- Ale po co? - zapytałam, śmiejąc się pod nosem, nie puszczając jego twarzy.
- Bo mnie już ryj boli! - spod mojej ręki wydobył się przytłumiony i zniekształcony krzyk czerwonowłosego.
- Ale ja jeszcze zdjęcia nie zrobiłam! - Oczywiście, że zrobiłam. Nawet nie jedno. Śmiejąc się pod nosem, kiwnęłam w stronę Rozalii żeby zabrała ode mnie aparat. Nigdy nie wiadomo co może mu odwalić, a nie chciałam tracić zdjęć.
- Kiepsko kłamiesz - parsknął śmiechem. - Lepiej mnie teraz puść, bo możesz tego pożałować...
- Ta? I co mi zrobisz...? - zapytałam i od razu pożałowałam tego pytania. Na wewnętrznej stronie dłoni poczułam jego mokry i ciepły język. - FUJ! - krzyknęłam odsuwając się od niego, przy okazji wycierając wilgotną rękę w jego bluzę. - Jesteś obrzydliwy...
- Ostrzegałem, a że nie chciałaś posłuchać to już twoja wina - wzruszył ramionami, po czym sięgnął po kieliszek i wypił jego zawartość jednym łykiem.
Siedzieliśmy przy największym stoliku otoczonym czerwonymi skórzanymi kanapami. Siedziałam pomiędzy Kastielem i Arminem. Obok bruneta siedziała Gwen, Nick - brat dziewczyny i Lysander, a na przeciwko nich, u boku czerwonowłosego, ulokowali się jego kumpel - Kasper, Kentin, Rozalia i Alexy. Większość osób zmyła się jakąś godzinę wcześniej. Na parkiecie tańczyło kilka par, a przy barze siedzieli ciocia, Dimitry i Leo, żywo o czymś rozmawiając. Wzięłam ostatniego łyka ze szklanki.
- Kastiel skocz po drinki! - szturchnęłam chłopaka lekko w ramię.
- Ale czemu ja? - spojrzał na mnie spod byka, ale na jego ustach zaczął igrać zawadiacki uśmieszek.
- A czemu nie? - do rozmowy włączyła się Gwen. Puściła mi oczko, a czerwonowłosy westchnął jedynie i zaczął się przeciskać z Kasprem do wyjścia z boksu. Wrócili jakąś minutę później trzymając w dłoniach, przeróżnej wielkości szklanki i jeszcze różniejszą zawartością. Z szerokim uśmiechem na ustach rozdawał czerwonowłosy każdemu drinka.
- Dla panienki Pina Colada - podał Gwen wysoką lampkę wypełnioną po brzegi jasnym płynem, ozdobioną palemką. - Dla ciebie Bahama Mama - wręczył Rozalii prostą szklankę z przeźroczystym napojem i wisienką. - To twoje - podał mi drinka z kawałkami cytryny, lodem i dwoma słomkami - a ja z chłopakami wypiję Kamikaze.
Ustawił przed chłopakami małe literatki z niebieskim alkoholem. Rozglądając się po klubie, wzięłam zimne szkło do ręki i upiłam łyk. Od razu poczułam silny smak rumu, gorzki posmak whiskey i lekko piekącą w gardło wódkę, wymieszaną z kwasowością soku z cytryny.
- Ale mocne... Co to? - spojrzałam się na Kasa, a na wargach igrał mu szelmowski uśmiech.
- "Adios Mother Fucker" - zaśmiał się z mojej miny.
- Nie mogłeś mi wziąć czegoś... słabszego? - zerknęłam niepewnie na szklankę, bo już i tak nieźle mi szumiało w głowie od wypitego wcześniej alkoholu.
- Chciałaś żebym poszedł, więc teraz nie marudź tylko pij - Wzięłam kilka łyków, nie zwracając uwagi na ilość procentów zawartym w napoju. Kątem oka dostrzegłam, jak unosi delikatnie lewy kącik ust.
- Co? - spojrzałam na niego, na co ten uśmiechnął się szerzej.
- Pij, pij, będziesz łatwiejsza... - zaśmiał się ze swojego żartu i sam sięgnął po literatkę. Kiedy uniósł ją do ust, parsknęłam cichym śmiechem.
