sobota, 7 maja 2016

~ Rozdział 66 ~

 Witajcie kochani! 
Na wstępie chciałabym was poprosić o wybaczenie i wyrozumiałość, że tak późno dodaję post, ale mam teraz matury. 
A matury to zło.
Nie miałam czasu ani sił, by cokolwiek napisać, ale teraz już wszystko skończyłam, więc nie musicie się martwić, że was opuściłam. 
Mam nadzieję, że rozdział przypadnie wam do gustu ponieważ mi niespecjalnie mi się podoba.
Jest taki jakiś... dziwny. No, ale to tylko moje zdanie. 
Nie przedłużając zapraszam do czytania. ENJOY ♥

 ~~~~~~~~~~~~~ » . ∞ . « ~~~~~~~~~~~~~

   Niedługo później nasza trójka wyszła z mieszkania, śmiejąc się pod nosem. Kentin udał się do Armina, chcąc uniknąć chodzenia za nami po galerii, a ja z Rozalią wybrałyśmy przeciwną stronę, obierając sobie za cel centrum handlowe.
   Szłyśmy przez miasto, delektując się przyjemnym żarem, który lał się z nieba. Mimo, że słońce paliło niemiłosiernie, temperatura powietrza była znośna przez delikatny wiatr, owiewający nagrzane ciała ludzi. Przez większość drogi Rozalia paplała o pomyśle na nową, jesienną kolekcję, którą miała wypuścić do sklepu Leo tuż pod koniec września. Bawiło mnie to niemiłosiernie, ponieważ dziewczyna nie przejmując się tym, że projektuje i szyje ubrania od dobrych kilku lat, nadal cieszyła się tym, jak małe dziecko podczas Gwiazdki.
   - ...tym razem w kolorystyce kolekcji króluje bordo i fiolet oraz szlachetny odcień gorzkiej czekolady. Za to, szukając odpowiedniego materiału, postawiłam na gruby i miękki flausz i nieco sztywniejszy loden. Chciałam zrobić coś wzorzystego, ale nic mi nie pasowało. Stwierdziłam, że w tej kolekcji będą dominować kobiece kroje - paplała, jak nakręcona, co chwilę gestykulując, by zobrazować mi, co ma na myśli. - Taak... To będzie genialne. Mocno wcięta talia, rozkloszowany dół i uwydatniająca kobiece kształty góra. A więc skoro ta kolekcja jest typowo kobieca, dałam się nieco ponieść wenie i stworzyłam całą masę prześlicznych sukienek, które idealnie nadadzą się na chłodniejsze dni. Tu kierowałam się wygodą i komfortem, więc, żebyśmy my, kobiety, nie marzły w późne, jesienne wieczory, postanowiłam wykorzystać welur. Przyjemne odcienie szarości, połączone z ciepłymi hinduskimi barwami - zamilkła na moment. Spojrzałam się na nią pytająco, a ta skierowała na mnie zmartwiony wzrok. - Myślisz, że się spodoba...?
   Nie mogąc się powstrzymać, zaśmiałam się cicho, kręcąc z niedowierzania głową.
   - Rozalio... Projektujesz i szyjesz swoją kolekcję ubrań już od dwóch lat i jeszcze ani razu nie zdarzyło się, żeby cokolwiek zostało na półkach. Nie pamiętasz ile razy musiałaś doszywać niektóre modele, bo sprzedawały się jak świeże bułeczki?
   - No, tak... Ale tym razem to co innego - zaperzyła się, gryząc wargę. - W tym roku nikt nie stawia na ciepłe odcienie. Wszyscy projektanci kierując się ku zimnym odcieniom błękitu i zieleni...
   - Och, daj spokój. Ty nie patrz na innych tylko na siebie. Od zawsze wyróżniałaś się nieprzeciętnym instynktem modowym i zawsze potrafiłaś zaskakiwać - uśmiechnęłam się ciepło do niej. - Tym razem będziesz się wyróżniać pomiędzy tymi wszystkimi jednakowym kolorami. Myślę, ze podbijesz rynek szybciej niż ci inni „sławni” projektanci.
