czwartek, 28 grudnia 2017

~ Rozdział 87 ~

 Dobry wieczór kochani! 
Jak tam po świętach? Możecie się jeszcze ruszyć po tym obżarstwie? 
Rozdział miał byś na święta, a wyszło, że jest po. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie, ale pisanie go szło mi ostatnio bardzo opornie. Nie dość, że musiałam pół rozdziału usnąć i zacząć od początku, to i tak nie jestem do końca zadowolona z tego jak wyszedł. No ale to tylko moje marudzenie. Wierzę, że chociaż Wam się spodoba i nie będziecie tak wybredni i marudni jak ja. 
Chociaż tak właściwie to mam nadzieję, że udobrucham Was samą treścią, bo tak jak obiecałam na stronie (LINK), na którą oczywiście serdecznie zapraszam, rozdział jest troszkę większym prezentem niż ten na Mikołajki, nawet jeśli jest troszeczkę krótszy. 
Bez zbędnego przedłużania, zapraszam do czytania. 
ENJOY ♥

~~~~~~~~~~~~~ » . ღ . « ~~~~~~~~~~~~~

   Odetchnęłam głęboko, starając się uspokoić rozszalałe serce. Chłopak tak na mnie działał, że choćbym próbowała się przed tym bronić, zawsze czułam palące rumieńce na policzkach.
   Podeszłam do umywalki, która znajdowała się po prawej stronie od wejścia. Była obudowana kafelkami w kolorze  krwistej czerwieni i szarości. Tuż nad nią wisiało duże lustro subtelnie oświetlone malutkimi lampkami, które nie oślepiały, a przyjemnie oświetlały całą twarz. Odkręciłam wodę i nabrałam ją w dłonie, po czym ochlapałam rozgrzaną buzię. Nie przejmowałam się tym, że rozmazuje makijaż, bo i tak miałam zamiar go zmyć. Kiedy podniosłam głowę i spojrzałam się na swoje odbicie, mimowolnie parsknęłam śmiechem. Czarne plamy wokół oczu i spływające po policzkach ciemne strugi nie były najlepszym makijażem jaki do mnie pasował. Wytarłam szybko wodę i zwróciłam się w przeciwną stronę, gdzie znajdował się prysznic.
   Z lekkim wysiłkiem odpięłam zamek sukienki, a gdy zsunęłam ją z ciała i pozbyłam się bielizny, weszłam do kabiny i odkręciłam ciepłą wodę. W pierwszej chwili wzdrygnęłam się, czując zimne krople na skórze, jednak zostały one bardzo szybko zastąpione przez ciepły strumień. Westchnęłam cicho z przyjemności, nastawiając się, żeby namoczyć całe ciało. Kiedy przemywałam po raz drugi twarz, usłyszałam, że drzwi od kabiny rozsuwają się. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, jak do środka wchodzi Kastiel.
   - Beze mnie zaczęłaś? - zapytał, a właściwie bardziej wymruczał pytanie, przyglądając mi się uważnie.
   - Z tego co mi wiadomo, to miałeś czekać na mnie w łóżku - odpowiedziałam z przekąsem, zasłaniając się lekko. Nic nie potrafiłam poradzić na to, że krępował mnie czujny wzrok chłopaka.
   - Cóż... Wizja twojego rozgrzanego, mokrego ciała nie dawała mi spokoju i musiałem do ciebie dołączyć. Ktoś w końcu musi ci umyć plecki - odgarnął mokre już włosy z oczu, odchylając się lekko do tyłu, dzięki czemu mogłam ze spokojem pochłaniać spojrzeniem jego umięśniony tors. Przełknęłam z trudem ślinę, czując silny gorąc, kiedy mój wzrok zjechał z klatki piersiowej na napięty brzuch, na którym pod skórą rysowały się wyraźne mięśnie. Niestety, niewystarczająco szybko odwróciłam wzrok i moje bezwstydne wgapianie się zostało przyłapane. - Ty mały zboczuszku... - zaśmiał się widząc moje zawstydzenie. - Lubisz się przyglądać, co...?