- Pij, pij... Nie będziesz mógł - wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem, a biedny Kastiel o mało co nie połknął swojego kieliszka. - Idziemy potańczyć?
Każdy dopił swojego drinka i wyszliśmy na parkiet. Najpierw tańczyliśmy osobno, bujając się do muzyki elektronicznej, ale gdy puścili nieco spokojniejszy kawałek podzieliliśmy się na pary - Kastiel porwał Gwen do tańca, Alexy wygłupiał się z Rozalią, a Armin wirował wśród innych z jakąś nieznaną mi brunetką.
- Czy można prosić do tańca? - obok mnie zmaterializował się Lysander, wyciągając w moją stronę bladą dłoń.
- Ależ oczywiście - zaśmiałam się, podając mu swoją rękę. Ujął ją delikatnie i przyciągnąwszy mnie lekko do siebie, zaczęliśmy bujać się w trym piosenki. Czułam jego zapach - przyjemne połączenie drzewa cedrowego, imbiru i laudanum. Wciągnęłam ten aromat głęboko w płuca chcąc zapamiętać z niego jak najwięcej. Gdy melodia dobiegła końca, puścili Eda Sheerana - Thinking Out Loud. Nie lubiłam wolnych tańców. Zanim jednak się wycofałam, złapałam Lysandra za rękaw.
- Zaproś Gwen do tańca - gdy spojrzał się na mnie zdziwiony, uśmiechnęłam się jedynie, dodając - zaufaj mi.
Mijając różnych ludzi, udałam się do baru. Zamówiłam drinka i zakładając nogę na nogę, usiadłam wygodnie na wysokim krzesełku. Chwilę później obok mnie usiadł wysoki, ciemnooki szatyn. Zerknęłam na niego, lekko się uśmiechając, po czym uniosłam kieliszek i upiłam łyczek. Chłopak odwzajemnił mój uśmiech i odezwał się niezwykle przyjemnym miękkim głosem.
- Cześć... My się chyba nie zdążyliśmy tak lepiej poznać - przyglądając mu się, zmarszczyłam lekko brwi.
- Ty... jesteś bratem Gwen, tak? - zapytałam, nie będąc do końca pewna.
- Tak - uśmiechnął się lekko prawym kącikiem ust. - A ty jesteś solenizanta Liwia.
Kiwnęłam głową potwierdzając. Trzymając w dłoni kieliszek, odwróciłam się w stronę parkietu.
- Czemu nie tańczysz jak inni? - zapytał po chwili.
- Nie lubię wolnych tańców... - mruknęłam, wzruszając ramionami.
Omiatając wzrokiem ludzi w sali, dostrzegłam nieśmiałą, delikatnie zarumienioną Gwen i Lysandra wpatrującego się w jej głębokie, jak dwa oceany, oczy. Zagryzłam wargę, powstrzymując się od szerokiego uśmiechu, gdy zauważyłam powoli poruszające się wargi białowłosego, nieznaczny ruch ręką i jak usta tych dwoje złączyły się w subtelnym pocałunku. Nick spojrzał się w tamtą stronę i parsknął cichym śmiechem.
- No, no, no... Kto by się spodziewał... moja siostra i Lysio razem... - wybuchnęłam śmiechem, starając się go stłumić w szklance z alkoholem. Kiedy zmienili piosenkę Nick wstał i wyciągnął w moją stronę dłoń. Spojrzałam najpierw na nią, potem na jego twarz, marszcząc brwi.
- Zapraszam cię do tańca...
- Co? - czułam jak serce mi przyspiesza. - Ale ja nie umiem tak tańczyć...
- Oj tam gadasz... - złapał mnie za nadgarstek. - No chodź!
Westchnęłam cicho, wiedząc, że nie mam szans się wykręcić. Kiedy szliśmy na środek parkietu, minął nas Kastiel, szturchając Nicka lekko w ramię.
- Nie podrywaj jej! Ona jest moja - puścił mu oczko, a ja podirytowana jego tekstem wystawiłam mu środkowy palec. Gdzieś w tle muzyki usłyszałam jego śmiech. Pokręciłam zrezygnowana głową i kładąc dłonie na jego ramionach, dałam się porwać szatynowi w wir tańca. Przetańczyłam z nim dwie piosenki, gdy na początku trzeciej podszedł do nas Kastiel.
