piątek, 17 lipca 2015

~ Rozdział 28 ~

   Gdy mój wzrok przyzwyczaił się do oślepiająco jasnego światła i kolorowych reflektorów dostrzegłam masę ludzi przed sobą. Nieco zdezorientowana rozglądnęłam się po poszczególnych twarzach. Na przedzie stała roześmiana ciocia i obejmował ją równie uśmiechnięty Dimitry. Obok nich machała do mnie... Rozalia?! Nie mogąc wyjść ze zdziwienia podeszłam do niej z otwartymi ustami.
   - Ale... Jak? - wydusiłam z siebie, nie bardzo ogarniając sytuację. - Roza... Co ty tu robisz...?
   - Jak to co? Stoję przed tobą! - zaśmiała się obejmując mnie lekko.
   - No to, to widzę, ale... - nie mogąc znaleźć odpowiednich słów zapytałam po prostu - jak?
   - No normalnie! Twoja ciocia zadzwoniła do mnie od Gwen, że masz niedługo urodziny i chce zrobić ci niespodziankę. Więc zebrałam kilkoro ludzi i przyjechaliśmy!
   Wtedy zaczęłam się rozglądać po innych. Przy barze siedzieli jacyś dwaj chłopcy i Kastiel, który przyglądał mi się uważnie. Po ich prawej stronie o jeden ze stolików opierali się Armin i Alexy. Za Rozalią stał Nataniel pogrążony w rozmowie z Violettą i Gwen. Dookoła kręciło się jeszcze sporo ludzi, których po części kojarzyłam ze szkoły. W tle słychać było ciche brzmienia muzyki dance.
   - Zamknij tą buźkę, bo ci jeszcze mucha wpadnie - Rozalia pacnęła mnie w brodę, śmiejąc się cicho pod nosem. Spojrzałam na nią, ale zdążyła zniknąć gdzieś w tłumie nieznanych mi ludzi.
   - Ekhm, Ekhm... - zwróciłam się w stronę głosu i zobaczyłam ciocię stojącą na podeście, która uśmiechała się do wszystkich niepewnie. - +Witajcie. Na wstępie chciałabym podziękować wam wszystkim za pomoc w organizacji tego wszystkiego. Bez niektórych osób nie dałabym rady zrobić tego wszystkiego w jeden dzień. Ale przede wszystkim chciałabym złożyć życzenia mojej kochanej bratanicy. Wszystkiego najlepszego Liwia - uniosła w górę stożkowaty kieliszek pełen czerwonego płynu. Wraz z nią cała sala rozbrzmiała zgodnym chórem.
   Zaraz po tym mnóstwo ludzi podchodziło do mnie, ściskali mi ręce, składali życzenia... Większości osób w ogóle nie znałam, a część kojarzyłam ze szkolnego korytarza. Dopiero na sam koniec podeszli do mnie znajomi.
   - Liwiuś, kochanie! W końcu się do ciebie dostałam - Rozalia przepchnęła się pomiędzy Kastielem i Arminem, po czym uściskała mnie tak mocno, że jeszcze chwilę i by mnie udusiła. - Nie jestem dobra w składaniu życzeń... - mruknęła, lekko się krzywiąc. - Ale poświęcę się dla ciebie i coś wymyślę... Tak więc...
   - Suwaj się Roza! Teraz ja chcę! - obok białowłosej przepchnął się Alexy, trzymając w dłoni zawiniętą w kolorowy papier paczuszkę. - Żeby nie przedłużać - wszystkiego najlepszego Liwia! Dużo radości, pieniędzy, mnóstwo czasu na zakupy - mrugnął znacząco - i żeby ci się poszczęściło w miłości - po tych słowach wręczył mi paczuszkę, była zdumiewająco lekka i mięciutka, jednak postanowiłam rozpakować ją później. Odłożyłam ją na stolik obok, gdy podszedł do mnie Kentin.
   - Cześć solenizantko - uśmiechnął się do mnie szeroko, a w jego szmaragdowych oczach błyszczały iskierki radości. - Tak jak wszyscy, życzę ci wszystkiego najlepszego - pochylił się nade mną i delikatnie pocałował w policzek. Momentalnie owiał mnie jego ciepły, miętowy oddech wymieszany z przyjemnym aromatem męskich perfum. Gdy się podniósł w rękach trzymał bukiet kolorowych lilii i małe pudełeczko. Ten prezent również odłożyłam na bok.
