czwartek, 6 października 2016

~ Rozdział 74 ~

   Z dedykacją dla Wathewy - za Twoje cholernie dokładne przewidywanie dalszej fabuły, i Tekashimo - za bycie wierną betą i weną

   Przebudziłam się czując jak coś mokrego łaskocze mnie po twarzy. Właściwie, to dokładnie to łaskoczące uczucie wyrwało mnie  krainy snów. Sapnęłam zdenerwowana, ponieważ nie lubiłam kiedy w weekend coś mnie budziło o wczesnej porze. Przeciągnęłam się i przetarłam buzię ręką, czując na dłoni lepką wilgoć. Zatrzymałam się w połowie rozciągania ciała, marszcząc brwi w zastanowieniu. Dlaczego moja twarz była mokra? Czyżbym wczoraj się upiła z Milie aż tak, że nie pamiętałam wczorajszego wieczoru, a ta na złość w taki dość dziwny sposób serwowała mi pobudkę? Ewentualnie Milie nie pomyślała o mnie wcale i zostawiła mnie samą w barze, a teraz ktoś się do mnie dobiera?   Moje przemyślenia przerwało głośne szczeknięcie, na które zamarłam.
   Szczeknięcie? W moim mieszkaniu?
   Uchyliłam niepewnie jedno oko, które od razu zostało zaatakowane przez bardzo entuzjastyczny, mokry psi język. Sapnęłam lekko poirytowana, wycierając mokrą plamę, otwierając szerzej oczy. Przede mną siedział wielki, czarnobrązowy pies i wpatrywał się we mnie wielkimi piwnymi ślepiami. Kiedy przyglądałam mu się z zaciekawieniem, zastanawiając się skąd go kojarzę, pies szczeknął głośno, machając radośnie ogonem.
   - Demon! Chodź tutaj i nie hałasuj! - z korytarza dobiegł mnie męski, stanowczy głos, od którego zrobiła mi się gęsia skórka.
   Co tu się, kurna, działo?
   Pies, zwany Demonem, wydał z siebie kolejny głośny dźwięk, na który zaśmiałam się radośnie. To wyglądało jakby zwierzę przedrzeźniało swojego pana.
   - Och, ty głupi kundlu... - męski głos warknął, zbliżając się do pomieszczenia, w którym byłam. Gdy lekko uchylone drzwi otworzyły się szerzej, w ich progu stanął czarnowłosy chłopak z wyrazem irytacji na twarzy. Był ubrany w czarny luźny dres i szarą koszulkę z nadrukowanym logiem Linkin Park. - Widzę, że obudziłeś naszą śpiącą królewnę. Ty bestio, a mówiłem ci, żebyś tutaj nie wchodził!
   - Spokojnie... Już i tak miałam wstawać - skłamałam gładko, cały czas gorączkowo myśląc nad tym, co się tutaj działo.
   - Nie musisz go bronić. Ja wiem jaki on potrafi być podstępny - brunet zaśmiał się, podchodząc do pupila i zaczął go tarmosić za uszy. Pies na to szczeknął radośnie, podkładając się pod ręce pana.
   - Co się stało...? - zadałam pierwsze pytanie, jakie przyszło mi na myśl. Po chwili jednak je uzupełniłam, powracając wspomnieniami do poprzedniego wieczora. - Dlaczego leżę w twojej sypialni?