   Po drodze do centrum zatrzymałyśmy się na chwilę w lodziarni, by kupić nasze ulubione, naturalne lody. Białowłosa wybrała tradycyjne śmietankowo-pistacjowe, a ja, jak zawsze, wzięłam swoje ulubione o smaku mięty z kawałkami gorzkiej czekolady.
   - Właściwie, to po co idziemy do galerii? - zapytałam kilka minut później, wystawiając twarz ku słońcu.
   - Jak to, po co? - zapytała, jakbym zerwała się z księżyca. - To chyba logiczne, że na zakupy.
   - Och, no wiem, że na zakupy, ale po co? Przecież ani ja, ani ty nie potrzebujemy nowych ciuchów.
   - O nie, kochana. Tym razem nie idziemy po ubrania. Dzisiaj idziemy odwiedzić mojego dobrego znajomego, który pomoże wybrać ci bieliznę.
   - CO?! - Wgapiałam się w przyjaciółkę, z szeroko otwartymi ustami.
   - Nie co, tylko tak. Nie pamiętasz już, jak niedawno obiecałaś mi, że pozwolisz sobie wybrać porządny strój kąpielowy? - uniosła jeden kącik ust w delikatnym półuśmiechu, spoglądając na mnie z radosnym błyskiem w szarych oczach.
   - Jest w ogóle sens kupować strój kąpielowy tuż pod koniec wakacji? - zapytałam z ledwo ukrytą nadzieją w głosie.
   - Jest - odparła od razu, bez zająknięcia. - Doskonale wiem, że w przyszłym tygodniu zaczyna ci się tygodniowy urlop z powodu twojego awansu i pomyślałam, że miło by było wybrać się na kilka dni do kurortu nad oceanem.
   - Kiedy miałaś zamiar zapytać się mnie o zdanie? - Zatrzymałam się w cieniu drzewa, tuż przy galerii. Spojrzałam się na nią, podpierając się jedną ręką na boku.
   - Właśnie ci o tym mówię - dziewczyna wyszczerzyła się w szerokim uśmiechu, puszczając mi oczko.
   - Nie chodzi mi o poinformowanie mnie. Kiedy chciałaś się mnie zapytać, czy pojadę?
   - I tak byś pojechała, więc uznałam, że nie ma sensu się ciebie pytać - wzruszyła ramionami, po czym przemierzyłyśmy ulicę i weszłyśmy do klimatyzowanego budynku centrum handlowego.
   - Jesteś nieznośna, wiesz? - rzuciłam, poprawiając dłoń na kuli, by wygodniej mi się szło.
   Białowłosa parsknęła jedynie śmiechem, nie zwracając na nic uwagi. Krocząc główną alejką, rozglądała się dookoła, jakby szukając czegoś. Chcąc, nie chcąc podążałam za nią, starając się nadążać za jej szybkim krokiem. Dziewczyna, mimo że miała dziesięciocentymetrowe szpilki, poruszała się z dużo szybciej i o wiele bardziej zgrabnie niż ja, nawet ze zdrowymi kończynami.
   Nagle dziewczyna zatrzymała się w miejscu, rozłożyła szeroko ramiona i z ogromnym uśmiechem na ustach, podeszła do wysokiego mężczyzny o czarnych jak węgiel włosach i zaskakująco piwnych oczach.
   - Victor! - Podbiegła do bruneta i uściskała serdecznie. - Jak miło znów cię zobaczyć!
   - Rozalia, moja miła! Nawet nie wiesz jaką radość sprawiasz mi swoją obecnością. Cóż cię do mnie sprowadza?
   - Mam mały problem - dziewczyna zaśmiała się perliście, odrzucając długie pukle za ramię. - A właściwie, to nie ja, a moja przyjaciółka - Rozalia odwróciła się w moją stronę i wyciągnęła zgrabną dłoń. - Liv, poznaj mojego dobrego przyjaciela - Victora. Victor, oto dziewczyna, którą ci powierzam.
   - Ale chyba nie masz zamiaru mnie zostawić samej? - wypaliłam, zanim zdążyłam pomyśleć. Kiedy zobaczyłam ich zdziwione twarze, zrozumiałam, co palnęłam i od razu oblałam się soczystym rumieńcem. - Znaczy... Nie to miałam na myśli...
