wtorek, 15 grudnia 2015

~ Rozdział 47 ~

   Starając się wyglądać normalnie, odwróciłam się szybko w stronę schodów i podążyłam na górę. Jednak, ledwo zdarzyłam postawić obie stopy na piętrze, poczułam jak dziewczyna łapie mnie za łokieć i ciągnie do jakiegoś pomieszczenia. Jęknęłam cicho z bólu, próbując wyrwać rękę, ale moje działania nie dawały żadnych efektów. Dopiero, kiedy znalazłyśmy się w jednym z, jeszcze pustych, pokojów gościnnych Debra puściła moją rękę.
   - Czego ty ode mnie chcesz? - warknęłam, nie dając jej pierwszej się odezwać. - Możesz sobie tego dupka zabierać. Nic mnie z nim nie łączy i nie łączyło.
   - Och, czy ty naprawdę jesteś taka głupia na jaką wyglądasz, czy tylko udajesz? - żachnęła się, unosząc wzrok do góry. - Naprawdę sądzisz, że chodzi mi tu tylko o Kastiela?
   Wpatrywałam się w nią wściekłym wzrokiem, nic się nie odzywając. Dziewczyna zaśmiała się cicho nie uzyskując ode mnie odpowiedzi.
   - Do tej szkoły chodzą chyba same przygłupy, które dają się nabrać na kilka miłych słówek... - westchnęła cicho zirytowana. - Kas jest mi potrzebny do odzyskania dawnej popularności. Zagra kilka razy dla mnie, weźmie udział w paru koncertach, a potem może się walić. Z resztą, jak wszyscy kretyni z tej popieprzonej budy. Naiwniacy... Zrobią wszystko o co ich poproszę... Można by powiedzieć, że jedzą mi z ręki...
   - A co ja mam z tym wszystkim wspólnego? - zapytałam cicho, nie bardzo rozumiejąc jej myślenia.
   Dziewczyna podeszła do mnie, a ja z przerażenia zrobiłam kilka kroków w tył. Ta uśmiechnęła się lekko, po czym zaczęła krążyć po całym pokoju. Wpatrywałam się w nią, tak jak zahipnotyzowana ofiara w drapieżnika na łowach. Po chwili zauważyłam, że drzwi do sypialni nie były do końca zamknięte, a przez szparę między skrzydłem a framugą Armin nagrywał całą naszą rozmowę. Pokazał mi na migi, że mam być cicho i nie zwracać na niego uwagi. Chciałam mu dyskretnie oznajmić, żeby sobie poszedł, ale chłopak olał mnie i dalej sterczał pod drzwiami. Zwróciłam więc szybko wzrok na Debrę, by ta niczego się nie domyśliła.
   - Właściwie, to wszystko - odparła po chwili namysłu. - Nienawidzę jak ktoś rusza moje rzeczy... A ty, no cóż... Wtargnęłaś do tej szkoły i ruszyłaś wszystko. Ja starałam się na swoją pozycję trzy pierdolone lata, a ty, ot tak sobie przyszłaś i wszyscy się przed tobą płaszczą. Nawet ta idiotka Melania, która myśli, że ta pizda, Nataniel na nią poleci, albo ta cała Violetta, która nie wie, po co jej język w gębie. Ale spokojnie... - uśmiechnęła się do mnie delikatnie - już niedługo wszystko wróci do normy, a ty w końcu poznasz swoje prawdziwe miejsce...
   Debra odwróciła się plecami do mnie i od razu zauważyła kryjącego się za drzwiami Armina, który dosłownie sekundy wcześniej skończył nagrywać.
   - Co do...? - wymruczała, podchodząc do wyjścia, ale chłopak już zniknął.
   Wściekła brunetka wyleciała za niebieskookim jak burza. Nie wiedząc co mam w tej sytuacji począć, ruszyłam za nimi. Armin szedł przodem do nas, robiąc coś na telefonie, przy czym chichotał pod nosem.