   - To nie tak... - próbowałam się jakoś wybronić, jednakże z marnym skutkiem.
   - Och, już nie bądź taka cnotka. Przyznaj się, że kręci cię moje umięśnione i seksowne ciało...
   - W szczególności twoja skromność - żachnęłam się, po czym nabrałam wody w usta, a następnie wyplułam ją w Kastiela. Na widok jego zszokowanej miny wybuchnęłam śmiechem, zasłaniając buzię.
   - Osz, ty mała mendo. Doigrałaś się - warknął i przyciągnął mnie do siebie gwałtownie.
   Gdy nasze ciała się ze sobą zetknęły, po raz kolejny poczułam intensywny gorąc, który objawił się u mnie w postaci rumieńców. Chłopak spojrzał się w moje oczy, uśmiechając lekko, w swój charakterystyczny sposób - lewym kącikiem ust. Odwróciłam wzrok zawstydzona, ale nie dane mi było uciekać przed jego intensywnymi tęczówkami, ponieważ brunet złapał mnie za brodę, obracając moją twarz w stronę swojej. Cały czas patrząc mu w oczy, zbliżył się do mnie, przesuwając dłoń z body na policzek, a następnie wplątując palce w mokre włosy. Czując jego delikatny dotyk, przymknęłam oczy, delektując się tą chwilą. Zaraz po tym poczułam jego usta na swoich. Najpierw subtelne muśnięcie, a chwilę później pewniejszy pocałunek, zmuszający mnie do rozchylenia warg. Poczuwszy gorący język, złakniony pieszczot, pogłębiłam pocałunek, przylegając do Kastiela całym ciałem. Możliwość dotyku jego ciała była tak upajająca, że zarzuciłam ręce na jego kark, ocierając się przy tym o jego tors. Oboje zadrżeliśmy, czując napięcie jakie między nami powstawało. Wrażenie było tak obezwładniające, że zapomnieliśmy o całym świecie; staliśmy pod strumieniem wody całując się i dotykając wzajemnie, poznawaliśmy na nowo swoje ciała. Czułam błądzące po moim ciele dłonie Kastiela, zatrzymujące się przy każdej krzywiźnie, czy to bioder czy lekko wystających żeber, uwydatnionych przy każdym wdechu. Ja też nie pozostałam mu dłużna, również dotykając palcami jego torsu, brzucha lub silnych ramion, w których czułam się tak bezpiecznie.
   Niespodziewanie zostałam przyparta do ściany kabiny, a ręce zamknięte w uścisku tuż nad głową. Jedną dłonią je przytrzymywał, a drugą sunął wzdłuż ramienia do pachy, a następnie przez talię do biodra, na którym się zatrzymał i zacisnął kościste palce. Westchnęłam cicho z przyjemności, a w mojej głowie pojawiła się dziwna myśl, że oboje wyglądamy teraz, jak z jednej ze scen w ekranizacji powieści Eriki Leny James. Prawie parsknęłam na to śmiechem, jednak ugrzązł on w moim gardle, kiedy poczułam jak dłoń Kastiela wsuwa się między moje nogi i zaczyna mnie pieścić. Sapnęłam czując nieopisaną rozkosz, jaka rozchodziła się po moim ciele falami. Gdy wiecznie zimne palce zaczęły drażnić moją łechtaczkę, zagryzłam wargi, starając się stłumić gardłowy jęk, aczkolwiek z bardzo marnym skutkiem. Chłopak zamruczał cicho, przenosząc swoje pocałunki z ust na szczękę i szyję, którą lekko podgryzał, nie przestając mnie pieścić. Nogi zadrżały niebezpiecznie pode mną, a ja próbowałam wyrwać ręce z uścisku, jednak Kastiel zacisnął swoją dłoń jeszcze mocniej. Byłam pewna, że gdyby nie fakt, iż byłam przytrzymywana za nadgarstki i przypierana do ściany resztą ciała, to kolana ugięłyby się pode mną, a ja osunęłabym się na dno brodzika i tam rozpłynęła z rozkoszy.