- Odbijamy - uśmiechnął się szelmowsko, po czym delikatnie chwycił moje dłonie. Starałam się powstrzymać od uśmiechu cisnącego na usta, ale marnie mi to wychodziło.
- Z czego się cieszysz? - wyszeptał mi do ucha, gdy objąwszy mnie w pasie, przyciągnął do siebie.
- Z niczego - odszepnęłam, czując dreszcz przebiegający mi po plecach, gdy ZUPEŁNYM przypadkiem musnął wargami płatek mojego ucha.
Wzięłam głęboki wdech, chcąc uspokoić szalenie bijące serce i powstrzymać wpełzający na moje policzki rumieniec. Tańczyliśmy wtuleni w siebie. Do nozdrzy dobiegał mnie zapach jego skórzanej kurtki, wymieszany z męskimi perfumami i dymem papierosowym. Czułam jego silne, umięśnione ciało napierające na mnie praktycznie przy każdym ruchu. Odczuwałam przy nim dziwny spokój i rozluźnienie. Może to przez wypity alkohol? Może to przez przyjemne bicie jego serca, które słyszałam opierając policzek o jego klatkę piersiową? Jedyne o czym wtedy myślałam, to żeby ta chwila pozostała wieczna. Kastiel opał brodę o moją głowę, a ja mimowolnie westchnęłam. Było mi niesamowicie dobrze w jego ramionach. Jednak wszystko co dobre szybko się kończy. W tle rozbrzmiały ostatnie dźwięki melodii, a mi staliśmy jeszcze przez chwilę w swoich objęciach. Wraz z końcową nutą machinalnie zacisnęłam palce na materiale jego koszulki. Nie! Nie zgadzam się na to! Nie chcę by ta chwila minęła... Czerwonowłosy nieznacznie odsunął się ode mnie i spojrzał w oczy. Na jego ustach pojawił się uśmiech, ale taki inny niż ten, którym obdarzał mnie na co dzień - ironiczny i kpiący. W nim było coś na kształt ciepła... Nie miałam jednak szansy przyjrzeć mu się bardziej, ponieważ z drugiego końca sali zawołał go Nick.
- Kas! Choć mi tu pomóż. Kasprowi ździebko się przysnęło - miałam wrażenie, że cała atmosfera pomiędzy nami przysnęła jak bańka mydlana. Uśmiechnął się przepraszająco i poszedł do kuzyna.
Westchnęłam ciężko i poszłam do łazienki. Stanęłam przed umywalką, zmoczyłam dłonie w zimnej wodzie i przetarłam nimi twarz. Spojrzałam w lustro, uśmiechając się delikatnie do swojego odbicia. Moje długie i zazwyczaj proste włosy układały się dziś w subtelne fale, na twarzy miałam delikatny rumieniec, a w oczach błyskały się ledwo widoczne iskierki szczęścia, skutecznie tłumione przez niewiadomego mi pochodzenia smutek. Czułam się strasznie zmieszana. Z jednej strony byłam nieco zawiedziona, że tak się cała sytuacja potoczyła, ale z drugiej strony gdzieś tam głęboko we mnie, ledwo słyszalnie szeptał głosik, że nie powinnam się tak czuć, bo co on dla mnie znaczy? Jest chamski, wredny, ma zawsze kąśliwe uwagi w stosunku do mnie i nigdy nie potrafił normalnie pogadać bez żadnych docinek. Zawsze był taki odizolowany od innych. Ale mimo wszystko miał w sobie coś, co mnie do niego przyciągało. Ten jego ironiczny uśmiech wykrzywiający jego pełne wargi często doprowadzał mnie do białej gorączki, ale mimo to sprawiał, że na sercu robiło mi się tak jakby cieplej. Z ust ponownie wyrwało mi się ciężkie westchnięcie. Przetarłam papierowym ręcznikiem wilgotną twarz i wyszłam do sali. Rozejrzałam się po sali w poszukiwaniu, któregoś ze znajomych. Okrążyłam pomieszczenie, ale nikogo, kogo bym znała, nie widziałam. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i spojrzałam na godzinę. Była za piętnaście czwarta. No tak... To nie dziwię się, że wszyscy się zmyli. Sprawdziłam jeszcze, czy niczego nie zostawiłam i ruszyłam schodami na piętro. Gdy znalazłam się na parterze, w hallu było strasznie cicho. Jedyne co oświetlało to ogromne pomieszczenie był wiszący nade mną kryształowy żyrandol i lekko podświetlana recepcja. Kobieta siedząca za ladą, kiedy mnie dostrzegła uśmiechnęła się i życzyła dobrej nocy. Odpowiedziałam jej coś niemrawo i już miałam wchodzić na kolejne stopnie, gdy podszedł do mnie Kastiel.
