piątek, 11 września 2015

~ ღ Rozdział 36 ღ ~

  » . ♯ . «  UWAGA!!  » . ♯ . « 
Bardzo proszę o przeczytanie notki, przed rozdziałem! 
Chciałabym uprzedzić, że rozdział jest poświęcony tematyce + 18. Jeśli ktoś nie trawi takich treści upraszam o nie czytanie, ponieważ nie chcę by ktoś niepotrzebnie się męczył. (Tak.. już widzę jak nikt tego nie czyta. [Zboczeńcy... wszędzie Zboczeńcy]). Rozdział ten nieszczególnie będzie nawiązywał do dalszej fabuły, także, ominięcie go nie zaburzy spokojnego czytania. 
Dziękuję za wyrozumiałość i cierpliwość w czekaniu na kolejne rozdziały. Jestem teraz w klasie maturalnej i staram się jak mogę pogodzić naukę z pisaniem dla was (no i oczywiście dla mnie) rozdziałów. 
Serdecznie pozdrawiam i gorąco zapraszam do czytania ;)
Enjoy ♥


~~~~~~~~~~~~~ » . ღ . « ~~~~~~~~~~~~~

   Idąc po schodach do swojego pokoju, wszędzie gdzie się dało zapalałam światła. Miałam nieodparte wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Czułam to takie dziwne mrowienie w karku, gdy ktoś uważnie mi się przyglądał. Wzdrygnęłam się i odwróciłam, by sprawdzić, czy na pewno nikt za mną nie idzie. Na szczęście, to było tylko moje chore urojenie. Odetchnęłam głęboko i starając się, iść pewnym krokiem, udałam się do gościnnego pokoju po kołdrę, koce i poduszki. Zabrawszy je, wróciłam do swojej sypialni i zaczęłam wszystko rozkładać na podłodze.
   - A pamiętasz, że ja śpię zawsze od strony okna? - usłyszałam za sobą cichy głos szatyna. Stał z założonymi rękoma, swobodnie opierając się o framugę otwartych drzwi.
   - No, coś ci się pomieszało, bo to ja zawsze spałam od strony okna - stwierdziłam, poprawiając jeszcze poduszki.
   - Nie? To raczej tobie się pomieszało... Poza tym ja i tak tutaj śpię - zaśmiał się, bezczelne kładąc się na moich ulubionych poduszkach.
   - Nie, nie śpisz! One są moje! - próbowałam wyciągnąć jedną z nich spod głowy chłopaka, ale ten wystawił mi tylko język i jeszcze bardziej wtulił się w jaśka.
   - Od teraz są moje!
   - Chyba śnisz! - zawołałam, sięgając po pierwszą lepszą poduchę i uderzyłam go nią.
   - Chyba ty! - Kentin uśmiechnął się zawadiacko, podejmując moje nieme wyzwanie. Nie czekając na jakakolwiek moją reakcję, chwycił swój podgłówek i zaczęliśmy bić się na poduchy.
   - Nie prawda! To ty... - zamachnęłam się dość mocno i chłopak dostał po żebrach. Gdy zobaczyłam jego nieco zdziwioną minę, nie mogłam powstrzymać się od śmiechu i opuściłam nieco swoją tarczę obronną, co od razu zostało wykorzystane. Dostałam prosto w klatkę piersiową. - Osz ty! Pożałujesz! - zawołałam i rzuciłam się na niego raz po raz okładając go moją bronią. - Poddaj się, albo nie przestanę!
   - O nie! Ja się tak łatwo nie dam pokonać... - wymruczał zdecydowany przez zęby i sięgając do mnie pomiędzy poduszką, zaczął łaskotać mnie po żebrach. Zaczęłam się nieopanowanie śmiać, próbując zasłonić się jaśkiem i rękoma. To niestety pogorszyło moją sytuację, ponieważ chłopak jeszcze bardziej zaczął mnie łaskotać.
   - Ken! Pr... Pr... Proszę! - zawołałam, tupiąc nogami, nie mogąc złapać tchu.
   - O co mnie prosisz? - zapytał, drocząc się ze mną.
   - Przestań! Błagam...! To boli!
   - Ale przecież się śmiejesz - parsknął bezczelnie śmiechem.
   - No... pro... szę! Zrobię co zechcesz! - wykrzyknęłam na jednym wydechu.
   - Mówisz, że zrobisz, co będę tylko chciał? - mruknął podstępnie, cały czas mnie łaskocząc.
   - TAK! Tak, tylko przestań! - nie zdążyłam do końca się wypowiedzieć, gdy szatyn zabrał ręce. Wzięłam gwałtowny, głęboki oddech i podniosłam się do pozycji siedzącej. Spojrzałam na niego morderczym wzrokiem - Jesteś okrutny...
