poniedziałek, 13 lipca 2015

~Rozdział 27 ~

   Wchodziłam do pokoju, gdy ją zauważyłam. Zatrzymałam się w połowie drogi i patrzyłam jak Gwen bardzo dyskretnie wychodzi z pokoju Leo. Zagryzłam niepewnie wargę, czując jak tysiące podejrzeń i jeszcze więcej pytań wybucha w mojej głowie. Musiałam z nią o tym porozmawiać.
   - Cześć Gwen... - mruknęłam cicho, delikatnie się do niej uśmiechając.
   - Oh! - prawie podskoczyła wystraszona, kładąc dłoń w okolicach serca. - Aleś mnie wystraszyła..
   - Przepraszam, nie chciałam - starałam się mówić spokojnie, ale i tak czułam jak nieco cyniczny uśmiech wkrada mi się na wargi.
   - W porządku... Nic się nie stało - przestąpiła z nogi na nogę, wpatrując się w swoje dłonie. - Ja chyba już pójdę...
   - Czekaj... Chciałabym... Mogłyśmy porozmawiać? - zapytałam miękko, patrząc jej w mroźno niebieskie oczy.
   - Okej... - odparła niepewnie, a ja wpuściłam ją do pokoju. Stanęła w progu, rozglądając się po pomieszczeniu. - Ładnie tu masz...
   - Dzięki - wzruszyłam obojętnie ramionami, po czym usiadłam na łóżku. - Gwen... - zaczęłam, a dziewczyna spojrzała się i lekko przekrzywiwszy głowę na lewo, usiadła obok mnie. - Ja... Mam do ciebie takie trochę nietypowe pytanie... - przerwałam, zastanawiając się czy aby na pewno chcę zadać to pytanie. - Tylko błagam nie bądź na mnie zła...
   - Ale o co chodzi? - zapytała, z coraz większym zdezorientowaniem malującym się w oczach.
   - Czy ty... Czy ty kręcisz z Leo? - wydusiłam z siebie szybko odwracając wzrok i automatycznie poczułam jak się czerwienię.
   -Ale... Co? - spojrzała na mnie, marszcząc brwi.
   - No... Oh! Nie dziw mi się naprawdę... Najpierw widzę, jak czerwienisz się za każdym jego komplementem, przyglądasz mu się przy każdej okazji, wczoraj widziałam was jak rozmawialiście, a ty tak gwałtownie zareagowałaś na to, że chciał powiedzieć o czym rozmawialiście i jeszcze teraz wychodzisz ukradkiem z jego pokoju... - zerknęłam na nią, głęboko wzdychając. Miałam wrażenie, że wszystko we mnie ściska się w jeden wielki supeł nerwów.
   -Oh... Hahah... To nie tak... - pokręciła głową, śmiejąc się cicho pod nosem, a w mojej głowie pojawił się jedne wielki znak zapytania. Że co? - To trochę przykre, że mi nie ufasz mimo moich zapewnień - już chciałam się odezwać, ale uniosła dłoń, uciszając mnie - Ale doskonale cię rozumiem. Sama bym pewnie tak pomyślała. Jednak... Tu chodzi o coś zupełnie innego...
   Zagryzła wargę, na chwilę się zamyślając. W jej spojrzeniu dostrzegłam wyraźne wahanie. Położyłam dłoń na jej udzie, patrząc w jej hipnotyzujące tęczówki.
    - Chodzi o to, że... - zaczęła niepewnie, co chwilę rozglądając się po ścianach, jakby szukała na nich odpowiednich słów. W końcu wzięła głęboki wdech, wpatrując się w jakiś punkt na ścianie wyłożonej białoróżową tapetą w kolorowy wzorek. - Chodzi o to, że strasznie podoba mi się Lysander, ale on nigdy nie zwraca na mnie uwagi, więc poprosiłam Leo o pomoc... - powiedziała to na jednym wydechu z szybkością karabinu maszynowego, więc musiałam przez chwilę przetworzyć informacje.
   Milczałam przez chwilę, zastanawiając się nad tym wszystkim, co dziewczyna musiała źle odebrać, ponieważ zaczęła się tłumaczyć.
   - Tak wiem, że to głupie i w ogóle...
   - Gwen, nie - przerwałam jej dość gwałtownie, unosząc rękę. - To wcale nie jest głupie, po prostu musiałam się nad tym zastanowić - z moich ust wyrwało się głębokie westchnięcie, które wisiało przez moment między nami. - A ja głupia pomyślałam, że romansujesz z Leo... - nie mogłam się powstrzymać od palnięcia się otwartą dłonią w czoło. Dopiero wtedy wszystkie fakty zaczęły mi się układać jak puzzle, w starej dobrze znanej układance. - Przepraszam cię za to i jeśli mogę coś dla ciebie zrobić, w ramach przeprosin to... - zamilkłam na sekundę, ponieważ w głowie zapaliła mi się lampka. - Jeśli chcesz mogę porozmawiać z Lysandrem na ten temat. Nie bój się, zrobię to delikatnie, tak że się nie domyśli - dodałam, widząc e jej oczach ogromne przerażenie i jak otwierała usta by zaprzeczyć.