   Zaczęłam się tłumaczyć, czując ogromne zawstydzenie. Zawsze kiedy czułam się poddenerwowana, najpierw mówiłam, a dopiero potem myślałam. I tak było w tym przypadku. Plącząc się w tym co mówiłam, starałam się koślawo wytłumaczyć, ale zamilkłam widząc ich rozbawione twarze.
   - Ona zawsze taka słodziutka? - Viktor, pochylił się lekko w stronę przyjaciółki, udając, że szepcze konspiracyjnie.
   Słysząc jego słowa zarumieniłam się lekko, a Rozalia widząc to zachichotała cicho.
   - Taki jej urok - puściła mi oczko, rozbawiona, po czym wyciągnęła rękę w moją stronę i zaciągnęła do sklepu.
   Wnętrze butiku było jasne i gustownie urządzone. Kremowo-różowe ściany były podświetlone lawendowymi halogenami, a dookoła stały manekiny oraz stojaki z przeróżnymi rodzajami bielizny, począwszy od korygujących sylwetkę, prześlicznych gorsetów, po tą bardziej skąpą, seksowną. Przy przymierzalniach stały wieszaki z najróżniejszymi modelami strojów kąpielowych we wszystkich możliwych kolorach i ich odcieniach. Wchodząc do sklepu miałam cichą nadzieję, że przyjaciółka od razu skieruje się ku strojom kąpielowym, jednak moje płonne nadzieje zostały brutalnie zdeptane wraz z pierwszymi krokami po butiku.
   Dziewczyna jak zawsze sprawiała wrażenie, że jest w swoim żywiole. Po tylu latach przyjaźni z Rozalią przestało mi to przeszkadzać, jednak wciąż gdzieś tam, głęboko, pozostawało to dziwne uczucie skrępowania, gdy białowłosa pokazywała mi bieliznę, rozmyślając na głos, czy będzie do mnie pasować.
   - Może biały komplet? - Roza mruknęła do siebie, unosząc w górę komplet seksownej, śnieżnobiałej bielizny, mrużąc jedno oko. - Hmm... Nie. Do twojej złotej karnacji nie pasuje biel. Bardziej... - znów zanurkowała w wieszaki, szukając czegoś odpowiedniego. Po chwili zawołała zachwycona. - Tak! Delikatny odcień ecru i zmysłowa czerwona tasiemka. Idealne...
   - Myślałam, że miałyśmy szukać dla mnie bikini, a nie staniki i majtki - przypomniałam jej z lekkim uśmiechem na ustach. Wiedziałam, że moja uwaga i tak nie powstrzyma Rozy od przeszukiwania sklepu oraz próby wciśnięcia mi kolejnej, zupełnie nie potrzebnej rzeczy.
   - Tak, tak... Zaraz - odparła dziewczyna, machając obojętnie ręką. - Co powiesz na klasyczną czerń? Zawsze było ci do twarzy w ciemnych kolorach.
   - A mam jakiś wybór? - zapytałam retorycznie, oglądając mimochodem koronkowe gorsety.
   - Ależ oczywiście, że masz - stwierdziła, uśmiechając się do mnie szeroko. - Możesz dobrowolnie się zgodzić na ten komplecik, albo możesz te zacząć się ze mną kłócić, co i tak skończy się tym, że go kupisz.
   - Czyli nie mam wyboru - mruknęłam pod nosem, wzdychając nad marnym losem zawartości mojego portfela.
   Kiedy udało mi się wynegocjować, że kupię dwa komplety, które wybierze mi przyjaciółka, zamiast każdego, na który wskazywałam, ta w końcu zgodziła się, żeby poszukać dla mnie stroju kąpielowego. Jeśli myślałam, że tutaj pójdzie dużo łatwiej, po raz kolejny się przeliczyłam. Wszelkimi swoimi siłami starałam się przekonać przyjaciółkę, że krwistoczerwony, niebotycznie skąpy strój nie jest w moim guście i, że chciałabym coś bardziej zakrywającego niż odkrywającego. Dopiero po dziesięciu minutach zażartego sporu, na odsiecz przybył Victor, który wybrnął z całej kłopotliwej sytuacji, proponując mi jasnobłękitne bikini składające się z wiązanego dołu oraz idealnie dopasowanej góry, ozdobionej dużą kokardą między miseczkami. Rozalia z początku kręciła nosem, ale gdy dla świętego spokoju przebrałam się w niego i pokazałam przyjaciółce, ta z radością przytuliła Victora, chwaląc jego gust.
