środa, 28 grudnia 2016

~ Rozdział 81 ~

Not really sure how to feel about it
Something in the way you move
Makes me feel like I can't live without you
It takes me all the way
I want you to stay

  ~ Thirty Seconds To Mars - Stay


   - Moi drodzy! Czekaliśmy na tą chwilę przez długie cztery miesiące pełne przygotowań i ciężkiej pracy...
   Ledwo co słuchałam podniosłego przemówienia mojego nad wyraz radosnego szefa. O ile na początku jego miłe i radosne usposobienie wydawało mi się urocze, to po kilku męczących miesiącach pracy zaczynało mnie to irytować. Nie dziwiłam się Charlotte, że zachowywała się tak oschle i zimno w stosunku do innych. Przy kimś takim, sama bym się taka stała.
   Dzisiaj był przedostatni dzień kampanii, w której uczestniczyło nasze wydawnictwo i to na rzecz owej kampanii przygotowywaliśmy nasz wielki projekt. Już jutro miała odbyć się projekcja i przedstawienie naszego pomysłu, żeby zachęcić pisarzy do wydawania swoich powieści, a czytelników - żeby je kupowali. Banalny temat, a mnóstwo roboty i pilnowania, żeby nie popełnić najmniejszego błędu.
   - ...nasz projekt jest jednym z wielu, ale dzięki wam ma szansę, żeby wynieść się na wyżyny...
   Naprawdę się starałam uważnie słuchać, jednak nic nie mogłam poradzić na to, że moje myśli cały czas gnały ku jednemu wspomnieniu. Wspomnieniu nocy, którą spędziłam z Kastielem. Na samą myśl o tym wieczorze na moje policzki wlewał się rumieniec, a w brzuchu zaczynało szaleć stado motylów gigantów.
   - Liv! Weź się ogarnij i słuchaj - Millie szturchnęła mnie w żebra, sycząc w moją stronę rozeźlona. - Łazisz dzisiaj jakaś rozkojarzona. Ja rozumiem, że Kastiel zawrócił ci znowu w głowie, ale szef się nawet zaczął na ciebie dziwnie patrzeć.
   - Przepraszam... - mruknęłam skruszona, ponownie oblewając się rumieńcem. - Nie spałam dzisiaj dobrze...
   - Och, jasne... Już chyba wiem dlaczego - parsknęła cicho śmiechem, puszczając mi oczko, odwracając się w stronę podium na którym stał pan Boffler. Również spojrzałam się w jego stronę, starając się zapanować nad mimiką twarzy.
   To co miało miejsce kilka dni temu prześladowało mnie cały czas. Nie mogłam przestać tego wspominać. To było naprawdę ekscytujące.
   Zaczęło się zwyczajnie. Wyszliśmy razem z Demonem do parku się przejść. Był początek grudnia, więc wszystko było zasłane grubą warstwą śniegu, a wszędzie hulał przeraźliwy, lodowaty wiatr. To wyglądało tak, jakby cały świat i przyroda chcieli by to się stało. Jakby jakaś nadludzka siła pchała sobie nas w ramiona.
   Po dwudziestu minutach nawet Demonowi zrobiło się zimno i zaczął nas zaganiać z powrotem do mieszkania. Nie zwlekając z tym prawie biegliśmy, żeby tylko znaleźć się jak najszybciej w ciepłym domu i móc zrobić gorącej herbaty.
   Szybko udałam się do bardzo dobrze znanego mi salonu i rozsiadając się na kanapie, naciągnęłam na nogi puchaty kocyk i włączyłam telewizor. Po kilku minutach dołączył do mnie Kastiel z dwoma ogromnymi kubkami parującej herbaty. Ja jak zwykle wylądowałam z głową na ramieniu chłopaka, a on obejmował mnie w pasie, lekko miziając po boku. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że ten zwykły gest drapania po żebrach, zaczął wywoływać we mnie ogromne dreszcze przyjemności.
   - Zimno ci? - usłyszałam tuż przy uchu głębokie mruknięcie, od którego znów przeszły mnie ciarki po plecach.
   - N... Nie... - odmruknęłam, czując jak zaczynają mnie palić policzki.
   - To czemu drżysz? - dopytywał wciąż tym samym głosem, jakby doskonale zdawał sobie sprawę z tego co się ze mną dzieje.
   - Po prostu... - zacięłam się momentalnie, czując jego miękkie usta na szyi. Jeden niewinny dotyk sprawił, że wszystkie myśli uleciały mi z głowy na dłuższą chwilę. Do rzeczywistości przywrócił mnie gardłowy śmiech i dopiero wtedy zrozumiałam, że odchylałam głowę na bok, by dać większy dostęp do swojej szyi Kastielowi. Zarumieniłam się jeszcze bardziej, przełykając z trudem ślinę. - Jest mi bardzo przyjemnie...
