wtorek, 16 lutego 2016

~ Rozdział 56 ~

 Witajcie!
Dzisiaj sobie trochę pogadam, ale chcę żeby wszystko było jasne i przejrzyste. 
Po pierwsze: Miałam dzisiaj tego rozdziału w ogóle nie dodawać. Tak, wiem jestem okrutna, że chciałam was jeszcze potrzymać w tym po koncertowym dreszczyku emocji, ale jednak doszłam do wniosku, że co mi szkodzi. Zrobię wam taki mały prezencik za te moje ostatnie przeciąganie rozdziałów.
Po drugie: ŻEBY TO BYŁO JASNE! Pomysł akurat na taką fabułę wpadłam już tygodnie, rozdziały temu i cały czas dążyłam właśnie do tego. Chciałabym uprzedzić niektóre osoby, że to nie jest kopiowanie fabuły. No, może lekkie wzornictwo, ale kto tego nie robi? Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że nie zarzucilibyście mi plagiatu, czy kopiowania opowiadania (nie niszczcie mojej pięknej wizji o idealnej pisarce i kochanych czytelnikach), jednakże chcę o tym wspomnieć, bo ta sprawa nie pozwala mi spać od kilku dni. 
Po trzecie: Dlaczego akurat tak? Nie wiem. Po prostu chciałam aby to wszystko akurat tak i w ten sposób wyglądało. Chciałam stworzyć coś bardziej realistycznego, a zarazem z pięknym, wymarzonym, zakończeniem, do którego dążymy cały czas ;) 
Po czwarte: Mam cichą nadzieję, że mnie nie zabijecie za to i że dalej będziecie chcieli poznać losy Liwii. Mam świadomość tego, że nie każdym przypadnie do gustu akurat TO, ale (w tym momencie będę samolubna i egoistyczna) to jest moja twórczość i moja wizja, z którą chciałabym się z wami podzielić. 
Hm... to by było chyba na tyle mojego gadania, a więc...
A NIE! Jest jeszcze jedna mała sprawa. Przepraszam za przekleństwa, ale pozwoliłam tutaj sobie na wolność myśli, które...
No właśnie. Tego dowiecie się z dalszej części, na którą gorąco zapraszam. 
Wasza Fallen Angel ♥

~~~~~~~~~~~~~ » . ∞ . « ~~~~~~~~~~~~~

Z pamiętnika Liwii.

Drogi pamiętniku...
Boże... to dziecinnie brzmi. W sumie, to nie mam zielonego pojęcia, po co ja to piszę. I tak to nie ma sensu. Może dlatego, by w końcu dali mi święty spokój? To za namową Rozalii zaczęłam zwierzać się do tego głupiego notatnika, który mam nazywać pamiętnikiem. Na cholerę mi to? Nie mam pięciu lat, żeby „rozmawiać” z zeszytem. No, ale dobra... Pomińmy ten fakt. 
A więc, Drogi Pamiętniku, jest dzisiaj jeden z ostatnich dni kwietnia... 
Ulech... Nie... Ja się do tego kompletnie nie nadaję! Niech sobie Roza myśli co che, ale ja nie będę pisać tego gówna.

A jednak się nie da tego uniknąć. Ledwo jej tylko o tym wspomniałam, rzuciła się na mnie jak na wymarzone buty w promocji! Ona jest nienormalna! 
Dlaczego nie mogą mi dać chwili spokoju? Czy ja proszę co coś dużego? Zwykłe pięć minut w samotności, z własnymi myślami, tęsknotami... 
Boże... znowu ryczeć mi się chce. I to po raz kolejny przez tego pieprzonego idiotę! Dlaczego ja nie mogę sobie go tak po prostu odpuścić? Przecież wyjechał. Dał mi jasno do zrozumienia, że mnie nie chce. Więc dlaczego dalej mnie do niego ciągnie? 
Jak to kiedyś, pff... „kiedyś. Kilka dni temu, zaraz po jego wyjeździe, powiedziała Gwen - grzeczne dziewczynki pragną niegrzecznych chłopców. Gówno prawda. Dlaczego Rozalia ma normalnego chłopaka? Dlaczego u Gwen wszystko się układa?

Minęły już dwa tygodnie od koncertu. Dziwne, że jakoś nauczyciele nie zwracają uwagi na to, że go nie ma...
NIE! Znów o nim piszę! Muszę przestać myśleć o tym baranie. Nie warto...
Ostatnio bardzo często przychodzą do mnie znajomi, całą grupą. Nie żeby mi to przeszkadzało, ale to robi się trochę dziwne. Czy oni nie mają innych zajęć? Nawet do domu zawsze mnie ktoś odprowadza. Jakby się bali, że rzucę się pod samochód. Może to przez to, że ostatnio w ogóle nie wychodzę z domu? 
No, ale co ja poradzę, że nie chce? Nie chcę, bo... Eh.. wszystko mi się z nim kojarzy. WSZYSTKO! Ale kiedy Rozalia powiedziała, żebym ściągnęła wisiorek od niego, nie zgodziłam się.
Jestem nienormalna...

Wczoraj był u mnie Armin z nową grą. Ostatnimi czasy bardzo często przychodził. Nie żeby mi to przeszkadzało. Bardzo lubię Armina, ale jego zachowanie... Jest nieco dziwne. Przestał mi patrzeć w oczy i jakby bał się mnie dotknąć. A co ja jestem trędowata?
Z resztą nie tylko on jest jakiś dziwny. Kentin też. Łażą obok mnie jakbym była jajkiem. Rozumiem, że trochę się załamałam po wyjeździe Kastiela, ale to nie znaczy, że teraz będę bała się dotyku każdego chłopaka. 
Ale... Miło jest wiedzieć, że ktoś się o mnie troszczy i nie jest to ciocia, czy któraś z dziewczyn. Matt też zaczął mnie namawiać na jakąś imprezę, „żeby się rozerwać”. Nie chcę. Ostatnia impreza źle się skończyła dla mojej psychiki.

