piątek, 28 sierpnia 2015

~ Rozdział 34 ~

   Biegłam przed siebie, starając się nie wybuchnąć śmiechem. Słyszałam za sobą wyraźne tupanie stóp Nataniela i jego przyspieszony oddech, który z każdym krokiem był coraz bliżej. Nie chciałam zostać tak szybko złapana. Co to, to nie. Kilkanaście metrów przed sobą dostrzegłam skrzyżowanie dróżek. Zatrzymałam się gwałtownie, rozglądając się dookoła. Ani z prawej, ani z lewej strony nie było nikogo. Wstrzymałam na chwilę nierówny i głośny oddech, bo zorientować się jak blisko jest blondyn, jednak niczego nie słyszałam. Dziwne. W końcu instynktownie wybrałam ścieżkę po mojej prawicy. Biegłam na palcach, co chwilę rozglądając się dookoła. W pewnym momencie odwróciłam się do tyłu, by sprawdzić, czy blondyn nie biegnie tuż za mną, gdy przed sobą usłyszałam śmiech i wpadłam na coś gwałtownie. Pisnęłam i czując, że tracę równowagę w dość nieopanowany sposób, złapałam się pierwszej lepszej rzeczy - ramienia Nataniela. Chłopak wydawał się być równie zszokowany co ja i nim zdążył jakkolwiek zareagować, poleciał razem ze mną w krzaki. Upadłam na miękką ziemię i zaraz po tym poczułam jak Nataniel upada na mnie. Jęknęłam cicho, gdy nasze czoła zderzyły się lekko. Leżeliśmy tak chwilkę, nieco oszołomieni upadkiem, gdy usłyszałam miękki kobiecy głos.
   - Wszystko w porządku? - kiedy spojrzałam się w tamtą stronę dostrzegłam około trzydziestokilkuletnią szatynkę, trzymającą małą dziewczynkę za rękę.
   Zerknęłam na blondyna, który wydawał się być niesamowicie speszony całą tą sytuacją i nie mogąc się powstrzymać wybuchnęłam śmiechem.
   - Tak... - uśmiechnęłam się w jej stronę, kiedy chłopak podniósł się i pomógł mi wstać. - Po prostu potknęłam się i kiedy przyjaciel pomagał mi wstać, upadł razem ze mną - wyjaśniłam, otrzepując się z ziemi i sprawdzając czy mam wszystkie rzeczy przy sobie. Kobieta kiwnęła tylko głową i ruszyła na dalszy spacer.
   - Przepraszam... - mruknął speszony Nataniel, zerkając na mnie niepewnie.
   - Przecież nic się nie stało, poza tym to wina mojego gapiostwa - uśmiechnęłam się szeroko, szturchając go lekko w ramię.
   - No tak, ale... - zaczął się tłumaczyć,a na jego policzkach pojawiły się lekkie rumieńce.
   - Nie ma żadnego "ale" - przerwałam mu w połowie zdania. - Idziemy?
   - Hmm... Może... - powiedział cicho, spoglądając na mnie, mrużąc oczy. - Może pójdziemy na kawę? Co ty na to?
   - Czemu nie - uniosłam kąciki ust w górę i ruszyliśmy przed siebie.
   Kilkadziesiąt minut później siedzieliśmy w przytulnej małej knajpce "Cioccolato" niedaleko kina. Mimo późnego popołudnia, lokal był pełen ludzi, którzy przyszli wypić coś ciepłego przed, czy też po seansie w kinie. My zajęliśmy niewielki stolik przy ogromnym oknie, z którego rozpościerał się widok na dość ruchliwą ulicę. Wpatrywałam się w przechodniów, gdy blondyn postawił przede mną dość pokaźnych rozmiarów kubek z bitą śmietaną, oprószoną startą czekoladą. Chłopak widząc moją zdziwioną minę, wybuchnął śmiechem.
   - Ty chyba nie myślisz, że ja to wszystko wypiję sama? - zapytałam, wskazując na szklankę.
   - A dlaczego nie? - uśmiechnął się, spoglądając mi w oczy.
   - Bo tego jest za dużo!
   - Aj tam przesadzasz. Dasz radę! - zaśmiał się i jak gdyby nigdy nic zaczął sączyć swój napój.
   - Jesteś niemożliwy - mruknęłam pod nosem i wzięłam niepewnie łyk. Spodziewałam się parzącego w język gorąca, jednak płynna czekolada była przyjemnie ciepła i doskonale rozgrzewała żołądek. Miała subtelny smak wanilii i bitej śmietany, oraz przepysznie pachniała pralinami. Zamruczałam cicho, delektując się kolejnym łykiem.