   - Wiem, ale i tak mnie lubisz - posłał mi w powietrzu buziaczka, a ja wyciągnęłam dłoń i złapałam powietrze, udając, że łapię całusa.
   Parsknęłam śmiechem, zerkając na niego spod zmierzwionej grzywki. Widziałam jego rozjaśnione, intensywnie zielone oczy, zaczerwienione z wysiłku policzki i pełne usta układające się w zawadiacki uśmiech. Wyglądał tak uroczo... Nie wiem co w tamtej chwili myślałam. Chyba nie myślałam. Nie zastanawiając się, wychyliłam się i złączyłam nasze wargi w krótkim pocałunku. Chłopak spojrzał się na mnie zdziwiony, ale sekundę później objął mnie wokół pasa, przyciągnął do siebie gwałtownie i wpił się w moje wargi. Jęknęłam nieco zaskoczona, ale pod naporem jego ciała, poddałam się pocałunkowi. Szatyn obejmował mnie tak mocno, że ledwo łapałam oddech, ale nie przejmowałam się tym zbytnio. Obchodził mnie tylko on, jego gorące wargi i delikatne dłonie, sunące wzdłuż moich pleców...
   Oderwaliśmy się na chwilę od siebie, by zaczerpnąć oddech. Przez chwilę przemknęło mi przez myśl, czy Kentin jest równie zszokowany tym wszystkim co ja, ale on pocałował mnie jeszcze raz i oboje opadliśmy na poduszki. Wplotłam palce w jego włosy, powoli je przeczesując, a chłopak zamruczał cicho z przyjemności, delikatnie gryząc mnie w dolną wargę. Czułam jego silne ciało napierające na mnie, jego pełne namiętności i pożądania usta. Gdzieś głęboko w głowie, jakaś ostatnia cząstka rozsądku mówiła mi, że nie powinnam iść na całość z  p r z y j a c i e l e m, ale gdy tylko gorące dłonie Kentina wsunęły mi się pod bluzkę i dotknęły mojej chłodnej skóry na brzuchu i żebrach, zaczęłam zmieniać zdanie. Moje ręce, jakby żyjąc swoim życiem, zaczęły ściągać z niego koszulkę. Chciałam móc dotknąć jego skóry tak, jak on dotykał mnie. Ken, jakby wyczuwając moje myśli, odsunął się kawałek i ściągnął górną część odzienia. Dotyk jego miękkich warg na mojej szyi był tak przyjemny, że nim się zorientowałam leżeliśmy w samej bieliźnie.
   - Czy... - zaczął niepewnie i pochylony nade mną, spojrzał mi w oczy. - Jesteś pewna, że tego chcesz...?
   Nie odpowiedziałam mu nic, tylko obejmując jego twarz rękoma, przybliżyłam go do siebie i delikatnie pocałowałam. Nie byłam wcale pewna, czy tego chce. Jednak wiedziałam, że Kentin nie chce zrobić mi krzywdy, i że mogę mu w pełni ufać. Chciałam ten jeden, jedyny raz poddać się emocjom i wiedziałam, że przy przyjacielu nic mi nie grozi. Chłopak oddał pocałunek z taką żarliwością, że przez moment nie mogłam złapać oddechu. Czułam jego dłonie, delikatnie pieszczące moje ciało. Za każdym razem, gdy dotykał mojego podbrzusza i bioder oblewały mnie nagłe fale gorąca. Objęłam go nogami w pasie, chcąc przyciągnąć jeszcze bliżej. Pragnęłam byśmy stali się jednością.