   Kiedy większość znajomych złożyła mi życzenia podszedł do mnie Kastiel. Musiałam mocno zadrzeć głowę do góry, by móc patrzeć mu w oczy. Ten zauważył to i śmiejąc się pod nosem przykucnął nieco, by zrównać się ze mną wzrokiem.
   - W szkole nie wydajesz się taka niska - zaśmiał się cicho, pod nosem.
   - Przestań! - szturchnęłam go w ramię, również śmiejąc się. - Mógłbyś się podnieść?
   - Ale po co? - ironiczny uśmieszek zaczął igrać na jego pełnych ustach.
   - Bo dziwnie się czuję i wszyscy się na nas gapią?
   - Skoro tak mówisz... - wyprostował się, ale uśmiech nie znikał z jego ust. - Wszystkiego najlepszego Mała Mi. I żeby ci cycki urosły, bo ze ścianą idzie cie pomylić - uśmiechnął się szeroko i nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć pochylił się nade mną i miękkimi ustami delikatnie pocałował mnie w kącik warg. Przesunął wargami wzdłuż mojego policzka i gdy znalazł się przy uchu, szepnął - A tak na serio to najlepszego... Ślicznie dziś wyglądasz...
   Wcisnąwszy mi prezent i bukiet w ręce oddalił się jak gdyby nigdy nic. Stałam przez chwilę osłupiała, wgapiając się w jego plecy okryte jak zawsze czarną skórzaną kurtką. Wzięłam głęboki wdech i odwróciłam się w stronę stolika, gdzie leżała mała kupka prezentów. Była tam paczuszka od Alexy'ego, pudełeczko i kwiaty od Kentina, trzy torebki od Gwen, Nataniela i Violetty, bukiet od Leo i upominek od Lysandra i jeszcze więcej kwiatów. Wśród tego wszystkiego dostrzegłam jeszcze butelkę z Jackiem Danielsem. Uśmiechnęłam się pod nosem i spojrzałam na to co trzymałam w rękach W lewej spoczywało niewielkie bordowe pudełeczko owinięte srebrną wstążką, a w prawej trzymałam przepiękne czerwone i białe amarylisy. Odłożyłam je obok reszty prezentów i rozejrzałam się po sali. Od razu zauważyłam Rozalię, podbiegającą do mnie.
   - Jak tam jubilatko? - podała mi szklankę z mojito.
   - Wszystko dobrze - uśmiechnęłam się do niej szeroko, po czym uściskałam ją mocno. - Cieszę się, że jesteś.
   - Ja też się cieszę - odparła, biorąc łyk swojego napoju. - Rozpakowywałaś prezenty?
   - Jeszcze nie - mruknęłam, spoglądając na paczki.
   - Jak to? - zapytała oburzona i zabrała mi szklankę odstawiając ją na stolik. - Ale już! Masz mi je tu rozpakowywać!
   Wokół nas zebrało się małe zbiorowisko ludzi. Westchnęłam cicho i śmiejąc się pod nosem wzięłam pierwszą z brzegu paczuszkę. Rozpoznałam ten leciutki prezent od Alexy'ego. Kiedy rozerwałam papier na stolik rozlał się czarny materiał. Wziąwszy go w dłonie od razu rozpoznałam przyjemnie miękki w dotyku kaszmir. Uniosłam go nieco w górę i zauważyłam, że jest to dość duży szal z obszytymi koronką brzegami.
   - Jest śliczny... - szepnęłam spoglądając na Alexy'ego, który uśmiechnął się szeroko do mnie.
   Następnie sięgnęłam po pokaźnej wielkości torebkę. Nie zaglądając do niej, włożyłam rękę do środka i wyciągnęłam duży wiązany album na zdjęcia wykonany z czarnej zamszowej skóry. Przejechałam po okładce dłonią, badając jej delikatną teksturę. Zerknęłam na znajomych pytającym wzrokiem, zastanawiając się od kogo jest klaser. Z tłumu pomachała mi radośnie Gwen. Uśmiechnęłam się do niej i bezgłośnie podziękowałam. Gdy sięgałam po bordowe pudełeczko od Kastiela, Rozalia wcisnęła mi w dłonie swój prezent.