   Spędziliśmy tam dobrą godzinę. Czekolada była pyszna, a rozmowa jeszcze lepsza. Jednak gdy zaczęło robić się ciemno, musieliśmy wracać do domów. Nataniel nie chciał mnie słuchać i odwiózł mnie pod sam dom, chociaż miał zupełnie nie po drodze.
   Kiedy znaleźliśmy się pod kremowym budynkiem z jasnoniebieską werandą, słońce zaszło całkowicie. Ulice tonęły w mdłym, żółtym świetle latarni. Nataniel stanął autem przed podjazdem i zgasił silnik. Siedzieliśmy chwilę w milczeniu, wpatrując się w mechaniczne drzwi od garażu.
   - Dziękuję za poświęcony mi czas - odezwał się chłopak, kierując wzrok na moją twarz.
   - To ja dziękuję. Było mi bardzo miło - uśmiechnęłam się do niego, spoglądając w jego złote oczy.
   - Jesteś naprawdę wyjątkową dziewczyną. Nie zmarnuj tego... - westchnął cicho, delikatnie unosząc kąciki warg.
   - Co przez to rozumiesz? - zapytałam podejrzliwie, mając wrażenie, jakby w głowie zapaliła mi się czerwona lampka, ostrzegająca przed wybuchem.
   - Nie zrozum mnie źle... Nie chcę ingerować w twoje życie, ale nie podoba mi się, że tak bardzo zakolegowałaś się z Kastielem.
   - CO? - zawołałam, ledwo powstrzymując cisnący mi się na usta ironiczny śmiech. - Ja się z nim zakolegowałam? Ha ha ha... śmieszny jesteś w tym momencie - odparłam opryskliwie, nieco bardziej niż zamierzałam.
   - Oh.. Liwia... ja na prawdę nie mam zamiaru się wtrącać w twoje decyzje, ale... Po prostu chcę cię przed nim ostrzec. Kastiel... on jest dość porywczy i... nie przejmuje się uczuciami innych. Nie chcę byś przez niego płakała... - westchnął cicho, spuszczając wzrok.
   - To trochę za późno... - wymruczałam cicho pod nosem, tak by nie usłyszał, ale i tak poczułam jego intensywny, pytający wzrok na sobie. - Nie ważne. Poza tym mam swój rozum i sorry, ale Kastiel raczej nie jest mną zainteresowany, a ja nim tym bardziej.
   - Patrząc na was widzę zupełnie coś innego. Znam Kastiela i nigdy tak nie reagował na żadną dziewczynę. Ale skoro twierdzisz, że nie, to w porządku. Polubiłem cię i nie chcę byś cierpiała przez tego dupka.
   - Jasne - odparłam, kiwając głową. Chcąc bardziej przekonać chłopaka, rzuciłam mu uśmiech, po czym odpięłam pas i złapałam za klamkę. Nim jednak zdążyłam otworzyć drzwi, blondyn wyskoczył z samochodu i już mi je otwierał.
   - Spokojnie... Dałabym sobie radę - zaśmiałam się cicho, zerkając na chłopaka.
   - Dla mnie to przyjemność, poza tym każda kobieta zasługująca na to, powinna być traktowana jak dama - posłał mi szeroki uśmiech.
   - Dziękuję... Za to i za cały dzisiejszy dzień.
   - Nie ma za co - puścił mi oczko, wyciągając w moją stronę dłoń. Ja natomiast stanęłam na palcach i dałam mu całusa w policzek delikatnie go przytulając.
   Chłopak zarumienił się lekko, ale odwzajemnił uścisk.
   - Dobrej nocy - powiedział jeszcze na pożegnanie i wsiadł do mercedesa.
   - Dobranoc - szepnęłam cicho, gdy odjeżdżał.
   Wspięłam się po kilku schodkach i weszłam do domu. W ciepłym przedpokoju ściągnęłam płaszczyk i ocieplane botki zamieniłam na puszyste kapcie.
   - Już jestem! - krzyknęłam w stronę salonu, gdy weszłam na korytarz.
   - A ty gdzie się podziewałaś? - odkrzyknęła mi ciocia, gdy wgryzałam się w jeszcze ciepłe kakaowe ciastka z białą czekoladą.
   - A tu i tam... - odparłam wymownie, zerkając na stojącą w drzwiach blondynkę.
   - To i tam powiadasz... - mruknęła, kiwając ze zrozumieniem głową.
   - Oh no, byłam ze znajomym w palmiarni, a później skoczyliśmy na czekoladę do "Cioccolato" - zaśmiałam się, nie mogąc wytrzymać jej przenikliwego wzroku.