   - Kastiel... - wyjęczałam, gdy przyspieszył pieszczoty, a opuszki palców zaczęły zahaczać o moje wejście. Chciałam go prosić żeby przestał, żeby dał mi choć chwilę na złapanie oddechu, ale zostałam uciszona głębokim pocałunkiem, a wszystkie słowa, jakie chciałam powiedzieć, wyparowały z mojej głowy. Brunet całował mnie namiętnie, przygryzając przy tym dolną wargę, co sprawiało, że byłam kłębkiem nieskładnych myśli i jęków przyjemności. Przez gorące usta chłopaka nawet nie zauważyłam kiedy moje dłonie zostały uwolnione z uścisku, a jego ręce powędrowały na uda, które podniósł lekko, tak żebym mogła go nimi opleść wokół bioder. Chwilę później wsunął się we mnie mocno, a ja nieomal krzyknęłam zaskoczona gwałtownością tego ruchu. Trzymając mnie za biodra, oparł głowę o moją i poruszywszy się we mnie sapnął cicho z przyjemności. Dźwięk jego głosu i powolne pchnięcia spowodowały przyjemne dreszcze i rozkoszne ciepło na ciele. Przywarłam do chłopaka, oplatając go wokół szyi ramionami, a palcami wpiłam się w jego opaloną skórę. Czując moje paznokcie na sobie pchnął mocniej biodrami, wyrywając mi z ust okrzyk przyjemności. Brunet przyspieszył ruchy bioder, a ja jedynie mogłam odchylić głowę do tyłu, pojękując z rozkoszy, wbijać mocniej paznokcie w skórę, by jakoś choć trochę odreagować rosnące coraz bardziej podniecenie. Wchodził we mnie zdecydowanie i szybko, prawie do samego końca, mrucząc przy tym gardłowo.
   - Moje słodkie... - wyjęczał mi w szyję, zaciskając na niej zęby, a na pośladkach palce, przyciągając mnie jeszcze bliżej. Przypierając mnie mocniej do ściany, oderwał jedną rękę od biodra i przenosząc ją do przodu, wsunął między moje nogi, drażniąc wrażliwą łechtaczkę. Czując dodatkowe pieszczoty, pisnęłam, zaciskając mimowolnie uda wokół pasa Kastiela. Dodatkowa stymulacja sprawiła, że coraz większe podniecenie zaczęło się kumulować w okolicach brzucha, oznajmiając bliskie szczytowanie.
   - Kas... - wyjęczałam, coraz bliższa orgazmu. - Ja... - nie dokończyłam, ponieważ ciemnooki przyspieszył ruchy bioder, a wraz z szybszymi pchnięciami nasze oddechy stały się coraz bardziej urywane, a pocałunki coraz bardziej chaotyczne. Po chwili napięłam się cała, czując nieopisaną rozkosz rozchodzącą się po całym ciele, łaskoczącą delikatnie wnętrze ud i brzucha. Kilka mocniejszych ruchów później poczułam jak brunet się napina i szczytuje z głębokim jękiem, stłumionym w mojej szyi.
   Trwaliśmy w tej pozycji jeszcze przez chwilę, dochodząc do siebie po przebytym przed chwilą orgazmie. Kastiel ostrożnie postawił mnie na nogi, cały czas przytulając.
   - Jesteś cudowna wiesz? - powiedział cicho, pocierając nosem o mój policzek.