   - Zaraz się wszyscy dowiedzą, jaka naprawdę jest słodka Debra... - spojrzał na nią wyzywająco.
   - Ani mi się waż! - warknęła podchodząc bliżej do niego, ale czarnowłosy odskoczył dalej. - Usuń to!
   Zamachnęła się, chcąc odebrać mu telefon, ale chłopak zaśmiał się tylko, robiąc unik.
   - Ojej... Wysłało się do wszystkich... - spojrzał na nią z miną niewiniątka i puścił mi oczko. Westchnął ciężko - co za pech...
   Wściekła Debra ruszyła na niego, ale ten szybko zbiegł po drewnianych schodach. Znalazłszy się na parterze miałam wrażenie, jakby zapadła niesamowita cisza, która była przerywana jedynie dźwiękiem odebranej wiadomości. Świat jakby zwolnił. Zewsząd zaczęły dochodzić do mnie odgłosy nagrania. Wszyscy równocześnie spojrzeli na nas. Wszyscy z jednaką miną - pełną niedowierzania i ogromnego rozczarowania. Jedna z ich lepszych kumpeli okazała się zwykłą dwulicową żmiją.
   - Kretyn, tak? - z automatu odwróciłam się w stronę Kastiela, który stał parę metrów dalej. Mimo, że wypowiedział te słowa cicho, wszystko doskonale go słyszeli. Wpatrywał się w Debrę swoimi intensywnie czekoladowymi oczami, trzymając w prawej ręce telefon.
   - K... Kotuś, to nie tak... - jęknęła cicho, podchodząc do czerwonowłosego, ale ten od razu odsunął się z obrzydzeniem. - T... To był tylko taki... Taki żart...
   - To masz bardzo kiepskie poczucie humoru - odezwała się z przekąsem Melania, która stała w przejściu między kuchnią a korytarzem.
   - No, co wy... Chyba nie wzięliście tego do siebie? - rozejrzała się po wszystkich zebranych, jednakże nikt nie kwapił się do tego, by jej odpowiedzieć. Dziewczyna rzuciła wściekłe, załzawione spojrzenie na Armina, który uśmiechał się tryumfalnie. - Ty gnoju jeden... - warknęła i mrużąc oczy zaczęła iść w jego stronę. - Pożałujesz tego co zrobiłeś....
   - Wystarczy. - Nim zdążyła cokolwiek zrobić, Rozalia stanęła pomiędzy nimi, zakładając ręce na piersi. - Wystarczająco się wykazałaś, a teraz jedyne co możesz zrobić to wyjść stąd.
   - Ty chyba oszalałaś! - obruszyła się, po czym odwróciła się w stronę Kastiela. - Kotuś... Ty chyba...
   - Daruj sobie i wyjdź - odezwała się Gwen, kiedy jej kuzyn opuścił całe te przedstawienie.
   - Kotek... - zawołała za nim łamiącym się głosem, ale ten nie zareagował. - I co? Jesteście teraz z siebie zadowoleni? Zniszczyliście mi wszystko!
   Rozpłakała się, tym razem naprawdę i wybiegła z mieszkania bliźniaków. Wszyscy rozglądali się po sobie niemrawo, nie bardzo mając teraz ochotę na zabawę. Część pogrążona w rozmowę wróciła do salonu, a część opuściła imprezę straciwszy cały dobry humor. Stałam zdezorientowana na środku korytarza, nie mogąc się odnaleźć. Wszystko działo się tak szybko. Armin za drzwiami. Odgłos przychodzących wiadomości. Spojrzenie Kastiela...
   - Gdzie jest Kas? - czerwonowłosa spoglądała na wszystkich z niepokojem. W twarzach znajomych próbowała się dopatrzeć twarzy kuzyna.
   - Nie mam pojęcia... - przyznałam, mimochodem też wypatrując chłopaka. - Gdzieś wyszedł...
   - Żeby tylko nie zrobił nic głupiego... - jęknęła Gwen, załamując ręce. - Idź go poszukaj. Proszę!