   - Teraz mój - zaśmiała się, uważnie przyglądając się ruchom moich dłoni.
   Delikatnie odwinęłam kwadratowy kartonik z papieru i powoli podniosłam wieczko. W środku leżała złożona przepiękna kremowa sukienka z czarną wstążką wokół pasa i kokardką pod dość głębokim dekoltem. Zerknęłam na dziewczynę nie mogąc wyjść spod wrażenia. Sukienka była prześliczna. Dziewczyna musiała jednak źle zinterpretować moje milczenie, ponieważ zmarszczyła delikatnie brwi i zapytała:
   - Nie podoba ci się...? A mówiłam Al'owi, że za głęboki dekolt...
   - Nie... Jest przepiękna... - przyłożyłam sukienkę do ciała i spojrzałam na Rozalię śmiejąc się.
   - Dobra! rozpakowuj dalej! - podała mi niewielką, ciemną torebeczkę, przewiązaną turkusową tasiemką.    Uśmiechnęłam się do siebie, powoli domyślając się od kogo to jest. Chwilę później trzymałam w dłoniach flakonik perfum Giorgio Armaniego. Odkorkowałam i psiknęłam delikatnie na nadgarstek. Od razu poczułam przyjemnie orzeźwiający zapach cytryny i mięty. W reszcie paczek była gra "Forest" od Armina, bransoletka z zawieszką serduszka, koniczynki, kotwicy i literka L od Kena i szkicownik od Violetty. Na koniec został mi prezent od Kastiela. Niepewnie sięgnęłam po niego i z lekko drżącymi dłońmi odwiązałam kokardkę. Srebrna wstążka opadła miękko na ciemny blat. Z mocno bijącym sercem podniosłam wieczko. Na czarnym aksamitnym dnie leżał delikatny srebrny łańcuszek z zawieszką w kształcie serduszka, a w jego wnętrzu znajdował się niewielki zielony kryształ. Rozglądnęłam się po zgromadzonych osobach, szukając wśród nich czerwonej czupryny i czarnej kurtki.
   - To perydot - usłyszałam tuż za sobą cichy szept. Podskoczyłam wystraszona i spojrzałam na niego. Uśmiechnął się delikatnie. - Taki jak twoje oczy... Mogę? - zapytał, wskazując na wisiorek. Kiwnęłam delikatnie głową, a Kastiel odgarnąwszy mi włosy z karku zapiął łańcuszek. Gdy przejechał delikatnie palcami po szyi, po plecach przeszedł mnie przyjemny dreszcz, a włoski na ramionach podniosły się tworząc gęsią skórkę.
   - Dziękuję... - szepnęłam, odwracając głowę w jego stronę.
   - I ostatni prezent ode mnie - po lewej stronie usłyszałam przyjemny głos cioci. Popatrzałam w jej stronę. Trzymała w rękach niewielkie pudełeczko, uśmiechając się do mnie. - To... Wyjątkowy prezent... Chciałam ci go wcześniej dać, ale stwierdziłam, że osiemnaste urodziny są dużo lepszą okazją... - powiedziawszy to, podała mi ciemnoniebieski kartonik. Uniosłam klapkę i w środku ujrzałam niesamowity złoty pierścionek z dużym akwamarynem otoczonym małymi diamencikami. Zwróciłam pytający wzrok na ciocię.
   - Należał do twojej matki. Dała mi go przed śmiercią, gdy prosiła mnie bym się tobą zaopiekowała...
   Poczułam jak w kącikach oczu zbierają mi się łzy, a dech zamiera w piersi. Drżącymi dłońmi założyłam pierścionek na serdeczny palec. Pasował idealnie. Wzięłam głęboki wdech, by opanować bijące w szalonym tempie serce i napływające do oczu łzy. Gwen z Rozalią musiały zobaczyć masę uczuć przewijających się przez moją twarz, ponieważ szybko wciągnęły mnie na parkiet i zaczęłyśmy tańczyć do przyjemnie dudniącej muzyki. Nagle, nie wiadomo skąd, ktoś wytrzasnął aparat i zaczęliśmy robić mnóstwo zdjęć.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