PO CO JA SIĘ ZGADZAŁAM NA TĄ DOMÓWKĘ!? 
Tak. Bardzo inteligentna ja zgodziłam się w końcu na domówkę, a teraz mam ochotę walić głową w biurko i ten pierdolony notes. 
Ale może od początku, bo w końcu jesteś tylko moim pamiętnikiem i nie wiesz o co chodzi (czy ja naprawdę zaczynam gadać z przedmiotami?). Tak więc jest połowa maja i właśnie skończyliśmy testy końcowe. No i nasza genialna Rozalia wpadła na pomysł urządzenia domówki, na cześć tego, że każdy zdał. 
Po co ja na to poszłam?
Na początku było fajnie, alkohol, muzyka, tańce.. Ogólnie bawiłam się dobrze. Dopóki czerwony i podchmielony Armin nie wziął mnie do tańca. W końcu to mój kumpel i on jako jedyny mnie nie pocieszał. Co tam, że nienawidzę wolnych tańców. Co tam, że cały salon był pełen ludzi. Co tam, że nie miałam na nic ochoty. Zaczęliśmy tańczyć i Armin powiedział, że mnie bardzo lubi. W sumie, to nic nienormalnego, prawda? Też tak wtedy pomyślałam. Gorzej zrobiło się później, kiedy zaznaczył, że lubi mnie tak bardziej... I próbował mnie pocałować. 
yhym...
A co ja zrobiłam? Jak ostatnia idiotka rozpłakałam się. 
Nienawidzę siebie.

Tak. Zamknęłam się w pokoju i nie mam zamiaru z niego wyjść. BOŻE! Dlaczego ty mi to robisz? Przecież ja mu już nigdy nie spojrzę w oczy! No dobra. Już od kilku dni nie patrzę się na niego, ale to nie zmienia faktu! 
Najgorsze jest to, że przyszedł kilka razy po to, by wyjaśnić całą sprawę, a ja oczywiście jak na rasowego tchórza, nawet nie wychyliłam nosa z pokoju, licząc na solidarność cioci.

Zajebista mi solidarność. Wkopała mnie w to gówno i jeszcze się z tego cieszy! I miej tu wsparcie w rodzinie! To, że Rozalia z Gwen miały takie zagrywki, to wiedziałam i zdążyłam się przyzwyczaić, ale żeby ciocia Tatiana?! 
Myślałam, że ze wstydu zakopie się przynajmniej dwa piętra pod ziemią, kiedy zobaczyłam jak do mojego pokoju, mojej ostoi, mojego bunkru wchodzi Armin. Z najnowszą grą pod pachą, twierdząc, że nie tak miało być i że mnie przeprasza. 
No rzesz kuźwa jego mać! Zwariuje z tymi chłopakami. Najpierw Kastiel nie wiadomo co robi z moją psychą, później Kentin zaczyna się do mnie dobierać, a teraz ni z tego, ni z owego Armin uświadamia sobie, że mnie kocha. Czy to jest normalne? Ja się kurde pytam, czy to jest normalne?!

Na reszcie zaczęły się wakacje. W końcu wolne! I będę mogła się wyspać!

Chuja wyspać. Proszę, powiedz mi Pamiętniku (ewidentnie zaczęłam rozmawiać z przedmiotami. POTRZEBUJE PSYCHIATRY W TRYBIE NOW!) kto normalny, zaznaczam NORMALNY wstaje o godzinie siódmej rano w wakacje i uśmiecha się jak jakiś szaleniec, ciesząc się z życia? Chyba nie ma takiej osoby. No niestety... Przykro mi to mówić, ale najwyraźniej Rozalia, Gwen, Matt i reszta są nienormalni. No prócz Armina. Jedyny, który rozumie mój ból, kiedy brutalnie budzą cię o tak pierońsko wczesnej godzinie. Ale, żeby tylko to! Jeszcze oczekują ode mnie, że będę skakać z radości tak jak oni. Phie... niech się walą. Ja idę spać.

Japierdzieleniewierzemózgnaścianieee...!!! 
Liwia... uspokój się... To było tylko przywidzenie...
Normalnie zawał na miejscu! 
Wyobraź sobie taką sytuację: leżysz sobie spokojnie na plaży, cieszysz się przyjemnym słoneczkiem i zajebistą książką, starasz się odpoczywać, opalając się. Przyjemnie prawda? 
A teraz spróbuj sobie wyobrazić, że chcesz się przekręcić na brzuch i odkładasz na chwilę książkę. Jedną, pierdzieloną chwilę, która nawet nie wie do czego może cię doprowadzić. No, ale wracając. Odkładasz książkę i mimochodem rozglądasz się po plaży. I nagle widzisz jego. Tak. Tego czerwonowłosego dupka. Przeżywasz mały zawał, masz ochotę podbiec do niego i go zabić i jednocześnie wyć z rozpaczy nad złamanym sercem. I niespodziewanie czerwony łeb odwraca się w Twoją stronę i zauważasz, że jest to Bogu ducha winien zwykły plażowicz, który nie jest nawet podobny do tego idioty. 
Co mogłam zrobić? Rozryczałam się jak małe dziecko i wróciłam do domku, zakopując się w łóżku.

Zabije kiedyś tą dziewczynę! Tak! To jest oficjalna groźba, której powinna się bać! No kto by to widział, żeby wyciąć mi taki numer! 
Chociaż w sumie... Gdyby nie ona, to żadne z nas nie zrobiło by tego pierwszego kroku. Może to i lepiej, że tak się stało? Może tak miało być? 
Nie wiem... Ostatnio nic nie wiem. Wszystko jest takie niepewne, chwiejące się, że boję zrobić najmniejszy kroczek, żeby to się nie rozpadło. Ale może teraz, gdy zrobiliśmy ten umowny pierwszy krok do siebie, będzie już dobrze? Bo w końcu miłość bierze się z przyjaźni...