   Kentin podniósł się i przysunął mnie do siebie, tak bym siedziała mu na kolanach. Wodząc opuszkami palców na moich prawie nagich plecach, doprowadzał mnie do dreszczy przyjemności, a tam gdzie nasza skóra zetknęła się ze sobą, pojawiała się gęsia skórka. Kiedy jego wargi zaczęły muskać moją szyję i obojczyki, palce jednym sprawnym ruchem pozbawiły mnie biustonosza. Automatycznie oblałam się rumieńcem i drgnęłam, jakbym chciała się zasłonić. Jeszcze nigdy, żaden mężczyzna nie widział mnie nagiej.  Ken tylko delikatnie pocałował mnie w szczękę, sunąc ustami ku moim wargom. Całował mnie tak delikatnie, jakbym miała rozpaść się pod jego dotykiem. Ostrożnie położył mnie na posłaniu, cały czas pieszcząc moje ciało. Jedną rękę trzymał na biodrze, a drugą przesuwał wzdłuż żeber w górę. Gdy jego palce znalazły się kilka milimetrów od moich piersi, spojrzał mi w oczy pytającym wzrokiem. Czując, że oblewam się rumieńcem, niepewnie kiwnęłam głową na znak zgody. Złożywszy pocałunek na mojej szyi, musnął czułym gestem mój biust. Zadrżałam, czując subtelne dreszcze, przebiegające wzdłuż mojego ciała. Przeniósł pocałunki na obojczyki, cały czas zsuwając się coraz niżej. Kiedy jego wargi dotknęły moich sutków, z ust wyrwał mi się niekontrolowany cichy jęk. Delikatnie skubał je zębami, całował, lekko ssał. Bardzo podobały mi się jego pieszczoty. Pragnęłam, by te chwile trwały jak najdłużej. Moment później poczułam, jak wręcz czułym ruchem, ściąga mi z bioder bieliznę. Z zawstydzenia zakryłam twarz dłońmi i zacisnęłam mocno uda.
   - Czemu się wstydzisz...? - zapytał cichutko, składając pocałunek na kości miednicznej. - Masz takie piękne ciało...
   Mimo, że miałam zasłonięte oczy, wyczułam, że zbliżył się do mojej twarzy i moment później pocałował mnie w dłonie, prosząc bym odsłoniła buzię. Zrobiłam to, cała rumieniąc się. Złączył nasze usta w namiętnym tańcu, a ja nie mogąc się powstrzymać, błądziłam dłońmi po jego wysportowanym ciele, badając wzniesienia i doliny jego mięśni, każdą nierówność, chcąc zapamiętać jak najwięcej. Jego ręce po raz kolejny rozpoczęły wędrówkę po moim ciele, wzbudzając we mnie dreszcze, ale gdy jego dłoń zawędrowała pomiędzy moje uda i dotknęła mojej intymności, spięłam się z zaskoczenia. Nie przerywając czułego i uspokajającego pocałunku, zaczął mnie delikatnie pieścić. Czułam, raz po raz przepływające przeze mnie fale podniecenia. Nie mogłam się powstrzymać od cichego mruczenia z przyjemności. Chłopak całował mnie po szyi, piersiach, ramionach, obojczykach...
   Kiedy zaczynałam pomału zatracać się w tym wszystkim, Kentin przerwał pieszczoty i popatrzył mi głęboko w oczy. Widziałam w jego spojrzeniu nieopisane pożądanie, jakie buzowało i we mnie, ale jednocześnie patrzył na mnie z czułością i delikatnością, jakby bał się, że może zrobić mi w jakiś sposób krzywdę.
   - Jesteś gotowa...? - szepnął, gładząc wierzchem dłoni mój policzek.
   Kiwnęłam głową na potwierdzenie, mimo, że wcale nie czułam się gotowa i pewna. Przymknęłam oczy i starałam się oddychać spokojnie, by w miarę uspokoić szalenie bijące z nerwów serce. Kentin, w tej samej chwili, pozbył się swojej bielizny, założył prezerwatywę i ponownie pochylając się nade mną, złożył delikatny pocałunek na moich wargach. Patrząc mi głęboko w oczy i co chwilę całując, szedł we mnie. Zaczerpnęłam gwałtownie powietrza i zacisnęłam mocno powieki, czując ból w okolicy podbrzusza. Z największą czułością, szatyn otarł się policzkiem o mój i musnął wargami moje usta. Mimowolnie wtuliłam twarz w jego szyję i objęłam go ramionami. Pocałował mnie w ramię i zaczął się powoli poruszać we mnie. Wbiłam mu paznokcie w ramiona, czując jeszcze przez moment nieznośny ból, ale chwilę później zalała mnie fala niewyobrażalnej rozkoszy. Jęknęłam cichutko z przyjemności, czując jego gorące wargi na szyi. Instynktownie odchyliłam głowę w tył, by dać Kentinowi do niej większy dostęp. Chłopak całował mnie z ogromnym pożądaniem, ale jednocześnie bardzo delikatnie. Skubał zębami skórę w najbardziej wrażliwych miejscach, przez co nie mogłam powstrzymać się od cichych jęków rozkoszy. Słyszałam jego przyspieszony oddech i czułam każdy dreszcz, który nim wstrząsał. Oboje poddaliśmy się uniesieniu i namiętności. Kochaliśmy się w szalonym tańcu uczuć...