   - Jeśli tak, to można powiedzieć, że się zgadzam, ale - uniosła palec, przypatrując mi się groźnym wzrokiem, na który chciałam wybuchnąć śmiechem - obiecaj mi, że się nie wygadasz mu.
   - Przyrzekam - położyłam dłoń na sercu już nie mogąc powstrzymać chichotu.
   Reszta dnia minęła nam na przyjemnych rozmowach, przechadzaniu się hotelowymi korytarzami i obserwowaniu różnych ludzi. Przez dobre pół godziny siedziałyśmy razem na jednej z kanap w hallu, ale kiedy portier zaczął rzucać nam wściekłe spojrzenia, nie mogąc znieść naszych wybuchów śmiechu i komentarzy na temat gości, poszłyśmy do kawiarenki na cappuccino z czekoladą i kawałek przepysznej wuzetki. Przed obiadem udałyśmy się do swoich pokoi i po kilku minutach razem z chłopakami siedzieliśmy wokół jednego ze stolików, zawzięcie dyskutując o zbliżającej się imprezie w piątek.
   - Moim zdaniem to będzie coś większego. Gdyby miało być tak jak ostatnio, to nie gadali by o tym cały czas - stwierdziła czerwonowłosa, machając widelcem, na którym znajdował się kawałek kurczaka i sałata.
   - Ty lepiej tak tym nie wymachuj bo jeszcze komuś oko wydłubiesz - zaśmiałam się, parskając śmiechem w swoją szklankę z sokiem. - Mi się wydaje, że to będzie tak jak ostatnio - przyjdzie parę osób wypić po drinku, puszczą jakąś muzykę i po dwunastej zaczną się rozchodzić do pokoi. A ty co o tym sądzisz, Leo?
   - W sumie, obie możecie mieć po trochę racje. Gdyby to miało być tak jak ostatnim razem to obsługa ośrodka nie rozmawiała o tym w każdej wolnej chwili - stwierdził dyplomatycznie, biorąc łyk swojego napoju.
   - A ty Lys? - zapytałam chłopaka siedzącego naprzeciwko mnie, ale że nie zareagował, wciąż wpatrując się w notatnik, rzuciłam w niego zmiętą chusteczką, trafiając prosto w pierś. - Halo! Ziemia do Lysandra! Jesteś tu jeszcze z nami?
- Czasami się zastanawiam, czy aby nie jesteś uzależniony od tego notesu... - mruknął żartobliwie Leo.
   Białowłosy spojrzał na niego z wyrzutem, ale po chwili westchnął, chowając zeszycik do kieszeni marynarki.
   - Jestem i słuchałem cały czas... - uśmiechnął się lekko.
   - Tak? to o czym rozmawialiśmy przed chwilą? - zapytała podstępnie Gwen przyglądając mu się. Widziałam jak jej oczy robią się lekko zamglone, na ustach igra delikatny uśmieszek, a policzki robią się delikatnie zaróżowione.
   - Rozmawialiście o... - zamilkł na chwilę, zamyślając się, po czym pokręcił zrezygnowany głowią, śmiejąc się cicho. - No dobra, nie słuchałem. O czym rozmawialiście?
   Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem, a białowłosy zażenowany ukrył się za szklanką. Po chwili i on się śmiał. Kiedy uspokoiliśmy głupawkę, chłopak powtórzył pytanie.
   - Zastanawialiśmy się nad tym, czy ta impreza o której wszyscy tak gadają będzie taka jak ostatnio czy kroi się coś większego - powiedziałam, wciąż szczerząc się jak głupia - i pytaliśmy się ciebie co o tym sądzisz.
   - Hm... - zapatrzył się gdzieś w dal, drapiąc się po brodzie, na której widniał delikatny ciemny zarost. - Nie mam pojęcia... Ciężko to osądzić, ponieważ nie wydaje mi się, żeby to miało być coś naprawdę wielkiego, ale z drugiej strony, gdyby miało być tak jak ostatnio, to przecież nie rozmawiali by o tym tak zawzięcie.
   - No mówiłam ci! - czerwonowłosa prawie krzyknęła, wskazując na mnie polakierowanym na czerwono palcem.
   - No dobra, dobra. Nie gryź. Po prostu nie wydaje mi się, że... - zaczęłam, ale brutalnie mi przerwano.
   - No, już nie tłumacz się. Niedługo się dowiemy wszystkiego, to w końcu za dwa dni - Gwen uśmiechnęła się do mnie szeroko, widząc jak patrzę na nią wrednie za przerwanie mi w połowie zdania.
   Kilka minut później po skończonym posiłku rozeszliśmy się każdy w swoją stronę. Wróciłam na chwilę do pokoju by wziąć kurtkę i moment później kroczyłam cichym parkiem, wsłuchując się w piosenkę lecącą ze słuchawek. Uniosłam spojrzenie na niebo ponad koronami drzew. Było stalowo szare, pełne kłębiących się burzowych chmur. Westchnęłam, wciskając ręce w kieszenie spodni i kiedy miałam znów spojrzeć na drogę przed siebie, wpadłam na coś wysokiego i straciwszy równowagę, poleciałam jak długa do tyłu.