   - Naprawdę...? - Znów ten kuszący śmiech, który wręcz paraliżował mi wszystkie zmysły, prócz tego nastawionego na odbiór dotyku.
   Jakież było moje zdziwienie gdy zatopił zęby w mojej skórze. Pisnęłam cicho, spinając się automatycznie. Chłopak czując to, przeciągnął językiem wzdłuż ugryzionego miejsca, tak jakby mnie uspokajał, a to podziałało. Momentalnie rozluźniłam się i wplątałam palce w jego przydługawe już włosy. Były niesamowicie gęste i miękkie w dotyku. Westchnął cicho, kiedy zaczynałam je przeczesywać, co jakiś czas używając paznokci. Popatrzyłam się w jego rozmarzone oczy, zakładając obie dłonie na jego karku. Spojrzenie tych pociemniałych z pożądania oczu sprawiło, że mimowolnie po raz kolejny zadrżałam.
   - Pragnę cię... - Cichy szept wyrwał się nam jednocześnie z ust. Zupełnie jakbyśmy czytali sobie w myślach.
   Nasze usta złączyły się w delikatnym pocałunku, dzięki któremu badaliśmy siebie nawzajem. To było zupełnie coś innego niż dotychczasowe pocałunki jakie nam się zdarzały. Ten wyrażał chęć i ogromne pragnienie bliskości i oddania. Przylgnęłam do niego jakbym była kawałkiem żelaza, a on moim magnesem. Działaliśmy na siebie jak dwa odmienne bieguny, które ciągnie do siebie niewyobrażalna siła. Jego dłonie zawędrowały pod moją koszulkę i zaczęły pieścić moje plecy. Westchnęłam cicho, chcąc czuć więcej. Wpiłam się paznokciami w jego kark, mocno go drapiąc, ale Kastielowi to wcale nie przeszkadzało, a wręcz przeciwnie - uwielbiał to. Zamruczał cicho, odchylając głowę do tyłu, co wykorzystałam i delikatnie musnęłam jego odsłoniętą szyję ustami. Jego zapach dosłownie mieszał mi w głowie. Siał totalne spustoszenie, nie tylko w moich myślach, ale także w ciele i duszy. Sprawiał, że pragnęłam więcej i więcej...
   Nawet nie wiem kiedy wylądowaliśmy w sypialni, ubrani jedynie w bieliznę. Kiedy patrzyłam na jego prawie wychudzone ciało, na którym, mimo to, wyraźnie rysowały się mięśnie, czułam jak moje serce przyspiesza, a oddech spłyca się. Moje dłonie samoistnie powędrowały do jego brzucha i klatki piersiowej. Pieściły opalone ciało bruneta subtelnymi muśnięciami.
   - Czego chcesz, kochanie...? - Jego wzrok wędrował zahipnotyzowany za moimi dłońmi.
   - Ciebie... - odpowiedziałam cicho, po czym wbiłam paznokcie w jego skórę przeciągając ręce w dół do bioder.
   Kastiel syknął cicho z przyjemności, pochylając się nade mną.
   - Jestem tutaj... Możesz brać ile chcesz... - Ciepły oddech owionął moją szyję, wywołując automatycznie gęsią skórę na całym ciele.
   - Chcę ciebie... Chcę cię poczuć... - wyszeptałam, gorączkowo szukając jego gorących ust, które tak nieziemsko całowały.
   Gdy nasze wargi w końcu złączyły się, aż westchnęłam cicho z radości. Chciałam przy nim być i już nigdy go nie opuszczać. Był moim serduszkiem...
   Kolejne westchnienia i ledwo słyszalne jęki zaczęły mi się mimowolnie wyrywać z ust, kiedy poczułam na swoim ciele jego pewne ręce dotykające najpierw moją skórę głowy, masując ją. Następnie przesunął ją do szyi, obojczyków, ramienia, przez żebra do biodra, na którym się zatrzymała.
   - Masz takie piękne ciało... - wyszeptał z ustami tuż przy moich piersiach, ukrytych wciąż pod stanikiem. - Mógłbym je pieścić cały czas...
   - Och... - zaczerwieniłam się lekko, słysząc jego słowa. Ponownie zatopiłam palce w jego włosy, powoli je przeczesując.
   - Jesteś niesamowita... Uwielbiam cię...
   Chwilę później jego druga dłoń wsunęła mi się pod plecy i rozpięła biustonosz, który ściągnął delikatnymi, powolnymi ruchami, odsłaniając coraz więcej mojego ciała. Sapnęłam, zagryzając wargę, gdy patrząc w jego oczy widziałam wręcz zwierzęcy głód pożądania.