A o to niektóre ze zdjęć zrobionych tamtego wieczoru:

Liwia w ukradzionej Alexy'emu czapce i podpity Armin
(Armin - To zdjęcie ma nigdy nie ujrzeć światła dziennego...)

 Gwen i Rozalia dopadły aparat. Masa podobnych zdjęć zachowała się jeszcze na karcie pamięci.

Gwen i Nick
(Gwen z namalowanymi wąsami - Nickuś! Zrób sobie ze mną zdjęcie...
Nick - Nie.
Gwen - Ale dlaczego...?
Nick - Bo nie i za nazwanie mnie Nickusiem... 
Gwen - Oj no przepraszam... To jak zrobisz sobie ze mną zdjęcie?
Nick - Noo... okej...
Gwen podchodzi do niego z czarną kredką i zaczyna malować mu wąsy
Nick - Ej! Co ty robisz?
Gwen - Oj, cicho bądź i daj mi się pomalować! Przecież musimy wyglądać jak rodzeństwo!)

 (Liwia - Kastieeel...
Kas - Nie.
Liwia - Ale nie wiesz jeszcze o co chcę zapytać.
Kas - Nie, nie zrobię sobie zdjęcia.
Liv - Ej, no nie daj się prosić... 
Kas - Nie.
Liv patrząc na niego maślanymi oczkami - A tak tylko dla mnie...?
Kas - Nie.
Liv - Nie chcesz po dobroci to proszę bardzo....
Kas - Boże... Zabierzcie ją! ) 

Od lewej: Rozalia, Liwia, Gwen i Kentin.
(Gwen - Jedyny normalny zgodził się na fotę...)

11 komentarzy:

  1. Hahaha, mega zdjęcia xp Odpadłam po nich.
    Kastiel jak słodkooo, ja nie mogę<3
    Liwia ma cudownych przyjaciół^^
    Pozdrawiam @-@

    OdpowiedzUsuń
  2. ŚWIETNE!!!
    Kurcze, nigdy nie potrafiłam pisać długich komentarzy, bo zawsze nie miałam nad czym się zastanawiać bo po prostu to jest napisane swietnie! Podoba mi sie pomysl ze zdjęciami :D No i nowy wystrój Bloga :D
    Kochana weny i pomyslów życze!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezu...ja nie wiem co powiedzieć z każdym rozdziałem polepsza się twój styl pisania ;*** Nie mogę się doczekać następnego rozdziału ^ ^ w końcu je nadrabiam xD
    Weny! Pozdrawiam ;***
    Zapraszam do mnie lecz mój blog jest sto razy gorszy od twojego ^,,,,^
    http://slodki-flirt-jej-zwyklosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję... Bardzo miło mi to słyszeć. Z pewnością zajrzę, jak znajdę chwilkę czasu ;)

      Usuń
  4. Ten kot był wspaniałym pomysłem :') Koty są genialne *,* Obsesja :c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję
      Hahaha skądś znam tą obsesję... sama mam w domu cztery koty hahah :D

      Usuń
  5. Ten rozdział jest CUDOWNY! Ale jej niespodziankę zrobili :D tyle emocji w jednym rozdziale, matko bosko.. najważniejsze, że Kastiel był! nie spodziewałam się, że przyjedzie.. ale dobrze, że w końcu coś się zaczyna dziać między nimi! a te zdjęcia boskie haha :) krótko mówiąc - rozdział genialny! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hahahah uśmiałam się przy tym rozdziale :D Świetny jest! A te zdjęcia na końcu.. no najlepsze XD przepraszam, że nie skomentowałam wcześniej, ale jakoś tak nie miałam za bardzo czasu. Ale przeczytałam od razu jak dodałaś, tylko tak jakoś nie skomentowałam.. Przepraszam ;-;
    Dobra, zaczynajmy się wypowiadać na temat tego co tu napisałaś. A więc.. Najlepsze były fragmenty z Kasem! No w końcu coś tam się zaczyna tworzyć. Mam nadzieję, że Kas zacznie trochę się starać :D Ogólnie cały rozdział świetny ♥ Aż zazdroszczę Liwi prezentów XD Ale świetną jej zrobili niespodziankę, też chcę taką imprezę!
    Mam wrażenie, że z każdym rozdziałem twoje opowiadanie jest coraz lepsze.. Jak ty to robisz? Zdradź mi sekret, nikomu nie powiem ^^ Hahah dobra, koniec z tym. Mam nadzieję, że w następnych rozdziałach będzie więcej wątką Liwia & Kastiel. Uwielbiam takie momenty *,*
    Życzę ci duużo dużooo weny i czekam na następny rozdział!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przez nią codziennie śnie o moich urodzinach które mam niedługo bo ostatni dzień sierpnia, teraz ciągle tylko żeby tak jak Liwia mieć :D

      Usuń
  7. Skąd masz takie super foty? ^^ :P

    OdpowiedzUsuń