   Odpowiedziałam mu jedynie uśmiechem, sięgając ponad jego ramieniem po żel pod prysznic, który znajdował się za chłopakiem, w metalowym koszyczku, przyczepionym do ściany, służącym za półkę na kosmetyki. Nabrałam troszeczkę na dłonie i zaczęłam powoli namydlać ciało kochanka. Nie chcąc pozostać mi dłużny, Kastiel również zaczął myć powolnymi, delikatnymi ruchami moje ciało. Przy każdym dotyku czułam przyjemne dreszcze, jeszcze bardziej podatna na czyiś dotyk.
   Po skończonej kąpieli, wysuszyliśmy się ręcznikami. Dziękowałam w duchu za zapobiegliwość chłopaka, który pożyczył mi swoją starą, dużo za dużą na mnie, koszulkę, bym nie musiała paradować w samym ręczniku po korytarzu. Umyta i przebrana dałam się poprowadzić brunetowi do jego sypialni, gdzie czekało na nas cieplutkie łóżeczko. Nie czekając na niego, odrzuciłam na krzesło koło biurka swoje ubranie i wskoczyłam na posłanie, szybko zakrywając się miękką kołdrą. Wtuliłam twarz w pachnącą chłopakiem poduszkę, napawając się przyjemnym zapachem. Ciemnooki zaśmiał się jedynie, zgasił światło i dołączył do mnie, kładąc się na plecach. Wykorzystując okazję, wtuliłam się w jego tors, kładąc jedną dłoń na jego brzuch, a drugą podkładając pod policzek.
   - Już zasypiasz? - wyszeptał, obejmując mnie lekko ręką, po czym pocałował mnie lekko w czubek głowy.
   - Jeszcze nie, ale tak mi jest wygodnie - odmruknęłam cicho, wtulając się w niego jeszcze bardziej.
   - Rozumiem, księżniczko - zaśmiał się cicho, za co dostał kuksańca w żebra. - Jak ci się podobała rodzinna kolacyjka? Aż tak straszna, jak ci się wydawało?
   - Bardzo przyjemna - odparłam, przypominając sobie uważny wzrok Kastiela mamy, kiedy w korytarzu oceniała mnie uważnie. - Twoja mama jest niezwykle urocza, a twój tata bardzo uprzejmy. Zupełnie nie rozumiem, jak ty możesz być ich synem.
   - Co?
   - Arogancki, ironiczny, wiecznie obrażony na cały świat... - wyliczałam, czując jak chłopak coraz bardziej się spina. - To się zupełnie nie kompatybiluje.
    - Ale ty jesteś wredna, wiesz? Skąd ci się to wzięło? - W odpowiedzi na moje docinki szturchnął mnie lekko w żebra, lekko łaskocząc.
   - Uczę się od najlepszych - podniosłam wzrok na jego twarz i pokazałam mu język. Chłopak jedynie parsknął śmiechem, przytulając mnie mocniej do siebie.
   Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę, ale w końcu zmęczenie dopadło mnie i nie wiadomo kiedy zasnęłam w objęciach bruneta.

4 komentarze:

  1. Ehheheheheheheheheheh
    Tryb zboczenca aktywowany
    Az se wyobrazam rozne rzeczy 😏
    Twoja wina xD
    Albo i moja?
    Niewazne
    To seks sam w sobie. Nie mialam jak doswiadczyc tego uczucia, ale coz wierze ze jak poczekam to moj ksiaze tez da z siebie wszystko co najlepsze 😂😂😂😂
    Razdzial swietny a nawet jak ciezko sie pisalo pamietaj:
    Zawsze dam parodyjki ktore pomoga aie zainspirowac najwyzej jak nie to dam dup... Znaczy eeehhehe... W kazdym razie. Super cud miód malina i lysio.
    Sama bym chciala zasnac tak hak liwia w ramionach ukochanego... Ach... Ale wiem ze jakby tata go znalazl to by z okna z pietra wylecial xD nawet jesli w ubraniach. Wiem ze akurat liwia i kasia dorosli ludzie ale mimo wszystko zazdro xD
    Nie wiem czemu ale czuc juz powoli ze sie zbliza koniec. Nawet nie wiesz jak bardzo zwiazalam sie z tymi postaciami.