   - No dobrze - uśmiechnęła się do mnie lekko. - A co to za znajomy?
   - Nataniel, szkolny gospodarz - odpowiedziałam, nalewając sobie zimnego soku pomarańczowego do szklanki.
   - Nataniel? - zapytała i zmarszczyła brwi zastanawiając się nad czymś głęboko. - Hmm... A czy on przypadkiem nie ma na nazwisko Hall?
   - Dokładnie, a dlaczego pytasz?
   - Porządna rodzina... - mruknęła bardziej do siebie niż do mnie - ale jak dla mnie trochę za bardzo apodyktyczna. Przeprowadzili się tutaj kilka kat temu... Anthony Hall założył tu swoje wydawnictwo i dość nieźle na tym zarabia...
   - Nigdy mi o tym nie mówiłaś - zauważyłam, gdy siedziałyśmy razem na kanapie w salonie, zajadając ciastka.
   - Bo nigdy nie pytałaś - odparła z lekkim uśmiechem, po czym przełączyła na jakiś film sensacyjny.
   W trakcie seansu musiałam przysnąć, bo niczego nie pamiętałam oraz obudziło mnie lekkie szturchanie cioci. Przeciągnęłam się, czując nieznośne kucie w plecach, po niezbyt wygodnym śnie i udałam się do swojego pokoju, po piżamę. Zabrałam ją wraz z ręcznikiem,  udając się do łazienki na szybki prysznic. Po piętnastu minutach odświeżona leżałam na łóżku, wpatrując się w sufit, oświetlony ulicznymi latarniami, których blask dostawał się do pokoju, przez niedokładnie zasłonięte zasłony. Przekręcając się niespokojnie z boku na bok, rozmyślałam o dzisiejszym dniu. Westchnęłam ciężko, przecierając gwałtownie twarz rękoma, gdy moje myśli po raz kolejny skierowały się na czerwonowłosego. Miałam ochotę jednocześnie wrzasnąć ze złości jak i zawyć z ogarniającej mnie bezsilności do tego chłopaka. Jak on mnie cholernie denerwował! I jeszcze te jego dzisiejsze zachowanie. O co mu chodziło? Boże.. Ja naprawdę nie ogarniam tego faceta. Czasem dosłownie  zachowuje się jak rozwydrzone dziecko, które nie może pogodzić się z tym że nie dostało swojej ulubionej zabawki. Zabawki, którą byłam ja. Jakaś niewyobrażalna siła ciągnęła mnie do niego, nie pozwalała o nim zapomnieć, co chwilę przypominała mi o jego gorących wargach i delikatnych dłoniach, budząc we mnie falę podniecenia, ale z drugiej strony nie mogłam sobie wybaczyć, że jeszcze chwila a oddałabym mu się jak każda inna dziewczyna, którą zbajerował kilkoma miłymi sówkami.
    Nie! Dość! Muszę się zająć czymś innym, bo jeszcze chwila i zwariuję. Pomyślałam o tym i moment później przyszedł mi SMS:
   "Dobrej nocy i miłych snów. - Kentin"
   Uśmiechnęłam się mimowolnie do wyświetlacza i odpowiedziałam mu podobnym SMS-em. Odłożyłam telefon na szafkę nocną, ale zaraz musiałam po niego sięgnąć, gdy zwrócił na siebie uwagę podwójną wibracją.
"O! Nie śpisz. Przepraszam, jeśli Cię obudziłem - K."
" W porządku nic się nie stało. Po prostu nie mogę spać."
"Koszmar, czy natrętne myśli?"
"To drugie. A ty? Czemu nie śpisz?" 
"A co cię dręczy? Może pomogę to jakoś rozwiązać. Ja ostatnimi czasy, dość późno chodzę spać"
"Ehh... Jakoś sama muszę dać sobie z nimi radę. A dlaczego? Bezsenność męczy?"
"Mam nadzieję, że nie będą Cię długo męczyć. Nie, nie bezsenność. Tak po prostu." 
"Też mam taką nadzieję."
"Dałabyś się jutro naciągnąć na spacer po parku?"
"Jasne, czemu nie"
"No to jesteśmy umówieni? Będę czekać na dziedzińcu po lekcjach."
"Oczywiście. Postaram się przyjść na czas" - zaśmiałam się cicho do telefonu, przypominając sobie dzisiejszy maraton przez miasto, by zdążyć.
"W porządku. To ja Cię już nie męczę i dam Ci spać. Dobranoc"
"Dobranoc Ken"
   Odłożyłam telefon na etażerkę i wtuliłam twarz w poduszkę. Mimowolnie uśmiechnęłam się na myśl o przyjacielu. Kilka minut później zasnęłam, widząc oczami wyobraźni jego szmaragdowe oczy.