   Na myśl o wczorajszym wieczorze, zrobiło mi się gorąco z zażenowania. Wybuchając płaczem w połowie zwykłej rozmowy, zachowałam się jak godna pożałowania nastolatka. Na szczęście lub nie, pamiętałam prawie wszystko co się wydarzyło. Pamiętałam gorące ramiona chłopaka, które przytulały mnie w tak pocieszającym geście. Jednakże ostatnią rzeczą jaką zdołało mi się przywrócić, to moment, gdy leżałam wtulona w tors Kastiela, pijąc ciepłą herbatę. Nic jednak nie świtało mi na temat mojego przejścia z salonu tutaj.
   - Zasnęłaś, zanim zdążyłaś dokończyć herbatę - wyjaśnił, przyglądając mi się uważnie ciemnymi oczami. - Przyniosłem cię tutaj i ułożyłem do snu.
   Westchnęłam ciężko, przecierając twarz dłońmi. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że nie jestem ubrana w swoje ciuchy, a w zdecydowanie za duże na mnie spodenki i czerwoną koszulkę. Zamarłam, czując jak wszystko się we mnie napina ze zdenerwowania. Czy my...? To nie było raczej możliwe, ale wczoraj czułam się jakby zamroczona, poza tym nie pamiętałam nic z tego co Kastiel przed momentem powiedział. A co jeśli?
   - Kas... Czy my...? - spojrzałam się na niego pytająco, czując jak gorąc oblewa mi policzki. Nie miałam pojęcia jakbym zareagowała, gdyby jednak moje przypuszczenia okazały się prawdziwe.
   - A co? - przybliżył się do mnie, uśmiechając szelmowsko. - Chciałabyś, żeby tak się stało?
   Patrzył na mnie przenikliwym wzrokiem, który spowodował jeszcze większe rumieńce na mojej twarzy. Czułam się tak zażenowana, że nie byłam w stanie patrzeć mu w oczy. Błądziłam wzrokiem po całym pomieszczeniu, a właściwie po tych częściach, których nie zasłaniała mi osoba Kastiela, a to było dość trudnym zadaniem.
   - Nie - odpowiedział po chwili, cały czas patrząc mi w oczy. - Nic nie zaszło.
   - To... To dlaczego jestem ubrana w twoje ciuchy? - zapytałam, rumieniąc się jeszcze bardziej o ile to było możliwe. Czyżby Kastiel mnie rozebrał? Na samą myśl o czymś takim krew w moich żyłach przyspieszała. Nie wiedziałam tylko czy z podniecenia czy ze zdenerwowania.
   - Nie pamiętasz? - uniósł jedną brew w zdziwieniu, uśmiechając się ironicznie półgębkiem. - Przyniosłem cię tu... - mówił powoli, przeciągając słowa, tym samym przedłużając moją torturę niewiedzy. - Położyłem na łóżku... I zacząłem ci ściągać marynarkę... - Moje oczy zrobiły się duże i okrągłe z przerażenia. Czy on naprawdę byłby zdolny do tego, żeby mnie bezwstydnie rozebrać!? - Ale przebudziłaś się i stwierdziłaś, że jesteś cała mokra i potrzebujesz suchych rzeczy. Wygrzebałem ci z szafy jedyne najmniejsze i pozwoliłem ci się przebrać w spokoju i w samotności - dodał po chwili, wyraźnie podkreślając ostanie słowo. - Na kaloryferze leżą twoje rzeczy. Zaraz po tym jak zasnęłaś powiesiłem je, żeby wyschły.
   - Och... W porządku... - mruknęłam nieco zdezorientowana w całej sytuacji.
   Kastiel takim dżentelmenem? Prędzej bym się spodziewała, że wykorzysta okazję, a tutaj mile mnie zaskoczył. Czyżby naprawdę się zmienił?