- Odprowadzę cię do pokoju, okej? - zapytał, a ja jedynie wzruszyłam ramionami, bo wciąż miałam niemały mętlik w głowie.
Szliśmy w milczeniu, ale ja miałam dziwne wrażenie, że chce mi coś powiedzieć. Po niecałych dwóch minutach byliśmy na miejscu.
- To tu... - mruknęłam wskazując na ciemne drzwi. - No to... Dobranoc...
- Dobranoc... - powiedział cicho i kiedy już miałam łapać za klamkę, dotknął delikatnie mojego policzka i musnął wargami moje usta. Spojrzałam na niego zszokowana i dostrzegłam w jego oczach, że sam był zdziwiony swoim zachowaniem. Jednakże moment później ponownie musnął moje usta, tym razem bardziej pewnie. Myśli nagle wyparowały z głowy, a tępo bicia mojego serca przyspieszyło dziesięciokrotnie. Powtórzył pocałunek, delikatnie przesuwając językiem po moich wargach. Mimowolnie wydobyłam z siebie dźwięk coś pomiędzy westchnięciem a jękiem przyjemności. Słysząc to, chłopak przyciągnął mnie do siebie gwałtownie, łącząc nasze usta w szalonym pocałunku. Nasze języki złączyły się w pełnym namiętności tańcu. Zarzuciłam mu ręce na szyję, chcąc być jak najbliżej niego. Podniósł mnie lekko, tak, żebym mogła opleść go nogami w pasie. Chwilę później poczułam jak drzwi do mojego pokoju otwierają się i niezgrabnie wtaczamy się do niego, nie chcąc oderwać od siebie swoich ust. Położył mnie delikatnie na łóżku, nie przerywając pocałunku. Jego miękkie i gorące wargi muskając policzek, zaczęły błądzić po szyi. Automatycznie odchyliłam głowę do tyłu czując jak dreszcze podniecenia raz po raz przebiegają mi po plecach. Jednak gdy jego dłonie zaczęły powoli wkradać mi się pod bluzkę, w głowie jakby zapaliła mi się czerwona lampka.
- Kastiel... - wyszeptałam pomiędzy jednym westchnięciem przyjemności a drugim, których nie potrafiłam powstrzymać. - Kastiel... Proszę... - jednak chłopak wydawał się jakby głuchy na to co mówię. Napierał na mnie coraz mocniej i coraz bardziej pożądliwe całował po szyi. - Kastiel, nie! - powiedziałam znacznie głośniej, a gdy także i to nie poskutkowało, odepchnęłam go od siebie prawie krzycząc - Dość. Jesteś pijany i nie panujesz nad sobą. Przestań zanim zrobię coś czego bym nie chciała... - próbował mnie jeszcze raz pocałować, ale odwróciłam głowę i prawie niesłyszalnie wyszeptałam - wyjdź...
Nim wyszedł wyłapałam jego spojrzenie pełne sprzecznych uczuć - pożądanie, mieszało się ze smutkiem i ku mojemu zdziwieniu dostrzegłam także głęboki wstyd. W jednej chwili poczułam się jakby ktoś przebił mi serce zimnym sztyletem. Zwinęłam się w kłębek na łóżku i cicho załkałam wtulając twarz w poduszkę.
Oł super, super, super! *.*
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział!