   - Cudowna... - wymruczał, jakby w transie, cały czas uważnie przypatrując się mi. - Jezu... Jaką ja mam na ciebie ochotę...
   - Jestem tu - odpowiedziałam, powtarzając jego wcześniejsze słowa. - Możesz brać ile chcesz...
   - Doprowadzasz mnie do takiego stanu, że ledwo panuję nad sobą - wyjęczał, gdy wbiłam mu paznokcie w plecy, przyciągając Kastiela do siebie. Moment później poczułam jego ciepłe, wilgotne wargi muskające moją pierś, a następnie język, który drażnił mój sutek. Zacisnęłam mocniej palce na ciele bruneta, całkowicie oddając się przyjemności. Te zwykłe, proste gesty sprawiały, że całkowicie przestawałam myśleć. W głowie jawiła mi się tylko myśl: "Tak! Proszę! Rób tak więcej!". Byłam w tamtym momencie całkowicie poddana jego łasce. Mógł robić ze mną co tylko chciał, a ja poddałabym mu się bez zastanowienia.
   Pieszczoty Kastiela z każdą chwilą przybierały na intensywności, sprawiając że nie byłam w stanie zapanować nad jękami i westchnieniami, jakie ze mnie wychodziły. Było mi zbyt przyjemnie, żebym nad tym myślała. Wszystko to nabrało na jeszcze większej intensywności, gdy usta chłopaka zaczęły zsuwać się jeszcze niżej, pieszcząc brzuch i biodra. Odchyliłam mocno głowę do tyłu, zagryzając wargę, kiedy szczupłe palce bruneta powoli ściągały ze mnie dolą część bielizny.
   - Mmm... Jaka piękna... - wymruczał cicho, a ja automatycznie na niego spojrzałam. Wpatrywał się w moją intymność, co jakiś czas oblizując wargi. Wyczuwając mój wzrok, popatrzył się na mnie, po czym uśmiechnął podstępnie. - Ciekawe co się stanie z moim aniołkiem, kiedy zrobię tak...
   Po tych słowach pochylił się i ucałował mój wzgórek łonowy. Nie mogąc się powstrzymać zajęczałam, wyginając się w jego stronę, pragnąc by kontynuował. Z przyjemności cała drżałam, czując jak każdy mięsień miałam napięty do granic możliwości. Kastiel widząc moje reakcje na jego pieszczoty, złapał mnie za biodra przytrzymując je w miejscu i zaczął składać wilgotne pocałunki, przypominające bardziej muśnięcia, między moimi nogami. Czując ogrom przyjemności, mimowolnie ruszałam biodrami w stronę chłopaka, jednak ten czując choćby najmniejszy mój ruch, zaciskał palce na moim ciele, trzymając je silnie w miejscu.
   - Spójrz na mnie... - usłyszałam szept chłopaka, wydobywający się z ust przy mojej muszelce.
   Z przyjemności szarpnęłam jego włosy, mocniej wyginając się w jego stronę, pragnąć czuć więcej i bardziej. Widząc jego perwersyjny wzrok, mówiący o ogromnej rozkoszy jaka będzie mnie później czekać, nie mogłam się powstrzymać od jęków i westchnień. Podniecenie i przyjemność przechodziły moje ciało falami, wywołując kolejne dreszcze. Kastiel ponownie zaczął mnie pieścić językiem, na co reagowałam głośnymi jękami, nad którymi straciłam całkowitą kontrolę.
   - Czego pragniesz...? - wymruczał, przyglądając mi się uważnie. Popatrzyłam się na niego spod przymrużonych powiek, czując jak rumieńce oblały mi twarz.
   - Ciebie... - odpowiedziałam, przyciągając go do siebie.
   Chłopak słysząc moje ciche błaganie, zbliżył się do mnie, wygodnie lokując się między moimi nogami, łokcie opierając po obu stronach mojej głowy. Uśmiechał się delikatnie, unosząc lekko lewy kącik warg, przyglądając mi się uważnie spod przymrużonych powiek.
   - Ach, taak...? - wyszeptał, zbliżając usta do mojego bardzo wrażliwego ucha, wywołując swoim oddechem kolejne fale dreszczy. Jedyne co w tamtym momencie jestem w stanie zrobić to wręcz wystękać ciche potwierdzenie, poparte przylgnięciem do niego całą długością ciała. Pragnęłam jego dotyku, ciepła... Byłam pewna, że jeśli bym tego nie otrzymała prędzej bym oszalała.