   W dość szybkim czasie opuściłam mieszkanie bruneta, chcąc jak najszybciej znaleźć się u siebie i móc na spokojnie wszystko przemyśleć. To, w co wplątała mnie Milie, było kompletnie nie oczekiwane. Gdyby ktoś miesiąc temu powiedział mi, że będę siedzieć w barze z Kastielem i z nim normalnie rozmawiać, a potem wtulona w niego zasnę w jego mieszkaniu, wyśmiałabym tą osobę i poleciła udać się do jakiegoś specjalisty od urojeń. A jednak to się stało. I było mi dobrze. Czułam się naprawdę bezpieczna i kochana w ramionach, o których marzyłam przez długi czas. W ramionach, które niespodziewanie do mnie wróciły i cały czas mnie chciały. A ja je odrzucałam....
   Cała ironia tej sytuacji zaczęła mnie dobijać i siać zniszczenie w moim poukładanym świecie. Sapnęłam, kręcąc głową nad swoim losem. W co ja się najlepszego pakowałam? Czy naprawdę miałam aż tak nudne życie, że musiałam dodawać sobie rozrywki w postaci Kastiela? Mało miałam problemów i rozterek?
   - No, na reszcie przyszłaś! -W recepcji apartamentowca stała wzburzona Milie, podpierając dłonie o biodra. Podeszła do mnie szybkim krokiem, marszcząc ze złości brwi. - Co ty sobie wyobrażasz?! Sterczę tu już od ósmej rano, od godziny próbuję się do ciebie dodzwonić, bo nie wiem gdzie cie szukać, a ta sobie w najlepsze wraca w południe i to jeszcze, jak gdyby nigdy nic, spacerkiem!
   - Sama mnie w to wkręciłaś, więc nie drzyj się na mnie! - odkrzyknęłam jej, czując tępy, pulsujący ból z tyłu głowy. Jedyne na co miałam dzisiaj ochotę, to gorąca kąpiel i rozmowa z Rozalią. - Nie odbierałam, bo cały telefon zamoczyłam i bateria mi padła. Poza tym nikt ci nie kazał tutaj sterczeć - burknęłam, kierując się w stronę windy. Milie dołączyła do mnie po chwili lekko wstrząśnięta po mojej gwałtownej odpowiedzi.
   - O nie, moja panno... - podreptała za mną, wciskając się między ludzi do windy. - Ja tak łatwo nie odpuszczę, poza tym, kochana, to ty zniknęłaś nawet mnie o tym nie informując. Co to miało być, to wybiegnięcie z baru?!
   - Nie drzyj się, powiedziałam ci już - upomniałam ją, marszcząc zła brwi. - Ludzie się patrzą. Jeśli chcesz wyjaśnień, to czekaj aż znajdziemy się w mieszkaniu.
   Dziewczyna wyglądała, jakby chciała coś jeszcze powiedzieć, ale ostatecznie zamknęła buzię pod moim wściekłym wzrokiem. Przez cały czas milczałyśmy. Dopiero, gdy zamknęły się za mną drzwi do apartamentu, brunetka postanowiła na mnie najechać.
   - Więc? - stanęła przede mną, podpierając dłonie o biodra i tupiąc niecierpliwie prawą stopą o podłogę. - Doczekam się swoich wyjaśnień, czy tutaj też masz zamiar się ich wymigać?
   - A co ja mam ci wyjaśniać? - wzruszyłam ramionami, kierując się do kuchni, by zaparzyć nam po kubku kawy.
   - Och, no nie wiem... Może na przykład to, dlaczego wybiegłaś jak poparzona w połowie rozmowy?
   - Ekhm... - kaszlnęłam, wybita nieco z tropu. Nie bardzo uśmiechało mi się tłumaczyć dziewczynie ze swoich rozterek sercowych. - Wybiegłam, bo... - zacięłam się na chwilę, wisząc łyżeczką z kawą nad kubkiem. - Ech... Wybiegłam, bo dotarło do mnie, że nie jestem w stanie traktować Kastiela jak zwykłego kumpla... On zawsze będzie dla mnie kimś więcej...
   - Właśnie teraz to do ciebie dotarło? Szybka jesteś... - zironizowała, łapiąc świeże jabłko z koszyczka stojącego na stole. - Tłumaczyłam ci to samo już nieco wcześniej.
   - Daj sobie już z tym spokój... -  warknęłam, mając dość jej wybrednych żartów. - Nie mogłam tak tak  siedzieć i się na niego patrzeć, mając w świadomości to, że nadal go  kocham, ale nie mogę z nim być.
   - Dlaczego niby nie możesz? - Jej brew lewa wyskoczyła do góry w wyrazie zdumienia. - Kto ci zabrania? Ty sama?
   - Jestem z Kentinem... - zaczęłam, ale brunetka przerwała mi zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć.
    - Możesz już przestać o tym Kentinku? Aż rzygać mi się nim chce. -  prychnęła rozjuszona, odgryzając wściekle kęs jabłka. - Gadasz o nim w  taki sposób, że mam wrażenie, że to jakiś pieprzony bóg, albo jesteś z  nim tylko z litości - żeby nie poczuł się zraniony. No, co? A tak nie  jest? - Kiedy zaprzeczyłam, Millie zaśmiała się cicho. - Proszę cię...  Kogo ty chcesz oszukać?
   - Mogłabyś w końcu przestać mnie  krytykować? - warknęłam wściekła, zalewając nam kawę. - Stale masz  jakieś uwagi do tego co mówię i robię. Co ci nie pasuje w tym co robię?