   Po skończonych zakupach w galerii wróciłyśmy do mnie, by zostawić zakupy oraz żebym mogła odświeżyć i przebrać na wieczorną zabawę. Kiedy brałam prysznic, Roza zapuściła się wgłąb mojej szafy, by znaleźć coś dla mnie i dla siebie na wieczór, a gdy ja się przebierałam, to dziewczyna zajęła łazienkę.
Siedziałam na łóżku z wyciągniętą przed siebie nogą w gipsie i rozczesywałam włosy, kiedy przyjaciółka opuściła łazienkę.
   - Chciałabym się już pozbyć tego gipsu... - mruknęłam pod nosem, siłując się z wilgotnymi włosami.
   - Niedługo powinni ci go już ściągnąć - odparła dziewczyna, siadając za mną, by móc mnie uczesać.
   - W przyszłym tygodniu mam się zgłosić do szpitala na zdjęcie, ale to aż o tydzień za długo. Mam go już dość - westchnęłam, kręcąc nogą.
   Niecałą godzinę później, już obrane - ja w sukienkę z granatowym gorsecikiem bez ramiączek i z białą spódniczką, a Roza w kwiecisty krótki top i rozkloszowaną błękitną spódniczkę, czekałyśmy na zamówioną taksówkę, która miała nas zabrać do Alexa, gdzie miała odbyć się impreza. Kiedy Rozalia do niego zadzwoniła i ogłosiła swój pomysł, ten od razu zaproponował, by wszystko odbyło się w jego i Armina domu. Bliźniacy zaraz po skończeniu szkoły dostali od swoich rodziców niewielki domek, za to z ogromnym, malowniczym ogrodem niedaleko osiedla, gdzie mieszkali państwo Ross. Kilkanaście minut później, znalazłyśmy się na miejscu.
   - Liwia, kochanie, jak dobrze cię widzieć! - niebieskowłosy mężczyzna podszedł do mnie z szeroko rozłożonymi ramionami i uściskał mnie ciepło. - Pięknie wyglądasz w tej sukience.
   - Al... Widziałeś mnie dokładnie wczoraj, a zachowując się, jakbyś nie widział mnie przynajmniej przez miesiąc - zaśmiałam się, oddając uścisk przyjacielowi.
   - Oj tam, wdrążasz się w szczegóły. To nie zmienia faktu, że miło cię widzieć - puścił mi oczko, po czym zaprowadził nas do wnętrza chłodnego domu.
   Z mieszkania dochodziła nieco stłumiona muzyka i głośne rozmowy zaproszonych znajomych. Wszędzie migały mi znajome twarze, które od razu się ze mną i Rozą witały, składały mi gratulacje z powodu awansu. Kiedy minęliśmy pierwszy tłum, z kuchni wyszedł Armin, uśmiechając się szeroko.
   - Hej, dziewczyny - przywitał się, wyciągając w naszą stronę dwie oszronione szklani z zimnymi drinkami, dla Rozy oczywiście bez alkoholu. Przyjęłam ochoczo swoją szklankę, marząc o zimnym napoju.
   - Cześć, Armiś - Rozalia puściła do niego oczko. Chłopak nienawidził tego zdrobnienia, a białowłosa obrała sobie za cel denerwowanie go tym przy każdej okazji. - Wszyscy już przyszli?
   - Nie, jeszcze nie ma Gwen i Lysa, ale dzwonili wcześniej, że się spóźnią - odpowiedział Armin, podnosząc głos, byśmy go usłyszały wśród głośniej muzyki.
   - Może pójdziemy do salonu, a nie będziecie tak stać w korytarzu, co? - Usłyszałam obok siebie głos Alexa, który zniknął chwilę wcześniej.
   Zabrał ode mnie szklankę, bym mogła bez problemu przejść o kulach. Przeszliśmy przez nieduży hall, do jasnego salonu, gdzie kręciło się kilka osób pogrążonych w konwersacji. W kącie pomieszczenia stał duży telewizor, a obok niego solidna wieża, z której rozchodziły się przyjemne brzmienia muzyki.