   - Ale... - pomyślałam o chorych relacjach jakie, przez ostatnie kilka tygodni, nas łączyły. O tych nieporozumieniach, niedopowiedzeniach... Jednak wiedziałam, że mimo wszystko nie chcę zostawić chłopaka w takiej sytuacji samego. Bez względu na to, czy jest dupkiem, czy nie.
   Wyszłam z mieszkania bliźniaków na już cieplejsze, wiosenne powietrze. Było ciemno, tylko ulica była jeszcze oświetlona przez latarnie. W tle słychać było ciche cykanie świerszczy. Nie musiałam go długo szukać. Stał kilkanaście metrów dalej, pogrążony w cieniu palił papierosa. Mobilizując wszystkie siły, szybkim krokiem ruszyłam w jego stronę. Chłopak, gdy tylko dostrzegł mnie, odrzucił wpół wypalonego papierosa i zaczął iść przed siebie. Stłumiłam ciche przekleństwo i jeszcze bardziej przyspieszyłam.
   - Kastiel! - zawołałam za nim, kiedy zaczynało mi brakować sił, a nie zbliżyłam się zbytnio do niego. - Zaczekaj! Proszę!
   Zaczęłam biec i o mało co bym na niego nie wpadła, ponieważ ciemnooki odwrócił się w moją stronę.
   - Czego chcesz? - sprawiał wrażenie, jakby chciał warknąć na mnie, ale nie bardzo miał na to siły.
   Był zbity z tropu, smutny i rozczarowany. Jego czekoladowe, zazwyczaj zimne i nieprzystępne oczy były przygaszone i pozbawione jakichkolwiek emocji.
   - Potowarzyszyć ci chociaż - odparłam spokojnie, spoglądając na niego.
   - Po co? - prychnął, wzruszając ramionami. - Nie potrzebuję opiekunki.
   - Nie jestem tu po to, by cię pilnować - uśmiechnęłam się delikatnie - ale po to, by dotrzymać ci towarzystwa. Nikt w takiej sytuacji nie powinien zostawać sam.
   - Daruj sobie te smętne gadki... - urwał w połowie zdania, kiedy przytuliłam się do niego.
   To był odruch. Chciałam go jakoś pocieszyć, wesprzeć. Nie chciałam widzieć jego pozbawionych wyrazu oczu, stłamszonej postawy. Byłam wściekła na tą sukę, że sprawiła mu tyle bólu.
   Kastiel na początku nie bardzo wiedział co zrobić. Stał cały spięty, bojąc się wykonać jakikolwiek ruch, lecz po chwili poczułam jak powoli się rozluźnia i z cichym westchnięciem wtula się we mnie. Objął mnie kurczowo ramionami, sprawiając wrażenie, ze obawiał się, że mogę nagle chcieć odejść. Staliśmy tak przez dłuższy czas. Chowając twarz w jego nieodłączną skórzaną kurtkę, czułam wyraźny zapach papierosów, mięty i pralinowych, męskich perfum. Uśmiechnęłam się lekko, przypominając sobie kiedy ostatni raz czułam ten zapach. Wyraźnie słyszałam, powolne bicie jego serca, do którego rytmu dopasowało się moje serce. Nie mogłam wyczuć różnicy, które uderzenie było moje, a które jego. Miałam wrażenie jakby łączyło nas jedno, bijące dla nas obu serce.
   Nagle poczułam jak coś mokrego spada mi na ramię. Zamarłam z przerażenia.
   Kastiel płakał?
   Chciałam na niego spojrzeć, ale bałam się tego, co mogłabym zobaczyć.
   - Przepraszam... - wyszeptał po chwili, łamiącym się głosem. Poczułam się zdezorientowana. - Przepraszam za wszystko... Za to w hotelu, za Debrę, za to, jaki jestem... - umilkł, przełykając głośno łzy. - Nie chciałem, żeby to tak wyszło. To jest takie skomplikowane... Co noc myślałem nad tym, co powiedziałaś mi wtedy w hotelu, a później w parku... To dla mnie za dużo. Ja nie mam pojęcia co robić... Ja...