~~~~~~~~~~~~~ » . ∞ . « ~~~~~~~~~~~~~
KURWA MAĆ!
   Ta niezbyt kulturalna myśl przeleciała mi przez głowę, gdy siedziałem w jednym z wielu odwiedzonych przeze mnie barów. Chciałem odpocząć. Przemyśleć sobie to wszystko, odświeżyć umysł, ale wyjazd na gówno się zdał. Minęły już dwa bite lata odkąd ostatni raz ją widziałem, ale wspomnienia i uczucia pozostawały wciąż takie same. Nie potrafiłem usunąć jej z pamięci. Była kimś znacznie ważniejszym niż reszta dziewczyn, które spotkałem na swojej drodze. Co ja pieprze?! Była znacznie ważniejsza nawet od Debry!
   Pragnąłem jej. Pragnąłem jej ciała, umysłu. Jej słodkich słów, melodyjnego śmiechu. Nawet tej frustracji, kiedy nazywałem ją „małą”. Cholera jasna! Ona była całym moim światem! Żadna dziewczyna nie była w stanie zaspokoić mojego głodu na jej skórę, pocałunki, słowa...
   Zgasiłem ostatniego papierosa z paczki w szklanej barowej popielniczce, prosząc barmana o następną kolejkę. Byłem już kompletnie pijany, ale chciałem stracić świadomość. Złapać zgona, który pozwoliłby mi uwolnić się na chwilę od niej.
   - Nie przesadzasz czasem? - usłyszałem niespodziewanie głos białowłosego przyjaciela, miejsce obok.
   - Ale o co ci chodzi? - zapytałem, jąkając się, po czym wypiłem jednym haustem to, co barman postawił przede mną.
   - Psychol... - mruknął ktoś, przechodząc obok mnie.
   - Pierdol się! - krzyknąłem w stronę tamtej osoby.
   - Zamiast się tu upijać, powinieneś wrócić i o nią zawalczyć. Nie jesteś jedynym, który zabiega o jej względy, tyle że Kentin stara się bardziej... 
   Odwróciłem się w stronę kumpla, ale jego nie było. Tylko jego głos odbijał się echem gdzieś w głębi mojej świadomości...