    - Staram ci wbić do głowy, że marnujesz swoją jedną jedyną szansę na  zajebiste życie, a nie tylko dobre i poukładane, a ty ciągle tylko  swoje. Kentinek to... Kentinek tamto... Bo Kastiel mnie zranił... Ciągle  posługujesz się tymi samymi, zaznaczmy IDIOTYCZNYMI argumentami, które w  ogóle nie mają pokrycia z tym co czujesz. Zachowujesz się nieco jak  hipokrytka, tylko to wszystko dotyczy tylko i wyłącznie ciebie i twojego  postępowania.
   - Dobra, okej... - westchnęłam zrezygnowana.  Byłam za bardzo zmęczona, żeby sprzeczać się z Millie. Jedyne o czym w  tamtym momencie myślałam to gorąca, relaksująca kąpiel. Lecz najpierw  musiałam zadzwonić do Rozalii. - Ja... Muszę to sobie poukładać. Za duży  chaos się zrobił w ten jeden wieczór, żebym była w stanie go ogarnąć -  przetarłam dłońmi twarz, ponownie wzdychając. - Najpierw muszę  zadzwonić.
   W momencie kiedy sięgałam po telefon, ten zaczął  dzwonić. Zerknęłam na wyświetlacz, dostrzegając, że to właśnie Rozalia  do mnie dzwoniła. Odebrałam szybko, czując rodzące się we mnie pomału  napięcie.
   - Cześć Roza - mruknęłam, zagryzając wargę. Nie  miałam kompletnie pojęcia od czego mogłabym zacząć rozmowę o tym co się  wczoraj zdarzyło z przyjaciółką.
   - Hej, kochaniutka -  dziewczyna miała wyraźnie poddenerwowany głos, mimo że starała się go  zatuszować udawaną radością. - Coś się stało, że masz taki zmartwiony  głos?
   - Wczoraj rozmawiałam z Kastielem - wypaliłam, oddychając  głęboko, żeby uspokoić szalenie bijące serce. - I zostałam u niego na  noc...
   - Och! I jak? - zapytała zbita z pantałyku. Po chwili jednak do niej dotarło co powiedziałam, więc dodała - Spałaś z nim?!
    - CO? Nie! Najpierw rozmawialiśmy w barze... I podczas rozmowy dotarło  do mnie, że Kas jest dla mnie kimś więcej niż kumplem z liceum... Że nie  umiem go tak traktować, bo dalej go kocham... - po tych słowach,  białowłosa wciągnęła głęboko powietrze, zdziwiona moim wyznaniem. -  Prawie się rozryczałam przy wszystkich ludziach... - Millie szturchnęła  mnie w ramię, patrząc złowrogim wzrokiem. - No dobra... Rozryczałam się  jak głupia i wybiegłam z knajpy. Kastiel poszedł za mną... Padało, więc  zaproponował, że zabierze mnie na herbatę... I tak się stało, że  wylądowałam u niego na kanapie, a potem wtulona w niego zasnęłam... -  skończyłam opowiadać, czując jak znów zbiera mi się na płacz. - Roza...  Co ja mam robić? Ja nie mogę tak po prostu z nim rozmawiać...
   -  Ech... - dziewczyna po drugiej stronie linii westchnęła ciężko. - Nie  wiem, maleńka... Myślę, że powinnaś poczekać na dalszy rozwój. Nie rób  nic na siłę...
   - Roz... Co się dzieje? - zapytałam, słysząc nerwowy głos przyjaciółki. - Coś z tobą i dzieckiem?
    - Nie... Z dzieckiem wszystko w porządku... Nie przejmuj się, to nic  takiego - rzuciła lakonicznie, ale ja nie dałam się na to nabrać.  Rozalia bardzo rzadko brzmiała tak zmartwiona.
   - Skoro nie z dzieckiem, to co takiego? - dopytywałam, bojąc się o białowłosą.
    - Nic... Nie chcę ci dokładać niepotrzebnych zmartwień... - rzekła  wymijająco, a kiedy nie ustąpiłam, westchnęła po raz kolejny. - Chodzi o  to, że Amber jest w ciąży...
   - Amber? To świetnie! -  ucieszyłam się, nie rozumiejąc strapienia Rozy. - Tak się martwiłaś, że  nie będziesz mogła znaleźć odpowiedniej modelki do swojej ciążowej  kolekcji.
   - Taak... To prawda, tyle że jest mały problem...
   - Jaki? - zapytałam, robiąc się coraz bardziej nerwowa.
   - Chodzi o to, że... - zamilkła, wahając się lekko.
   - No mów że! - prawie krzyknęłam na przyjaciółkę, nie mogąc znieść jej milczenia.
   - Chodzi o to, że to dziecko Kena.
    - CO?! - jęknęłam, czując jak krew odpływa mi z twarzy. Automatycznie  zrobiło mi się niedobrze, a dłonie zaczynają drżeć. - To żart, tak?
    - Chciałabym, żeby to był żart... - powiedziała cicho. Dziewczyna jakby  czytając mi w myślach, zaczęła powoli tłumaczyć sytuację. - Przyznał  się, że spał z nią... I że jest możliwe, że to on jest ojcem...
    - To niemożliwe... - szepnęłam, machinalnie rozłączając się, nie  zwróciwszy uwagi na przyjaciółkę. - Nie... Nie... Nie... To chory żart.  To się, kurwa, nie dzieje!
   - Liwia, co jest? - zapytała  ostrożnie Milie, łapiąc mnie za rękę. Dopiero kiedy ona mnie zatrzymała,  zauważyłam, że krążyłam po całej kuchni.
   - Kentin... - głos mi się załamał, a z oczu zaczęły płynąć łzy. - On... On mnie zdradził...
    Zaszlochałam, upadając na kolana. Schowałam twarz w dłonie, czując jak  cały mój poukładany zaczyna się rozsypywać. To się nie mogło zdarzyć. To  jakiś chory sen, z którego mogłabym się obudzić...