   W pewnym momencie Kentin przekręcił się na plecy, zmieniając nasze położenie. Spojrzałam na niego zaskoczona, a chłopak podniósł się do pozycji siedzącej i czule obejmując, zaczął powoli poruszać moimi biodrami. Zaczerpnęłam głęboko powietrze, czując ogromną rozkosz. Byliśmy tak rozpaleni, że miałam wrażenie, iż nasza skóra płonie. Chciałam by ta chwila trwała wiecznie. Za każdym razem, gdy ruszałam biodrami, z naszych ust wyrywały się ciche jęki, mieszając się ze sobą, podczas chaotycznego pocałunku. Chłopak mocno obejmował mnie w pasie, jednocześnie błądząc dłońmi po całych plecach i pośladkach i co jakiś czas zaciskał palce na mojej skórze, powodując dreszcze podniecenia. Moje dłonie wplątane były we włosy szatyna, do którego przylegałam całym torsem. Z każdym jego pocałunkiem i dotykiem czułam coraz bardziej rosnącą rozkosz. Machinalnie zaczęłam coraz szybciej ruszać biodrami, powodując bardziej przyspieszone i głośniejsze oddechy. Nagle poczułam jak całe podniecenie kumuluje się w moim podbrzuszu i po chwili rozpływa się po całym ciele, przyjemnie mrowiąc.
   - Kentin...
   - Liwia... - Szczytowaliśmy w tym samym momencie, z imionami na ustach.
   Szatyn opadł na poduszki, ciężko oddychając, a ja obok niego. Odetchnęłam głęboko, ocierając wierzchem dłoni spocone czoło. Chłopak pocałował mnie w ramię, delikatnie je głaszcząc. Z przymkniętymi powiekami zamruczałam cicho, szturchając go lekko w bok. Leżeliśmy jeszcze chwilę, by nasze oddechy wyrównały się i serce przestało tak szalenie bić. Nie ubierając się nawet, okryłam się kołdrą, a po chwili Kentin wtulił się w moje plecy. Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam.

10 komentarzy:

  1. Za chwilę skomentuję normalnie. Teraz mogę wydobyć tylko dwa słowa: Ja. Pierdolę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okej, już mogę myśleć, chyba, więc piszę normalny komentarz.
      Pierwsze pytanie po przeczytaniu tego rozdziału, jakie sobie zadałam, to:
      "Czy faceci zawsze i wszędzie noszą ze sobą gumki?"
      xD Czy on to planował kurde odkąd tylko ją zaprosił na to wyjście? Czwaniak jeden...
      I ok, ale sądziłam, że pierwsze seks będzie ona miała z Kastielem, nie z Kenem, ale ok, zamysł aktorki, whatever. Choć uważam, że jeśli Kas lub Nat się o tym dowie, zielonooki będzie miał prze***ane. xP
      Co do opisów i wgl przeżyć: genialnie Ci to wyszło. Mega talent, szacun.
      Rozwaliło mnie jeszcze to, że moją pierwszą myślą po przeczytaniu notki odnośnie 18+ było: "O kuźwa, drugie ", a po tym się skapnęłam, że Byłoby prędzej z Kasem, niż z Kenem, patrząc na ich usposobienie. To mi przypominało bardzie "3 metry nad niebem"(mimo, że obejrzałam je tylko dla znajdujących się w nich motocykli i z nudów)
      Choć tak w sumie, to już przy poprzednim rozdziale łatwo było się domyślić, co będzie dalej xD
      Tak bardziej ode mnie: Jestem, że tak powiem, wyznawczynią zasady, że "miłość bierze się z przyjaźni", oraz drugiej zasady "Pier**le, nie kocham", i może się trochę kłócą, ale trudno.
      Ken czuły do ostatniej chwili, słodko :3
      Kończę, pozdrawiam, weny i powodzenia w szkole!