   Stanęłam w przejściu jak wryta, widząc słodko rozmawiającą parę, która siedziała dokładnie na przeciwko mnie, na kanapie. Patrzyłam się z niedowierzaniem na Kentina, który pochylony w stronę Amber, tłumaczył coś zażarcie, machając rękoma. Dziewczyna zaśmiała się perliście, kładąc wymanikiurzoną, drobną dłoń na ramieniu mojego chłopaka, przybliżając się do niego niebezpiecznie.
   - Och... - wyrwało mi się z ust, widząc tą nietypową zażyłość między nimi.

7 komentarzy:

  1. Witaj po długiej nieobecności! W pełni rozumiem, dlaczego ostatnimi czasy nie dodawałaś rozdziałów. Matura to sprawa niezwykle ważna, dlatego nie wolno zaniedbywać przygotowań do niej. Ja już stresuję się jak nigdy w życiu, chociaż do "egzaminu dojrzałości" przystępuję dopiero za rok. W pełni wybaczam Ci chwilową przerwę i mam nadzieję, iż testy poszły według Twoich oczekiwań. No dobrze, zabieram się zatem do komentowania z niecierpliwością wyczekiwanego rozdziału.
    Rozalia jest bezlitosna. Zaciągnęła przyjaciółkę na szalony maraton po sklepach, chociaż ta nadal cierpi z powodu gipsu na nodze. W pełni znam ból Liwii, osobiście nie lubię zakupów i zawsze się denerwuję, gdy przychodzi mi lawirować pomiędzy wieszakami. Jak na złość moja mama jest typową kobietą, która tygodnia bez galerii handlowej nie wytrzyma. Nawet, kiedy wyjdziemy na spacer, wcześniej umawiając się, że nie będziemy zachodzić do żadnych sklepów, ta po prostu musi wstąpić do każdego mijanego butiku. Zazwyczaj nic w nich nie kupi, ale oglądanie nowych kolekcje i denerwowanie córki to chyba jej priorytety. No ale dosyć o mojej rodzicielce, wracam do rozwodzenia się nad rozdziałem. Nie wiem, dlaczego Tobie się nie spodobał. To znaczy, ja też mam czasami mieszane uczucia w związku z dodawanym wpisem, ale nie masz, czym się zamartwiać. Jak zwykle wszystko wyszło świetnie. (*3*)
    Nie spodziewałam się, że białowłosa przyjaźni się z Victorem. W sumie, to w ogóle nie spodziewałam się zastać go w Twoim opowiadaniu. Miła niespodzianka, nie powiem. Bardzo żałuję, że chłopak nie występuje w grze, z chęcią byłabym dla niego uprzejma. (^.^) Mam nadzieję, że brunet na stałe zagości w życiu Liwii, bo wydaje się być sympatyczną postacią i szkoda byłoby spychać go do roli drugoplanowej.
    Przez prawie cały rozdział wiało sielanką na kilometr. Nic specjalnego się nie działo, aż wreszcie nastała końcówka. Początkowo pomyślałam, iż główna bohaterka dostrzegła Kastiela, który pomimo usilnych prób ponownego zbliżenia się do niej, postanowił poflirtować z inną dziewczyną. Okazało się, że niesłusznie oskarżyłam naszego buntownika. Kastiel, będziesz musiał mi to wybaczyć! (*.*) Ale Kentin mnie zdenerwował. W normalnej sytuacji nie zwróciłabym na to większej uwagi, przecież ma prawo rozmawiać z innymi kobietami. Nic złego wszakże się nie wydarzyło. Ale biorąc pod uwagę jego ostatnie kłótnie z Liwią, śmiem wnioskować, iż chciał zrobić trochę na przekór swojej dziewczynie. No bo skoro ona może zbliżyć się do innego faceta, to on ma prawo pogłębić stosunki z Amber. Jeżeli tak właśnie sobie pomyślał, to w tym momencie moja sympatia do niego poszła wąchać kwiatki od spodu. Nie chcę, aby główna bohaterka skończyła u boku Kenitna, o czym wspominałam już wielokrotnie. Ale mimo wszystko nie palę się do czytania o zdradach. Jeżeli już mieliby się rozejść, to w miarę ugodowo.