13 komentarzy:

  1. Nigdy nie potrafiłam zacząć pisać komentarzy, więc zrobię to po prostu po swojemu. To jest WYSTRZAŁOWE!
    Pp pierwsze,pragnę zaznaczyć, iż jestem z tobą od początku, jednakże dopiero teraz odważyłam się ujawnić, bo pp prostu nie mogę nie skomentować czegoś,co mi się ogromnie podoba, zwłaszcza, jeżeli chodzi o opowiadania.
    Świetnie wychodzi ci pisanie. A pomysł na tego bloga... Cóż, z początku myślałam, że będzie to zwykła historia sieroty, jak większość fanfiction o "Słodkim Flircie". Ale potem stwierdziłam: "dobry styl, akcja się rozwija, zostanę". I nie pożałowałam, nigdy nie czułam niedosytu po przeczytaniu jednego posta tutaj. A niewiele jest blogów, które przypadły mi do gustu.

    Boże, Kastiel jest taki... męski! (Tak, wiem, to brzmi dziwnie xD) A Liwia w końcu wzięła się w garść i znim porozmawiała - co z resztą już dawno powinna uczynić. Zawsze chciałam, żeby powiedziała Kasowi co czuje, i mam nadzieję, że wkrótce to nastąpi.
    Argh, ten Kentin. To było oczywiste, że zdradzi Liwię, to była tylko kwestia czasu. Nie lubię tego faceta i już. Szczerze, to wolę tego Kena w dużych, cebulowych okularach. Zmienił się...
    Weny, czasu, dobrych ocen i czego tam chcesz;) Do następnego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ci za komentarz.
      To dla mnie naprawdę wiele wiedzieć, że komuś się podoba to co piszę. Każde miłe, czy też krytyczne słowo jest dla mnie ogromną motywacją, by zakasać rękawy i zabrać się za kolejny rozdział.
      Cieszy mnie ogromnie, że jesteś ze mną tutaj tak długi czas i wciąż podoba ci się moje opowiadanie. Mam nadzieję, że będzie tak do końca ;)
      Dziękuję jeszcze raz za naprawdę miłe i budujące słowa i gorąco pozdrawiam :D

      Usuń
  2. Hahahahahaha! Tak! Hahahah! Może i jestem nienormalna, ale cieszy mnie ta końcówka. Specjalnie przeszłam z laptopa na komórkę, żeby napisać komentarz. Tak czytam i widzę: Amber jest w ciąży. Zakryłam resztę ekranu i obstawiam. Roza była nerwowa, więc może chodzić o Leo, ale na to szanse są jeszcze mniejsze niż na Alexiego xD to na 10000% Kentin! Czytam dalej: Yo Kentina. Hahahahhaha. Dlaczego to mnie nie dziwi a nawet cieszy? Sadyzm z czystej postaci xD ale coż genialnie!.
    Pozdrawiam,weny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak przeczytałam, że Amber jest w ciąży, to od razu pomyślałam, że z Kenitnem.
    Genialny rozdział! Mi się bardzo podoba taki rozwój wydarzeń. Teraz jeszcze lepsza sytuacja, jeśli chodzi o to, żeby Liwia była znowu z Kastielem. ^^ Czekam na next! Z niecierpliwością! A, i Millie jest świetna! Pozdrawiam! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Co za szmaciarz z tego Kena ;/. Z drugiej jednak strony dobrze się stało wkoncu Kas i Liwia będą mogli być razem ;D. Super czekam na next ! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Widzę, że zaktualizowałać swój opis. Kiedy miałaś urodziny?
    WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO <3 :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już trochę czasu minęło, bo urodziny mam 6 kwietnia hahah, ale dziękuję za życzenia :3