   Czerwonowłosy odsunął się kawałek ode mnie. Miał lekko zaczerwienione, szkliste oczy, a po śniadym policzku spływała łza. Automatycznie poczułam jak ściska mi serce. Podniosłam dłoń i opierając ją na twarzy Kastiela, wytarłam kciukiem słoną kroplę. Chłopak uniósł delikatnie prawy kącik ust, w lekkim uśmiechu. Odwzajemniłam gest, patrząc mu w oczy. Ciemnooki nieznacznie zbliżył twarz do mojej, tak jakby chciał mnie pocałować. Zamarłam, wstrzymując mimowolnie oddech, ale ten odsunął się po chwili ode mnie, po to, by ponownie mnie przytulić.
   - Przepraszam... - wyszeptał mi we włosy i puściwszy mnie z uścisku, odwrócił się i chowając ręce do kieszeni spodni, ruszył wzdłuż ulicy.

9 komentarzy:

  1. OMG, czytam ten rozdział z koleżanką i jej komentarz brzmi: "O żal". Pewnie chodzi jej o to, że Kastiel po prostu sobie wziął i poszedł w piździec. I że wyrzucił niedopalonego papierosa.
    Moja część:
    Ja pierdziele... Armin, Ty geniuszu mój ty kurna zajebisty. Tobie za wszystko dziękować. A co tam, że rozwaliłeś swojemu bratu imprezę. Warto było. Roza jak zwykle jedyna umie opanować sytuację^^ Kastiel ;-; Nie spodziewałam się takiej rozczulającej scenki. Cudne... Wreszcie ta szmata zniknie, ugh, miałam już jej tak zajebiście dość^^
    Pozdro
    Już się wylogowałam i nie mogę normalnie wstawić, ale trudno/ Let is Die

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyjątkowo bez powitania, bo jestem smutna. Nawet kanapka z pomidorem przestała być tą najlepszą na świecie przekąską. Jeju, jaka stypa...
    Początkowo cieszyłam się, że wszyscy nareszcie poznają prawdziwą twarz Debry. Moja radość została spotęgowana faktem, iż zgadłam, w jaki sposób ta wredna dziewucha zostanie zdemaskowana. Armin taki wspaniały... Wie, kiedy nosa zza konsoli wystawić. Czy już wspominałam, że go uwielbiam?
    Wszystko było perfekcyjne - wściekłość każdego członka imprezy stała się niemal namacalna, a ponadto nawet tekst znienawidzonej przeze mnie Melanii z czystym sumieniem mogę uznać za bardzo dobry. I już chciałam krzyknąć z radości, gdy nagle Kastiel zaczął płakać. No rzesz... nawet moje gardło się ścisnęło, a ja nie bęczę. Wyjątek stanowi cierpienie zwierząt - wtedy się niemal wykrwawiam ze smutku.
    Kurwa, już nic nie napiszę. Jest mnie przykro i idę spać. (/.\)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej kochana! :*
    Dochodzę do wniosku, że dobrze by było napisać troszeczkę dłuższy komentarz niż te: ,,Boski''. Brakuje mi czasu. -,- Ciągle tylko szkoła i szkoła. Teraz miałam chwilę czasu, żeby w ogóle napisać coś.