8 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Pierwsza, chodź wcale nie powinnam, no nie jestem z Tobą od początku bloga, bo odkryłam go całkiem późno. ;)
      O Boże... :D Jest rozdział! <3 Oh, jeah. Nawet nie wiesz jak się cieszę. :* Wkurzona jestem, bo jedną ręką biedna piszę, bo wczoraj byłam na szczepieniu. :/ Dobra, nie zanudzam.
      Rozdział jak zawsze boski. <3 Ja też chcę mieć taki talent do pisania! Fajne opisy, dialogi i wg.
      Bardzo lubię Nataniela, więc rozdział dla mnie jeszcze lepszy. xD Jutro spotkanie z Kentinem. :* Oj, oj. Ciekawe jak na to zareaguje nasz czerwonowłosy goryl jeśli się o tym dowie. ;) :D
      Miód, cud i orzeszki ten rozdział (zresztą jak inne <3).
      Pozdrawiam Cię gorąco, duuużo weny i do następnego rozdziału, który mam nadzieję pojawi się w miarę szybko. :D :* Już nie mogę się doczekać. ;)

      Usuń
  2. Jejku, nareszcie :D nie mogłam się doczekać, codziennie tu zaglądałam. No ale ważne, że w końcu jest! I to jaki!
    Jestem bardzo, ale to bardzo mile zaskoczona takim rozwojem sytuacji. Ciesze sie, że Nat tak.. Hm.. Delikatnie podszedł do sprawy. Cieszy mnie również to, ze zbliżył się z główną bohaterką ^^
    A co do tego upadku, to śmiałam sie jak głupia :D to mój najlepszy fragment. Nat taki speszony XD
    Cieszę sie też, że nassa Liwcia spędzi czas z Kentinkiem. Też go uwielbiam! A co do Kastiela, to mam nadzieję, że uda im się w końcu spokojnie pogadać :/
    Tak czy inaczej, jestem mega zadowolona z rozdziału! Oczywiście na koniec przesyłam ci mnóstwo weny i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział!
    Pozdrawiam ciepło <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Yes! W końcu dogoniłam!
    Cudowny rozdział, fragment z berkiem rozbawił mnie. I ten Kastiel! Tylko jak zaśnie to zakraść się do jego domu i porobić mu warkoczyki!
    Pozdrawiam, weny i czekam na następny rozdział «°ω°»

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny rozdział, ale ja tam wolę Kasa. :(( Czrkam na next! Pozdrawiam i życzę weny. <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Nominowałam cię do LBA <3 Więcej informacji tutaj :
    http://slodki-flirt-moja-wersja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy następny rozdział? O_O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wkrótce.
      Przepraszam, że nie mogę się bardziej określić, ale teraz mam taki zapierdziel w szkole, mimo, że to początek roku. Staram się poświęcić chociaż godzinkę na pisanie dziennie, ale nie zawsze mi to wychodzi. Ostatnio też strasznie opornie mi idzie wymyślanie co mogłabym wam tu napisać.
      Przepraszam jeszcze raz i radzę uzbroić się w cierpliwość.

      Usuń