    Rysowalam fanarty
    Wymyslalam scenki
    Robilam parodie
    Pisalam piosenki
    Pomagalam co w czasach dolka wenowego lub ogolnie
    Po prostu bede strasznie tesknic jak sie skonczy. Ale nie zaluje tych 2~3lat ktore spedzilam przy tym opowiadaniu. Wiem ze to jeszcze nie koniec ale no... Kanapka.
    Po prostu bede tesknic ale wiem na pewno ze to nie bedzie koniec ciebie. Jestes niesamowita. Napisalas prawie 100 rozdzialow. Ja nigdy w swoich opowiadaniach nie dobilam 10 rozdzialow. Cos mi jakos ciezko idzie pisanie wielorozdzialowych opek. Lepiej mi ida jednostrzalowce. Dlatego podziwiam. Myalisz ze jak ciebie wyrucham to twoj talent przejdzie na mnie? No dobra. Juz sie uspokajam bo mnie cisnie krecik w taborecik xD
    Super opek jak i autorka. Ale pamietaj. Oywieraj szafe na noc. Lysio lubi jak jest przeciag. Nie mozna udusic naszej inspiracji nie? 😜

    OdpowiedzUsuń
  2. Przestań spojlerować! Nikt nic nie wie i niech tak pozostanie. Twój komentarz jest tak rozczulający, że aż mi się łezka zakręciła w oku. Ahh.. cudowne 3 lata. Jako beta jesteś niezastąpiona, a już nie mówię o naprowadzaniu moich myśli na odpowiedni tor. Twoje parodyjki nie raz w 100 procentach wykorzytałam delikatnie tylko zmieniając jakieś tam słowo.
    Cieszę się ogromnie że rozdział Ci się spodobał. Przynajmniej tobie.
    A szafy nie mam więc nie ma gdzie się chować. Skrywa się u mnie pod kołdrą :D :D

    OdpowiedzUsuń
  3. O JA NIE MOGĘ. Wreszcie, po prostu nareszcie! Jestem taka zachwycona, że nawet nie wiem, jak mam to wyrazić słowami. (*^*)

    Ale po kolei, na wszystko przyjdzie czas. Nawet na zachwyty. Także... Witaj! Cześć i czołem! (^.^)/ Wiem, miałam być wczoraj, ale nie mogłam znaleźć wystarczająco dużo czasu, aby usiąść i spokojnie przeczytać oba rozdziały. Dlatego jestem dzisiaj. (^3^)

    Przypuszczałam, że spotkanie z (przyszłymi) teściami przebiegnie pomyślnie. Liwia jest spokojną dziewczyną, która raczej wywiera dobre pierwsze wrażenie. No i rodzice Kastiela, zwłaszcza jego mama, prawdopodobnie zaakceptowaliby każdą niewiastę, która nie przypomina Debry.