      Usuń
    2. Haha, ale liczą się chęci, nie? xD

      Usuń
    3. No oczywiście. Raczej nie inaczej, szczególnie szczere chęci! :p

      Usuń
    4. Moje są jak najbardziej szczere :D
      (żeby nie było wątpliwości :P)

      Usuń
  6. O luju! xD Jak ja tu dawno nie byłam. ;( 3 tygodnie? Jak nie więcej. <3 Kocham Twojego bloga, Twoją twórczość, bo wiem, że masz praaaadziwy talent! <3 <3 Sama nie wiem dlaczego mnie tak tu długo nie było... Szkoła. ;P Pamiętam jak w tamtym roku narzekałam ile jest roboty - nie wiedziałam co czeka mnie teraz. Już boję się następnych lat.. -,- ;(
    Kochana, wszystko nadrobiłam. Zajęło mi to 45 minut. xD Ale nie żałuję! Cieszę się, że wykorzystujesz swój talent i stworzyłaś tego bloga - ja niestety jestem straaasznym leniem i piszę już 2 lata [stworzyłam 6(?) rozdziałów]. <3 <3
    Wpisy świetne jak zawsze <3 <3 :* Ja nie wiem skąd Ty bierzesz te wszystkie pomysły! <3 Już nie mogę się doczekać następnych - będę się starać, żeby być na bieżąco - niczego nie obiecuję, ale się postaram! <3
    PODKREŚLAM JESZCZE RAZ - ROZDZIAŁY SĄ BOSKIE, FANTASTYCZNE, WSPANIAŁE! Cud, miód i orzeszki <3
    Pozdrawiam Cię gorąco i do następnego <3 ;*
    PS: Wiedziałam, że Amber nie zniknie! :D Ale że od razu w ciąży z Kenem? O.o Zaskoczyłaś mnie dziewczyno! <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Ahahahahahahahahahahaha! Wiedziałam! No wiedziałam, że tak będzie! Całą sobą to czułam! XDDDDDD Nie myślałam, że aż tak szybko ją zdradzi. Nie, dobra. Już spokój to nie jest śmieszne. Nie dla Liwii bynajmniej xd
    Wchodzę na Bloggera i patrzę. Rozdział. Pierwsze zdanie i takie "Wft? Że ja?" No szok, bo bardzo szanuję. Nie. To dziwnie zabrzmiało.To taż, ale to nie to słowo którego potrzebuję. Bardzo podziwiam oraz cenię, zarówno twoją osobę jak i ten blog. Tak! To te słowa których szukałam! :D Co zajęło mi 30 min myślenia nad tym. A kiedy już znalazłam, to przypadkowo odświeżyłam stronę i to co już miałam zniknęło. Z nerwów znowu zapomniałam i kolejne 10 min nad tymi dwoma słowami. Jestem jebnięta, nie oszukujmy się XD Wracając...
    Kiedy tylko Roza dziwnie mówiła, od razu wiedziałam, że już wiadomo, że Kentin ją zdradził, ale nie, że od razu ciążą <3 No ale debil. Z Liwią tyle czasu jest i dziecka nie ma, a z tą od razu. Chociaż kto go tam wie, od jak dawna z nią tam kręci xd
    Teraz są dwie opcje. Albo ojciec blondynów się przyczyni do pozbycia się dziecka, albo porzucony Kentin poleci do Amber.
    Ale to było wredne, jak Kastiel tak ją podpuszczał rano XDDD Biedula tu wystraszona, a ten tak. Ale i tak jest zajebisty B)
    Tak właściwie intuicja mi podpowiada [UWAGA! PRAWDOPODOBNY KOLEJNY SPOILER!], że i tak Ken naskoczy na Liwię o to, że z Kasem w ogóle rozmawiała i u niego spała.
    Kurcze no, nie wiem, co jeszcze mogłabym napisać. Czkam z niecierpliwością na więcej i życzę weny. Chociaż.. Gdzieś ostatnio słyszałam, to Wena to taki mit dla amatorów, a ty amatorką nie jesteś. Ale co tam. tradycyjnie weny i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham cie za ta koszulke z Linkin Park!AAAAAAAAAAAAA <3
    Rozdział cudowny. Z niecierpliwością czekam na kolejny.
    ~T

    OdpowiedzUsuń