    Tak na koniec pragnę życzyć Ci wszystkiego dobrego. Pogody ducha oraz ładnej pogody. Pozdrawiam gorąco i do następnego! (^.^)/

    OdpowiedzUsuń
  2. Dużo sielanki w tym rozdziale, w sumie dużo się nie dzieje, ale końcówka... dlaczego musiałaś na tym skończyć! Mam cię udusić?? I teraz nie wiadomo, czy Liwia się wkurzyła, czy jest wściekła, czy zrozpaczona... wiadomo tylko tyle, że jest w szoku. Ale to mnie akurat nie dziwi. Ciekawe, dlaczego Kentin się tak nagle z Amber zżył... Tu niby zarzekał się, że kocha Liwię, że nie chce jej stracić, bla bla bla. W sumie to była tylko niewinna rozmowa, ale nie wiadomo co z tego może wyniknąć. A wiedziałam, miałam przeczucie że coś się wydarzy na tej imprezie! Znaczy, jeszcze nic wielkiego się nie wydarzyło, ale zobaczymy co będzie w kolejnym rozdziale. Ciekawa jestem, czy Kastiel się pojawi na zabawie :D Pozdrawiam i życzę ogromu weny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jak zawsze super,tylko końcówka... Ty Polsacie jeden !!>_< Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ^o^
    rozumiem że nie miałaś czasu na wstawienie rozdziałów bo matura na pierwszym miejscu ale już jesteś i jest kolejny rozdział ==jestem HAPPY :p
    Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. YES! Czy tylko ja się cieszę z końcówki? XD Wciąż czekam aż Liwia będzie z Kastielem, to dlatego... Choć w sumie... trochę się cieszę, ale z drugiej strony... biedna Liwia, na imprezie z okazji jej awansu widzi takie coś... :/ Ale nie chce

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. (Ups, dodałam. . )
      ...Ale nie chcę, żeby ona była z Kenitnem, więc mam mieszane uczucia. Rozdział moim zdaniem naprawdę fajny. Zakupy z Rozalią udane xDD Pozdrawiam

      Usuń
    2. A, i jeśli matura jeszcze nieskończona, to powodzenia :D

      Usuń
  5. Hej. :* Wczoraj (dopiero) weszłam na bloga i patrzę - nowy rozdział! Jakie emocje, jaka euforia! :D Serio! Piszesz niesamowicie. Przeczytałam już tyle blogów (setki, uwierz mi) i to Ty piszesz najlepiej. Szczerze powiedziawszy powinnaś napisać jakąś książkę i ją wydać. Zapewne i ją czytałabym z zapartym tchem. <3 <3 Jestem też dumna z Ciebie, że nadal piszesz. Czytam 4 blogi (łącznie z Twoim) i wszystkie - oprócz Ciebie - zawiesiły bloga. Kurczę, tyle nauki jest w tych szkołach, tyle roboty w pracy, że to jest szok. Sama nie mam czasu. Tydzień mnie nie było w szkole, bo pojechałam na komunię do kuzyna (daleko, bardzo daleko...). Nie miałam dostępu do internetu (-,-) Wracając... Uśmiech od ucha do ucha na twarzy, bo coś napisałaś! <3 Coś tak wspaniałego! <3 <3 <3 Dzisiaj wracam na bloga i czytam rozdział. Jakież to jest boskie! PISZESZ NAJLEPIEJ! Piszesz tak fantastycznie jak te znane pisarki! I nie przesadzam. Przeczytałam dużo książek, wiele blogów z opowiadaniami i to na Twoim znalazłam to czego szukałam. <3
    Amber! :O Ty zła kobieto! Zostaw Kentinka! xD Liwia i Ken nie mogą się pokłócić. :( :D
    Czekam z niecierpliwością na kolejny wpis. <3 <3 Pozdrawiam, życzę Ci dużo wenki i do następnego rozdziału! <3 :*
    PS: Rozpisałam się. :* Zasługujesz na bardzo długie komentarze, ale niestety zawsze mam mało czasu i mogę tylko napisać coś w stylu ,,Wspaniały" czy ,,Fantastyczny". <3 <3 Do następnego kochana <3 :*

    OdpowiedzUsuń