 (Was też hipnotyzują te znikające papierosy?)

12 komentarzy:

  1. Kurcze... Dwa lata? Ale ciekawie, no nie powiem! W sumie racja że czas szybko leci XD ale jestem ciekawa... w pamietniku bylo, ze do wakacji czas minal... Co sie teraz dzieje z Liwia? jestem ciekawa ^^. Co do twoich obaw, nie masz sie co obawiac. To jest ciekawe i bedzie jak dla mnie zajebiste. Bardzo mni ciekawi, skoro posunelas taki szmat czasu, to ze opowiadanie bedzie trwalo az do ich slubu i dzieci? YAY! jak ja tego chce TvT w KAZDYM RAZIE KOFFAM

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy ja... ja... czy ja płaczę? Nie, no dobra, dobra, weź się w garść/ociera wierzchem dłoni łzy/
    To było takie... smutne i prawdziwe. Nie dostrzegłam żadnej kopii, a nawet gdyby była, to wierzę ci że nie celowo. U mnie na blogu miałam wczoraj taką wpadkę, choć sama nie wiem jaką, nic nie zrobiłam specjalnie. No, ale wracając do rozdziału. On jest... po prostu fenomenalny. Popłakałam troszeczkę, to znaczy się kilka łez wypłynęło mi z oczu. Miałam dziś dzień wzruszeń. Bo też gdy czytałam wiedźmina, to spostrzegłam, że mam mokre oczy.
    Dziewczyno, piszesz świetnie. Więcej nie potrafię powiedzieć. Wybacz mi komentarz bez ładu i składu, ale nic na to nie poradzę.
    (Zapraszam do mnie na nowe rozdziały)
    Jeszcze raz: było świetne:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Łał. Aż mnie zatkało. Poważnie. Piękny rozdział. Zdziwiły mnie te dwa lata, ale wszystko jak najbardziej pozytywnie. Jeszcze raz piękne i wzruszające. Nic więcej sensownego nie przychodzi mi do głowy.
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  4. jak przeczytałam te "miłość bierze się z przyjaźni", to normalnie na sekundę serce mi stanęło. Potem jeszcze odsunęłam się od laptopa, podrapałam się twarzy, oparłam o oparcie, włączyłam muzykę, przejrzałam mój plan rozdziałów, jeszcze raz podrapałam się po twarzy, zaklęłam pod nosem i dopiero wróciłam do kontynuowania rozdziału.
    A teraz takie: WAIT?!? Dwa lata?! Dżizas krajst. Ale podobno człowiek odkochuje się średnio w dwa lata, więc ehh. no kurde nie wiem. Nie mam słów.
    Ta końcówka mnie rozstroiła kompletnie. Dwa lata. Oni nawet nie byli razem. On sam się na to pisał. Po dwóch latach. On za nią tęskni. Upija się. Łapie psychozy.