    Uwielbiam panią Valerię. *(^o^)* W ogóle uwielbiam mamę Kastiela chyba w każdej wersji. Oryginalnej, u innych, jak i u siebie. Zapewne dlatego, że każdy przedstawia ją jako wyluzowaną, naprawdę sympatyczną babkę i raczej nie da się pokazać jej w innym świetle. To na pewno przez te bordowe włosy. Są boskie. (*-*) Ale u Ciebie polubiłam ją za pokazanie albumu ze zdjęciami. Chyba nie znam lepszego sposobu na zawstydzenie własne dziecka niż wspominanie historii z wczesnego dzieciństwa. Na szczęście moi rodzice tego nie praktykują, ale to wyłącznie dlatego, że już kilka lat temu skutecznie wybiłam im te durnoty z głowy. Nieważne. (._.) Bardzo zaintrygowała mnie krótka, aczkolwiek treściwa historia z początków znajomości Kastiela i Nataniela. Dobrze to rozegrałaś. Jednakże przykro czytało się o zerwanej przyjaźni z powodu kaprysu rodziców. Kurczę, czy tylko ja uważam, że dopóki w grę nie wchodzi łamanie prawa za namową nieodpowiednich osób, to staruszkowie po prostu NIE MAJĄ PRAWA wtrącać się w znajomości swoich dzieci? Tak, teraz tak mówię, bo nie jestem matką. Jejku, jak te światopoglądy drastycznie się zmieniają. (-_-;)

    No i nareszcie nadszedł ten długo wyczekiwany moment. Jak ja nie mogłam się go doczekać, to sobie nawet sprawy nie zdajesz. Kastiel już dawno powinien dopaść Liwię i zaciągnąć ją do łóżka, szafy albo - tak, jak się stało - pod prysznic. Zły Kastiel, tak długo zwlekać. (>.<) Ale nie mogę narzekać na jakość. Bardzo podobał mi się całokształt. Czas, miejsce... W domu rodziców Kastiela. (*^*) Cóż za bezwstydni ludzie. No i odpowiednie pokazanie emocji i uczuć głównej bohaterki. Nie było to pozorne, sztuczne ani płytkie. A i długość odpowiednia. Bez zbędnego przedłużania. Takie treściwe, że się tak wyrażę. Oczywiście liczę na więcej. Nawet, jeżeli zbliżamy się do końca, przecież nie możesz trzymać szczęśliwych zakochanych w abstynencji, toż to byłaby zbrodnia!

    Jak zwykle wyczekuję nowego rozdziału. Mam nadzieję, że ukarze się niebawem. A tymczasem życzę Ci wszystkiego dobrego w Nowym Roku. Gorąco pozdrawiam, przesyłam same pozytywne rzeczy. Niech wena będzie z Tobą! Do napisania ! (^.^)/

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj :D Jakże niezmiernie się cieszę, że zawitałaś tutaj u mnie. Rozumiem Cię doskonale, bo ostatnio mam za dużo na głowie i nie potrafię sobie tak wszystkiego zorganizować, żeby mieć choć chwilę na restart myśli.
    Ostatnio jestem zbyt zestresowana i zbyt gwałtownie na wszystko reaguję, przez co mówię zbyt wiele, czego później żałuję, ale co ja tu będę się wywnętrzać. I tak mało kogo interesuje co się u mnie dzieje, jeśli wyrabiam się z rozdziałami. Ehhh... Dobra. Dość, bo znów powiem czegoś za dużo i znów będę żałować.

    Cieszę się ogromnie, że podobały Ci się moje rozdziały. Jak ze spotkania z rodzicami byłam zadowolona, tak ostatni uważam tylko za znośny, ale to tylko moje pierdzielenie i to, że jestem przeogromnie wybredna. Może po prostu jestem dla siebie za bardzo krytyczna, bo chcę, żeby wszystko było idealne.
    Za kolejny rozdział już się dzisiaj zabrałam, ale kiedy się ukaże... Tego niestety nie wiem. Ostatnimi czasy moja wena jest tak okrutna, że w najmniej odpowiednim momencie opuszcza mnie i wraca wtedy, gdy jestem zawalona obowiązkami. Mam cichą nadzieję, że uda mi się to wszystko skończyć jak najszybciej, ale wiadomo jak to jest. Nie planuje się niczego to przychodzi po trzech dniach i ot tak powstaje calutki rozdział, a chce się zdążyć w określonym terminie, to jak ciągnięcie osła za uszy. Ani w tę, ani w tamtą.
    Dziękuję Ci cieplutko za przemiłe życzenia, bo wszystko jest teraz u mnie na wagę złota. Gorąco pozdrawiam i do następnego <3

    OdpowiedzUsuń