Oii, mój niegrzeczny Kastiel <3
Pozdrawiam i życzę dużo weny! :3
/Julka
Wiedziałam... wiedziałam ;-; wiedziałam, że tak to się skończy. Fan girl Kastiela teraz tańczy w kółeczku a ja rozpaczam w tym samym czasie zachwycając się twym rozdziałem. Kastiel... ten buntownik prześladuje mnie odkąd poznałam Słodki Flirt XD jeśli się do niego nie przekonam, to moje życie będzie długie i niezwykle trudne...
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jakiego miałam banana na ustach jak to czytałam :D
OdpowiedzUsuńŚWIETNIE!
Oahahahah, Kassi, haha, ja nie mogę xD Wiedziałam, że to się tak skończy, hahaha xD
OdpowiedzUsuńOj, co to będzie, co to będzie z Liwią. Zakochana po uszy. Jakim cudem, po takiej dawce procentów, zachowała trzeźwość xD
Jaa nie wierze, nie wierzę! jak ona mogła kazać mu przestać!! normalnie się jej dziwię, ja bym chyba nie wytrzymała xD ale wiesz co? jesteś genialna kobieto! każdy kolejny rozdział jest coraz lepszy :D ja wiedziałam, po prostu to czułam że coś się wydarzy na tym wyjeździe! no nie mogę, do tej pory mnie emocje trzymają haha :D ale się wszystko rozkręciło.. i jeszcze Gwen z Lysem, w końcu coś między nimi zaszło :) coraz ciekawiej się robi, ciekawe jak to będzie z Kasem i Liwią, mam nadzieję że będą razem <33 czekam już na nexta i życzę duuuużo weny! :*
OdpowiedzUsuńNoo. Kastiel poszedł na całość.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział i już nie mogę się doczekać następnego :D Po prostu nie mogę.
Pozdrawiam i życzę dużo weny :*
Pisz dalej :o To jest geniaaalne *,* Nie mam słów żeby opisać ten rozdział.. I przepraszam że tak późno komentuje :<
OdpowiedzUsuńDziękuję :D
UsuńJuż mam rozdział napisany, ale czekam aż odeśle mi go beta po sprawdzeniu.
Musicie jeszcze chwilkę poczekać :)
OMG świetneee! ♥... Kastiel taki nachalny :D W ogóle tak mnie zaskoczyłaś tym fragmentem.. Nadal jestem w lekkim szoku. I chcę więcej! Chcę wiedzieć co będzie jak Kasio wytrzeźwieje! Ale cieszę się, że Gwen i Lysio w końcu doszli do porozumienia! Jeeej ♥ Jestem taka szczęśliwa, dalej mam na twarzy wielkiego banana :D Oby Liwka dała szansę naszemu buntownikowi! I oby Kaśka nie zmarnował tej szansy bo.. ukatrupię na miejscu! Błagam wstawiaj kolejny rozdział! Żeby ze sobą szczerze pogadali na TRZEŹWO i wybaczyli i dali szansę!! Proszę, bardzo cię proszę! Bo ten ostatni fragment był tak dobry, że chcę więcej takich sytuacji! TO BYŁO PIĘKNE..
OdpowiedzUsuńNie wiem co mogłabym jeszcze sensownie powiedzieć bo nadal się uśmiecham i mam ochotę napisać po protu WOW! ♥
Życzę ci weny i obyś pisała dużo duużo takich rozdziałów! Pozdrawiam ;3
Najlepszy rozdział. Jejuuuu! Kocham gooo. Ogólnie kocham to opowiadanie. Jest takie cudooowne! <3 Masz talent! To wszyystko z Kastielem, ajdnrbcockbrkzlzn *-* Kas i Liwiaaa ^^ Tylko nie podoba mi si ęto, do czego na końcu zaczął zmierzać Kastiel,no ale był pijany, wybaczam mu. Na szczęście Liwia się ogarnęła i no. :3 i jeszcze Lysio i Gwen, aww :3 Lecę czytać dalej, jak skończę wazystkie rozdziały, które obecnie będą, to pewnie napiszę jakiś jeszcze komentarz pod najnowszym :D pozdrawiam <3
OdpowiedzUsuńA już myślałam że będą razem z Lyśkiem <3333 Rozdział: MEGAAAA!!! ;***
OdpowiedzUsuń