      Usuń
  2. O kurwa xD mega ! Kocham Cię dziewczyno! To jest wspaniałe

    OdpowiedzUsuń
  3. Wchodząc dzisiaj tutaj zorientowałam się nagle, że jestem 3 rozdziały w dupę... super, ja to mam naprawdę japoński zapłon. Aż jestem zła sama na siebie, kuźwa! Ale przynajmniej miałam co czytać :) kurczę, po twoim "zwiastunie" spodziewałam się, że Liwia prześpi się z Kastielem,a tu dupa... ale jakoś nie jestem rozczarowana. No, może tylko tym, że to z Kenem straciła dziewictwo, a nie z Kasem ;( Ale cóż, stało się. Ale teraz już wiem nad czym tak długo pracowałaś ;D Zastanawia mnie tylko, jakie teraz będą relacje Kena z Liwią, czy będą udawać że nic się nie stało i dalej się przyjaźnić, czy Ken bardziej się zaangażuje,czy cokolwiek... Aha, no i jak każdy chłopak byłby taki jak on, to świat byłby piękny ;P Czekam już na nexta i życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG! To jest po prostu nie do opisania, jak Ty zajebiście piszesz! :O Jezu, dzięki Ci, że kiedyś weszłam na tego bloga i przeczytałam tą historię! <3 Co do rozdziału - brak słów. Oczywiście w pozytywnym sensie. :* Pierwsze słowa jakie wdarły mi się na usta to: Ja pierdolę. xD Zgadzam się z Carbenet w tym, że jeśli na świecie byliby tylko tacy chłopacy jak Ken to świat byłby cudowny. <33 Szczerze? Uwielbiam Kentina i Liwię, więc totalnie nie jestem zawiedziona tym, że straciła dziewictwo z Kenem. Ale co dalej z nimi?! Oni będą razem czy zostaną przyjaciółmi. A może wszystko się zniszczy? Oby nie! Nie przeżyję. xD Dziewczyno! Jak Ty to cudownie opisałaś! <33 Po prostu nie wiem co mam tu napisać! Trudno jest opisać pierwszy raz i emocje przy tym towarzyszące. :P Coraz bardziej zakochuję się w tej historii. <3 Let is Die pisze: ,,Choć uważam, że jeśli Kas lub Nat się o tym dowie, zielonooki będzie miał prze***ane. xP''. W zupełności się z nią zgadzam. :D Ale w jaki sposób mogli by się dowiedzieć? Ja mam kilka pomysłów, ale nie będę o nich pisać i się wtrącać, bo to w końcu Twoje boskie opowiadanie, a nie moje (wielka szkoda. xD). Boże, nie mogę się już doczekać kolejnego wpisu. :** Hahah. xD I ta mina Liwii, gdy wszystko sobie przypomni z tego wieczoru. :D
    Pozdrawiam gorąco i życzę weny twórczej (miej ją jak najdłużej (najlepiej to do samej śmierci xD.)). :***
    Wielka fanka Twojego zajebiaszczego bloga i Twojego talentu, White And Red Rose.

    OdpowiedzUsuń
  5. Aaa... Tak dawno mnie tu nie bylo ale wszystko już nadrobione :)
    Jejku rodzial ... Aż mi słów brak ... Zajbisty... No nie wiem co innego napisać *.* rozdział jak i całość po prostu mega *.* od teraz bede regularnie wchodzić na twojego bloga ! Przysięgam
    Nie moge się doczekać na kolejny
    Pozdrawiam i życzę dużo weny

    Ps. Jako ze mój blog się sypie zapraszam na nowego bloga mojej koleżanki ( ktora aktualnie nadrabia twojego bloga )
    http://blogowanielucia.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  6. Napisałambym coś sensownego, ale nie mogę! Wczoraj już czytałam ten rozdział. Wiedziałam że to będzie Kentin. Jezu... Co tu jeszcze dodać? Wiem!
    Dwa słowa: zajebisty rozdział. Piszesz cudownie!
    Pozdrawiam! Weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie mogę. Rozwaliłaś mnie doszczętnie, bo byłam przekonana, że nie da się lepiej pisać. Sądziłam, że Twoje opowiadanie jest the best i w skali od 1 do 10 osiąga 10. Ale wprowadziłaś mnie w błąd. Bo teraz w tej samej skali osiągnęłaś wynik 100000000000000000000....
    Mega super niesamowity rozdział! Czytałam go chyba z dziesięć razy i powiem jedno. Nie żałuję, że to był Kentin. Jest uroczy i zasługuje na trochę uwagi a nie tylko Kas lub Nat. Kenuś też ma uczucia <3 i meeega sie ciesze że postanowiłaś napisać właśnie o nim! Jeeeeeeeaaaaa dalej się uśmiecham. Błagam cie, błagam chce wiedziec co bedzie z nimi dalej. I najważniejsze.
    Co na to wszystko Kastiel?
    Dalej myśle o tym jego telefonie do Debry.. I kurde, nic sensownego nie wymyśle, zdaje sie na ciebie :D
    Pozdrawiam cie ciepło, życse weny i czeeekam na następny!!! :**

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytam od dłuższego czasu, ale dopiero teraz zdecydowałam się skomentować i ujawnić. :P
    Nie często zdarza mi się czytać tego typu opowiadania, tak składne i tak lekko napisane! Jestem po wrażeniem! No i cała historia... AH!
    Aczkolwiek mam żal, że to Kentin. Bo ja jednak wolałam Kastiela, jakoś tak bardziej do Liwii pasuje :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedy kolejny rozdział??

    OdpowiedzUsuń