   - Co do...?
   - Jezu! Przepraszam! - usłyszałam, jak ktoś się podnosi, a potem wyciąga do mnie dłoń, by pomóc mi wstać. Od razu rzucił mi się w oczy wystający z kurtki, subtelnie haftowany rękaw żakietu, a gdy spojrzałam na właściciela, ujrzałam śnieżnobiałe włosy i dwie różnokolorowe tęczówki - Lysander.
   - Spoko... Nic się nie stało - z jego pomocą podniosłam się i zaczęłam otrzepywać pośladki i kurtkę. - Coś nie tak? - zapytałam go, ponieważ wyglądał na nieźle zmartwionego.
   - Zgubiłem gdzieś notatnik i nigdzie nie mogę go znaleźć - marszcząc brwi, zadumał się na chwilę.
   - A gdzie go ostatni raz miałeś?
   - Tutaj w parku, dlatego teraz chodzę po nim i wszędzie szukam. Ehh... - westchnął ciężko, rozglądając się dookoła. - Przyszedłem nad jezioro by pomyśleć trochę nad wierszem, który ostatnimi czasy zaprząta mi głowę, ale że nie mogłem się nad niczym skupić, schowałem go w kieszeń i zacząłem krążyć po parku. Gdy w końcu chciałem coś zapisać już go nie miałem - zaklął pod nosem, wciąż obrzucając wzrokiem teren dookoła nas.
   - Jak chcesz mogę ci pomóc go szukać - stwierdziłam, patrząc jak w jego pięknych oczach rodzi się nadzieja. - Myślę, że najpierw powinniśmy zacząć tak gdzie siedziałeś, a potem przejdziemy się tą trasą, którą szedłeś.
   - Okej - mruknął cicho i ruszyliśmy w stronę stawu.
Gdy znaleźliśmy się pod ławką, na której siedział Lys, dokładnie przeszukaliśmy teren, ale tam nigdzie nie było śladu notesu. Nie tracąc nadziei skierowaliśmy się na ścieżkę, którą przechadzał się chłopak. Okrążyliśmy kilka razy park, a gdy zaczęło się robić ciemno, postanowiliśmy wracać. Kierowaliśmy się z powrotem tą samą drogą. Kiedy byliśmy kilkanaście metrów od miejsca skąd zaczęliśmy poszukiwania dostrzegłam czarną zgubę, leżącą wśród liści. Lysander odetchnął z ulgą i spokojnie mogliśmy udać się do ośrodka. Przez parę minut szliśmy w milczeniu, a ja zastanawiałam się jak zacząć temat o Gwen.
   - O czym tak dumasz? - Lysander przyglądał mi się uważnie, spod białej grzywki, na której było kilka ciemniejszych pasm.
   - Ahh... Tak sobie myślę... - przerwałam na chwilę, cały czas bijąc się z myślami. - Właściwie to chciałabym się ciebie o coś zapytać...
   - Tak...?
   - Tylko nie wiem jak... jak to ubrać w słowa... - zagryzłam wargę, spoglądając na swoje trapery.
   - Najprościej - odpowiedział, uśmiechając się lekko.
   - Masz dziewczynę? - wypaliłam, nie podnosząc wzroku z butów.
   Milczał przez dłuższą chwilę, więc przemogłam się w sobie i spojrzałam na niego. Na twarzy malowało mu się niemałe zdumienie, ale po chwili ogarnął się i odpowiedział spokojnie.
   - Nie.
   - A... A podoba ci się jakaś? - czułam się coraz głupiej, zadając takie pytania, ale musiałam być pewna. Dla Gwen.
   - W zasadzie... to jest jedna dziewczyna... - uśmiechnął się lekko pod nosem, po raz kolejny zapadając się w swoje myśli.
   - Oh... - mimowolne westchnięcie wymsknęło mi się z ust. Przez chwilę pogrążyłam się w myślach, o jaką dziewczynę może chodzić i jak miałabym o tym powiedzieć czerwonowłosej.
   - Liwia... Ja przepraszam, nie chciałbym zranić twoich uczuć... Nie miej mi to za złe.. Jesteś naprawdę świetną dziewczyną, ale mi podoba się Gwen... - chłopak nieco zmieszany, zaczął się tłumaczyć, spoglądając na mnie współczującym wzrokiem.
   - Oh, nie, nie, nie... Źle mnie zrozumiałeś... - przerwałam, bo dopiero po chwili dotarło do mnie co powiedział. - Czekaj, czekaj... Mógłbyś powtórzyć?
   Spojrzał się na mnie zdumiony, ale powtórzył.
   - Powiedziałeś, że podoba ci się Gwen? - dopytałam, chcąc mieć pewność, że na sto procent się nie przesłyszałam.
   - Taak... - odparł niepewnie, przyglądając mi się uważnie.
   - Naprawdę?
   - Taak...
   - Jej, to świetnie... Ale teraz... Jakby tu... - zaczęłam mruczeć pod nosem, ignorując coraz bardziej zdumione spojrzenie chłopaka. Mimowolnie zaczęłam krążyć w miejscu, coraz to intensywniej myśleć. Wyciągnęłam telefon i napisałam do dziewczyny.