    To było... boże, autentycznie, po raz kolejny, brak mi słów.
    No nie wiem, no. Pozdrawiam, życzę weny łaskawczyni.

    OdpowiedzUsuń
  5. Eh... Wiedziałam. Po prostu mogłam założyć się o wszystko, że tak właśnie się stanie. Byłam pewna dwóch rzeczy - Kastiel nie wróci na tym cholernym motorze z okazałym bukietem róż; przeskoczysz w czasie. Przyznam szczerze, trochę mi smutno, iż nie mieliśmy możliwości bycia z Liwią na testach końcowych, rozdaniu świadectw, czy chociażby tej nieszczęsnej domówce. A skoro o niej mowa. Armin, serio? Zdradziłeś swoją konsolę? Wstyd mi za ciebie, chłopcze. Nie tego cię uczyłam. (>.<)
    Jednakże rozumiem, iż taki miałaś zamiar i gdzieś na przełomie chciałaś wcisnąć te wycinki z pamiętnika. Szanuję Twoją decyzję, a jako wierna czytelniczka wybaczę (chyba) wszystko.
    Czyżby Kas od nadmiaru alkoholu ześwirował absolutnie? No właśnie, intryguje mnie, czy Lysander wie, gdzie podziewa się jego przyjaciel. Tak myślę, że chłopcy kontaktowali się ze sobą przynajmniej te kilka razy w tygodniu. Bądź dniu. (^.^) W ogóle mam wrażenie, iż zapomniałaś o białowłosym. To znaczy, ogólnie odebrałam Lysia jako postać poboczną w Twoim opowiadaniu (nie wiem, czy słusznie), aczkolwiek nie było o nim wzmianki w pamiętniku Liwii. Tak, jakby chłopak wyjechał razem z Kasem albo i nie z nim, lecz w podobnym czasie. Rozumiesz, czy nie bardzo? Szczerze powiedziawszy, to ja też nie. (o_O) W każdym razie piję do tego, że dla mnie zabrakło w tej całej sprawie Lysandra. I może na tym poprzestanę, bo zaraz zacznę cudaczyć.
    Myślę sobie, iż w następnym rozdziale przedstawisz nam główną bohaterkę jako przykładną - bądź nie - studentkę, mieszkającą w jednym domku/pokoju z Rozalią. Dziewczyna prowadziła spokojne życie dopóki przed jej furtką nie pojawi się Kastiel. I bam! Lecimy od początku. Kłótnie i zgody, ponowne zauroczenie, aż dojdziemy do szczęśliwego zakończenia. Nawet nie waż się wymyślać jakichś czarnych scenariuszy! (>.<)? <--wygraża pięścią
    Następnej części wprost nie mogę się doczekać. Zresztą jak wszystkich poprzednich, więc nie wiem, po co piszę to po raz enty.
    Życzę samych dobroci, ażeby dobrze się Tobie pisało.
    Do następnego!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja to czytam ryczę...a moja matka pyta się co się stało, bo siedzę na łóżku i płacze a ona nie wie co się dzieje...Boże jakie to jest piękne...