   Kastiel opadł na mnie lekko, przykrywając mnie swoim gorącym ciałem. Wtuliłam się w jego szyję, wdychając upajający zapach, który kojarzył mi się ze spokojem, ciepłem i bezpieczeństwem.
   - A ja mnie pragniesz...? - dopytywał, muskając moją szczękę, szyję i obojczyki delikatnymi pocałunkami. - Chcesz mnie poczuć...? Tak tutaj...?
   Kończąc pytanie musnął palcami moją intymność, wyrywając tym z moich ust przeciągły jęk pożądania i podniecenia. Zacisnęłam palce na jego szerokich ramionach, wbijając w skórę paznokcie.
   - Przestań się nade mną znęcać... - sapnęłam cicho, zagryzając mocno wargę, powstrzymując się od kolejnych westchnień i stęknięć. - Doskonale wiesz czego pragnę... OCH!
   Brunet wszedł we mnie delikatnie, tłumiąc mój krzyk swoimi ustami, całując mnie namiętnie. Przez dłuższą chwilę nie czułam nic prócz ogromnej rozkoszy, która wybuchnęła pod moimi powiekami milionem fajerwerków, pozostawiając po sobie kolorowe błyski, jakie widziałam. Kiedy w końcu udaje mi się złapać jako taki, urywany oddech, Kastiel porusza się we mnie jeszcze raz. Odchyliłam gwałtownie głowę do tyłu z przyjemności, jaką każdy najmniejszy ruch jego bioder mi dawał. Moje paznokcie bezwiednie wbijały się w skórę jego pleców, ponieważ tylko w taki sposób byłam w stanie odreagować ogromne podniecenie, buzujące we mnie. Z każdym kolejnym pchnięciem bruneta, z ust wyrywają mi się ciche okrzyki przyjemności. Było mi tak dobrze, że wtedy moje myśli skoncentrowały się tylko i wyłącznie na tym, co działo się między nami. Pragnęłam by ta cudowna chwila trwała wiecznie. Czując piekielne pożądanie i podniecenie, zaczęłam napierać biodrami na Kastiela, wychodząc naprzeciw jego pchnięciom. Zamieniłam się wtedy w jeden wielki kłębek doznań i odczuć. Stałam się wyczulona na przyspieszony oddech, czy ciche jęknięcia wychodzące od chłopaka, które podniecały mnie jeszcze bardziej i sprawiały, że przyjemność stawała się jeszcze większa i kumulowała się w podbrzuszu. nie mogąc się powstrzymać od krzyków pożądania, wtuliłam twarz w jego szyję, wbijając paznokcie w jego plecy. Przyciągnęłam go bliżej siebie ramionami i nogami, którymi oplotłam go wokół bioder, pragnąc czuć jeszcze więcej doznań. Czułam jego usta, które chaotycznie sunęły po moim ramieniu i szyi, dążąc do warg. Kiedy w końcu nasze usta się spotkały, sapnęliśmy z radość oboje, nie mogąc się od siebie oderwać. Namiętny pocałunek stawał się coraz bardziej brutalny i urywany z każdą kolejną chwilą, która przybliżała nas do szczytu. Kastiel czując moje lekkie ugryzienie w wargę, wchodził we mnie jeszcze mocniej, przez co czułam jeszcze większą przyjemność.
   - Och, taak... - jęknął pomiędzy pchnięciami, wprost do mojego ucha.
   Z każdym dotykiem, stęknięciem, pocałunkiem czułam coraz bliżej spełnienie. Z przyjemności odchyliłam głowę do tyłu, łapiąc urywany oddech, który spłycił się jeszcze bardziej, w momencie, gdy przyjemność i pożądanie osiągnęły swój limit, kumulując się moim podbrzuszu, by rozpłynąć się falami rozkoszy po całym ciele. Kastielowi po kilku kolejnych pchnięciach oddech również się zaczął spłycać, a spomiędzy warg wyrwało się głośne stęknięcie, oznaczające jego szczytowanie. 
   Przez dłuższą chwilę leżeliśmy bez ruchu, powoli do siebie dochodząc, po ogromnej rozkoszy. Chłopak zsunął się ze mnie i położył obok, obejmując ramieniem.
   - Mój aniołek... - wymruczał, całując mnie w ramię. - Jesteś najcudowniejsza...
   Obróciłam się w jego stronę, wtulając się w jego szeroką klatkę piersiową. Dookoła roznosił się specyficzny zapach rozgrzanych ciał. Czując jego ramię, obejmujące mnie silnie w pasie, zamruczałam cicho z przyjemności, spoglądając mu w oczy.
   - Kocham cię... - wyszeptałam, całując lekko jego nabrzmiałe czerwone wargi.