"Gdzie jesteś?"
"W klubie, a o co chodzi?"
"Siedź tam, za parę minut będę. Mam dla ciebie niespodziankę."
"Nie! Czekaj! O co chodzi?"
"Nie mogę ci teraz powiedzieć. Za chwilę będę więc się dowiesz sama."


   Nie czekając na jej odpowiedź wcisnęłam na powrót telefon w kieszeń i złapawszy Lysandra za rękę, szybkim krokiem zaczęłam się kierować w stronę hotelu.
   - Liwia, możesz mi powiedzieć o co chodzi? - zapytał grzecznie, ale w jego głowie dało się usłyszeć nutę podirytowania.
   - Zaraz się wszystkiego dowiesz. Musimy iść natychmiast do klubu - odparłam jedynie i zaciskając mocniej dłoń ja jego nadgarstku, przyspieszyłam.
   Sapnął jedynie zdenerwowany i przyspieszył. Moment później zbiegaliśmy po schodach do klubu. Popchnęłam duże szklane drzwi, które zazwyczaj były otwarte i znalazłam się w wszech ogarniających ciemnościach.
   - Co do...? - zapytałam w powietrze, a w tej samej chwili rozbłysły wszystkie światła, oślepiając mnie.
   - Wszystkiego najlepszego!!