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam tutaj:
    http://vikinganddragon.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  9. Kurwa, nawet nie mam chwili, żeby napisać cokolwiek na moich ulubionych blogach (4 sztuki blogów - w tym Twój). Mam tyle nauki, że szok. Mi się podoba takie przejście do przyszłości, ciekawe czy Kentin jest z Liwią w tej chwili. Boże, dziewczyno, nie rób mi tego i wstaw następny rozdział, bo ja tu kwiczę, bo nie wiem co jest dalej!
    To jest cudny blog. <3 (kto wie - chyba najlepszy na tym całym świecie). Laska, ja Cię proszę, ja chcę rozdział! <3 Będę Cię na rękach nosić tylko - proszę - wstaw kolejny <3
    ŚWIETNY, FANTASTYCZNY WPIS
    <3 Wielgachna fanka Twoich opowiadań

    OdpowiedzUsuń
  10. Od czego zacząć... Dziękuję za wyróżnienie w poprzednim rozdziale ^.^ To był chyba najbardziej emocjonujący rozdział, nie licząc tego w którym Liwia miała imprezę urodzinową. Tyle czasu na ten koncert czekałam, no i w końcu się stało :D tylko szkoda, że skończył się tak smutno.. :( prawie płakałam, jak go kończyłam czytać. Za bardzo się wczułam w ich sytuację, przez moment się poczułam tak, jakbym znalazła się w sytuacji Liwii. Z resztą ten rozdział wcale weselszy nie jest, Liwia popadła w jakąś depresję... ale że Armin się w niej zakochał?! nigdy bym się nie spodziewała o_O ARMIN?! Ten, który całe życie spędza na grach?? Nie wierzę normalnie... Zastanawia mnie ostatni wpis Liwii, a mianowicie zdanie : "Bo w końcu miłość bierze się z przyjaźni..." Czyżby związała się z Kentinem? Tylko nie to ;c To już bym wolała żeby związała się z Arminem. Serio. Podobają mi się te zapiski z pamiętnika :) Ogólnie niezbyt mi się podoba taki sposób pisania (może to przez lektury?), ale tobie to wyszło ciekawie :) Podsumowując, z twojego opowiadania zrobił się melodramat, ale ja melodramaty lubię :P fajnie jest sobie czasem popłakać xd Pozdrawiam i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten gif ze znikającymi papierosami jest mega!
    ________
    Kolejny genialny rozdział. Jesteś w tym chyba coraz lepsza.
    Bardzo smutny rozdział. JA NIE CHCĘ, ŻEBY ONA BYŁA Z KENTINEM.
    KAS, CUDOWNY TY, WRÓĆ TY DO NIEJ I O NIĄ ZAWALCZ, NA CO TY CZEKASZ?!
    Genialne.
    Takie przykre..
    Biedna Liwia...
    Biedny Kastiel...
    Chociaż może wszystko bu się poukładało gdyby wrócił.
    Czekam aż wróci.
    Mam nadzieję, że nie będzie za późno.
    Pozdrawiam, życzę weny i czekam na next! <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Co co co co, że co??????
    Dwa lata! Dwa bite lata? Whyyyy? Czemu Kastiel jest takim debilem? Wszystko mogło być dobrze! Jeeeeeeeeeeeeeeeeeee nie wierze po prostu. Ale powiem tak.
    Droga autorko. Właśnie powaliłaś mnie na kolana. Jestem w ciężkim szoku i nie mogę wykrztusić z siebie ani słowa. To wszystko stało się tak szybko, nawet nie zdążyłam przetrawić spokojnie co się dzieje, a tu już takie numery. No no no... Podziwiam cię. Jesteś moim bogiem, kocham cię, pisz więcej, bo to jest jak uzależnienie. Kocham twoją historię. Chce żeby Kastiel wrócił do niej. Ale to nie będzie pewnie takie łatwe... Ehh, marz sobie Yumiko, marz.. Co nie zmienia faktu że kopara mi opadła po tym co właśnie przeczytałam. Chcę kontynuacji! W trybie now!
    Aaaa co jeśli Kentin znowu? Jeśli oni znów? I na przykład przyjdzie Kastiel? Ooo mój boże, ale mieszam O.o nie słuchaj mnie, mój mózg działa jakoś dziwnie ostatnio. Chociaż jakby? Ej, a ten Armiś co? Kurcze, wszyscy lecą na biedną Liwkę.. Mam nadzieję że czerwonowłosy przybędzie na czarnym motorze i ją uratuje :)) życzę mnóstwa weny (bo moja już chyba się wyczerpała)
    Twoja wierna, chociaż czasami nie komentująca z braku weny, czytelniczka <3

    OdpowiedzUsuń