    Jest kolejny rozdział - nawet nie wiesz jaką mam podnietę. xD Teraz dodajesz rozdziały i piszesz je w tak krótkim czasie, że SZOK. :D :* Dziewczyno! Kocham Cię, uwielbiam Twoje opowiadanie. To naprawdę niezwykłe jak można opisywać te wszystkie emocje i pisać dialogi, które mogłyby mieć miejsce w rzeczywistości, a przecież piszesz na podstawie gry (no dobra, tylko postacie i kilka scen podobnych do gry). Jak można mieć taki talent do pisania?! Jak można mieć taki cudowny pomysł na kolejny, kolejny i kolejny wpis? A rozdział jest taki jak zawsze, czyli najlepszy. <3 I ta scenka Kastiela i głównej bohaterki. *-* Słodkie. No i jestem ciekawa co będzie dalej. Taka sytuacja nieczęsto zdarza się w opowiadaniach, by Kastiel płakał. :D
    Kocham Twoje opowiadanie i już nie mogę się doczekać następnego wpisu. <3 Pozdrawiam, życzę Ci dużo, dużo, dużo weny i do następnego rozdziału. :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Kastiel płacze szok normalnie. Mimo tego wszystkiego to mu współczuję miłość robi z nami różne rzeczy ale dobrze ze zrozumiał ze zrobił źle

    OdpowiedzUsuń
  5. O jeeeeejciu...Super rozdział, jak każdy. Potężne WOOOOOW i dużo weny
    zapro do mnie; slodkiflirtwmojejglowie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale zarąbisty rozdział!!! Kurczę, nie wiem co napisać, zaskoczyłaś mnie :D co prawda krótki, a tyle się dzieje! Armin rządzi! Czegoś takiego się nie spodziewałam, myślałam że skończy się tylko na grożeniu Liwii, a tu proszę taki nieoczekiwany zwrot akcji :D Świetnie ci to wyszło, w końcu wszyscy przejrzeli na oczy i zobaczyli jaką suką jest Debra. No i ta scena z Liwią pocieszającą Kastiela... On naprawdę płakał?? Nie mogę uwierzyć, Kastiel się rozkleił :) Pokazał wreszcie swoją wrażliwą stronę. Miałam cichą nadzieję że może jednak dojdzie do pocałunku, ale cóż... chociaż może to i lepiej że nie doszło, Kas się musi najpierw pozbierać i w ogóle... Ale normalnie cieszę się z tego co Armin zrobił :D Jestem niesamowicie ciekawa co będzie dalej, a i obrazek piękny :) Życzę duuuużo weny, czekam na nexta ;]

    OdpowiedzUsuń
  7. GENIALNY!
    Ja szczerze mówiąc nm ie domyślałam się, że Devra zostanie już zdemaskowana, ani że właśnie w taki sposób, ani że przez Armina. Jestem bardzo zadowolona z obrotu spraw. Jak dowiedziałam się, że Armin nagrywa, to od razu pomyślałam, że go uwielbiam. Choć oczywiście normalnie też go bardzo lubię. Bardzo podoba mi się sposób zdemaskowania Devry i reakcje innych osób. No i... Ta ostatnia scena. Przeurocza, że pozwolę sobie na takie określenie. Aż się ttochę popłakałam czytając to, naprawdę. Cudowna scena. Strasznie podoba mi się w niej zarówno zacjowanie Kastiela, jak i Liwii. Kocham Kastieelaa! <3 Chcę, żeby był z Liwią. ;) Jestem ciekawa, co będzie dalej... Czekam na next. :D Życzę weny! Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Super rozdział zresztą jak wszystkie.Kocham Kastiela <3 ! Chciałabym żeby był z Liwią :) Z nie cierpliwością czekam na następny rozdział i życzę Ci dużo weny i fajnych pomysłów.Ps.Nie miałabym nic przeciwko gdyby pojawiła się scena pocałunku albo jeszcze lepiej 18 + z Kasem !!! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że podobają ci się moje rozdziały. Staram się jak najlepiej, żeby były dobre. Co do weny i pomysłów to przydadzą się i to bardzo. Ostatnio jakoś nie mam chęci do pisania, co bardzo mnie martwi... Miejmy nadzieję, że szybko to minie :)
      P.S.
      Scena pocałunku może się jeszcze trafi... Pomyślę :) Jednakże, na scenę +18 ty i inni czytelnicy będziecie musieli jeszcze poczekać, ale takowa będzie :)
      Pozdrawiam ;3

      Usuń