, jestem fanką horrorów i jak zobaczyłam u Ciebie tytuł "Naznaczony" to uśmiechnęłam się jeszcze szerzej (o ile to możliwe O.o) kocham ten film, oglądałam wszystkie części, niedawno tą trzecią, i mogę powiedzieć tylko jedno: GORĄCO POLECAM! Film warty obejrzenia i cieszę się że to właśnie o nim wspomniałaś :)
Dobra, dość o filmie bo miało być o rozdziale.
Jak zwykle mega mnie zaskoczyłaś. Nie spodziewałam się wyjścia do kina :D plus dla ciebie ^^ w ogóle tak fajnie wszystko opisałaś.. Aż miło się czyta.
Wiem, że mój komentarz nie ma ładu i składu, musisz mi to wybaczyć, piszę to co myśle. A w mojej głowie nadal jest lekki chaos który spowodowałaś tak cudownym rozdziałem!
A tak poza tym, Kentinek zostaje na noc u Liwki??? Coś sie musi stać, to pewne! Może Kastiel przyjdzie rano pogadać szczerze z naszą bohaterką, a drzwi mu otworzy zaspany Kentin? Hahahah Boże, to byłoby mega XDD
Dobra koniec tego, bo zaczynam mieć jeszcze inne, chore pomysły XD
Pozdrawiam Cie gorąco no i czekam z niecierpliwością na następny rozdział! Weny!!! <3
Faaajny ten rozdział. :3 Bardzo przyjemnie się czyta. Cieszę się, że Liwia przyjaźni się z Kentinem. ^^ Ale nie chciałabym, żeby byli razem. (Kastiel i tylko Kastiel! <3) Czekam na next! Pozdrawiaam i życzę weny! <3
OdpowiedzUsuńHej. Jejku! Jest kolejny. <3 Wczoraj przeczytałam, ale dzisiaj piszę dopiero komentarz. :/ Dobra. Wczoraj wchodzę na bloga i widzę kolejny wpis. Na mojej twarzy pojawia się wielgachny uśmiech - nawet nie wiesz jak bardzo jestem szczęśliwa, gdy widzę na tym blogu kolejny rozdział. <3 :* Miłość, miłość i jeszcze raz pałam miłością do Twojego opowiadania. :3
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału: Boski, cudowny i jeszcze raz boski. <3 Skąd ty bierzesz te pomysły na to opko?! Ja się Ciebie pytam! :D Ale chyba niestety nigdy się tego nie dowiem. :P
Liwia i Kentin. Po prostu ich uwielbiam i te przepychanki, ta słodka scena na końcu. <33 Kurde, nawet nie wiesz jak bardzo wychodzi Ci pisanie tych historii. Uwierz mi. <3
Pozdrawiam, życzę mega dużo weny i do następnego. :*
PS: Życzę Ci świetnych ocen w tym roku szkolnym. :*
Hahah... Pomysły czerpię z życia codziennego i z przeczytanych książek. Uwielbiam czytać. To jest moja jedna, jedyna największa muza <3 Albo też pytam się znajomych co mogłabym napisać ;) Co prawda nie zawsze są to takie "normalne i poukładane" pomysły (Taaak... kocham moich pochrzanionych przyjaciół)
OdpowiedzUsuńA co do tych ocen to w tym roku to się naprawdę przyda <3
Świetny rozdział :*
OdpowiedzUsuńKiedy tak wg. będzie nowy? Czy jeszcze w tym tygodniu?
Pozdrawiam, życzę weny i dobrych ocen ;*