11 komentarzy:

  1. Nominowałam cię do LBA :3 http://slodkiflirtopowiadanka.blogspot.no/

    OdpowiedzUsuń
  2. Super ^^ no i ta niespodzianka :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Taaaak! Zgadłam, że chodzi o Lysa :D I ta niespodzianka na koniec. Bosko.
    Już nie mogę się doczekać następnego.
    Pozdrawiam i życzę dużo weny :D

    OdpowiedzUsuń
  4. cudowny rozdział... czyżby urodzinki? :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Chciałam Cię poinformować, ze zostałaś nominowana do LBA więcej informacji tu http://slodkiflirtmarzenie.blogspot.com/2015/07/lba.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szósta?! Serio? :O Coś wam się czasem nie pomyliło... Ale że na pewno mój blog?
      Jej... Ale jestem w szoku.. hahah

      Usuń
  6. Jezu ile akcji hahaa słodko :3 a ja myślałam że lys będzie z liwią :D to kto z nią w koncu bedzie? Xd

    OdpowiedzUsuń
  7. Co?!?! Wcięło mi komentarz, taki piękny, długi ;-; jest 3:32 a ją muszę wszystko od początku. Co za gupie internety ;---;
    Dobra, zaczynam.
    Rozdział przecudowny *,* Lysio taki szłodziak ❤ wszystko jest pięknie, Lys kocha Gwen, Gwen kocha Lysa.. Cód, miód i orzeszki XD zazdroszczę Gwen ;-;
    I urodzinki! Tylko zastanawia mnie, kogo: Lysa, czy Liwii. I stawiam na Lyśka, ale mogę się mylić :D hahahah boże, zastanawiam się z kim teraz zwiażesz Liwke XD i stawiam na Kastiela, no ale zobaczymy ^^
    Gratuluje ci tylu nominacji do LBA, naprawdę zasłużyłaś sobie na to, bo to jak piszesz jest cudowne ❤
    Jejku ją chce już nowy rozdział *,* pisz szybkooo. Bo chce wiedzieć co jeszcze wymyślisz XD
    Hahahah przepraszam, ale na nic więcej mnie nie stać w połowie nocy ;-;
    Tak więc pozdrawiam i czekam na nexta!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Heh, wiedziałam, że Gwen będzie zakochana w Lysandrze a nie w Leo, ale żeby z wzajemnością? Tego się szczerze nie spodziewałam, ale no cóż... są inni chłopcy u których Liwia wciąż ma szansę ♥nie mogę się doczekać, aż dowiem się kim będzie jej wybranek. Mam jednak co do tego pewne podejrzenie i szczerze mam nadzieje, że nie są one słuszne, amen.
    Pozdrawiam cię serdecznie oraz życzę weny~

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział mega ciekawy, dużo się w nim działo :) a ja już się bałam że Gwen zakochała się w Leo, ale na szczęście się myliłam. Dobrze, że tak wyszło, nie spodziewałam się że Lys też sie w niej kocha. Ciekawe, czyje to urodziny.. podejrzewam że Liwii, bo Gwen spanikowała gdy Liwia jej napisała że przyjdzie do klubu. Czekam na nexta i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń