sobota, 25 lipca 2015

~ !! Rozdział 30 !! ~

   Następnego dnia obudziło mnie ciche pukanie do drzwi. Usiadłam zdezorientowana na łóżku, chaotycznie rozglądając się po pomieszczeniu. Mimowolnie skrzywiłam się, tłumiąc jęk, czując uciążliwą migrenę i tępy ból za oczami. Przez dobre pół godziny po wyjściu Kastiela z pokoju wyłam do poduszki. Czułam się strasznie skołowana. Z jednej strony pragnęłam go równie mocno jak on mnie, ale z drugiej nie potrafiłam się pozbyć myśli, że chłopak chciał wykorzystać okazję, że byliśmy pijani. Na wspomnienie wczorajszego zdarzenia w mojej głowie rozpętała się prawdziwa burza uczuć, powodując kolejną falę tępego bólu. Schowałam twarz w dłonie, starając się jakoś opanować mieszaninę emocji i doznań. Miałam suche i piekące gardło. Próbowałam przełknąć ślinę, ale to na nic się nie zdało. Sapnęłam z irytacją i zerknęłam na stolik nocny. Stała tam butelka wody mineralnej, szklanka i paczka aspiryny. Tak! Chwalmy Pana, albo ciotkę, która zostawiła to jak spałam. Nalałam sobie pełny kubek wody i wypiłam łapczywie. Gdy przełykałam ostatni łyk, usłyszałam ciche pukanie i przytłumiony głos dobiegający zza drzwi.
   - Liwia, śpisz...?
   - We... - skrzywiłam się, czując swój zachrypnięty głos. Odkaszlnęłam i spróbowałam ponownie. - Wejdź!
   Złociście pobłyskująca klamka poruszyła się za sprawą czyjejś ręki i do pokoju wkroczyła Rozalia, a za nią Gwen.
   - Jak się czujesz? - zapytała jasnowłosa, siadając obok mnie na łóżku. Była ubrana w jasnoniebieską sukienkę, która z wierzchu była pokryta delikatną koronką, grube granatowe rajstopy, a na ramiona zarzuconą ciemną marynarkę z aksamitną lamówką przy brzegach.
   - Szczerze? - zapytałam retorycznie, po czym dodałam - jak gówno...
   - Chyba nie jest aż tak źle...? - rzekła pytająco Gwen, przyglądając się kwiatom w wazonie na stoliku.
Zaśmiałam się sucho, po czym wzruszyłam ramionami. W sumie, mogło być gorzej.
   - Która godzina? - wstałam z łóżka i przeciągnęłam się, aż w miejscach stawów zaczęło mi strzykać. Ziewnęłam potężnie, przecierając twarz rękoma. Migrena zaczęła słabnąć.
   - Za dwadzieścia pierwsza - zamarłam w połowie związywania włosów, słysząc spokojny głos Rozalii.
   - Co?! Dlaczego nikt mnie wcześniej nie obudził?
   - Wszyscy wiedzą, że poszłaś najpóźniej spać i chcieliśmy dać ci szansę choć trochę wypocząć - białowłosa nie mogąc usiedzieć w miejscu zaczęła przeglądać moje rzeczy w komodzie.
   Zamknęłam się w łazience i napuściłam gorącej wody do wanny. Dopiero stojąc w łazience zorientowałam się, że mam na sobie wczorajsze ubrania. Nieśpiesznymi ruchami rozebrałam się. Oparłam się nagim udem o brzeg wanny i przyciągnęłam do twarzy koszulkę, którą wciąż miałam w dłoniach. Wciągnęłam głęboko w płuca jej zapach - skórzana kurta, mięta i przyjemnie pralinowo-kardamonowe męskie perfumy. Zacisnęłam palce na materiale, czując jak moje serce automatycznie przyspiesza na wspomnienie jego gorących ust i delikatnych dłoni. Odchyliłam głowę do tyłu i odetchnęłam głęboko kilka razy. Gdy w miarę uspokoiłam swoje emocje, odłożyłam koszulkę i nalałam do wanny waniliowy olejek zapachowy i grejpfrutowy płyn do kąpieli. Powoli zanurzyłam ciało w gorącej wodzie. Z pokoju dobiegła mnie rozmowa pomiędzy dziewczynami i głośniejsze pytanie Rozalii.
   - Może wybierzemy się później na zakupy?


~~~~~~~~~~~~~ » . ૪ . « ~~~~~~~~~~~~~


   Odkąd wyszedłem z jej pokoju w ogóle nie potrafiłem zmrużyć oka. Czułem się jak ostatni skurwiel. Jak mogłem coś takiego, do cholery jasnej, zrobić? I to jeszcze jej?! W raz z zamknięciem drzwi do jej sypialni miałem ochotę w coś przypieprzyć. Ledwo udało mi się do niej zbliżyć i wszystko poszło w pizdu, przez to, że nie potrafiłem się opanować. Ale co ja poradzę na to, że ona tak na mnie działa? Pragnę jej jak żadnej innej dziewczyny. Nie chcę mieć tylko jej ciała na własność. Chcę ja całą... Z jej uroczym uśmiechem, delikatnym głosem, słodkimi rumieńcami gdy jest zawstydzona...
   Wpadłem do pokoju, który dzieliłem z Nickiem i zacząłem kręcić się w oszukiwaniu fajek i kurtki. Z impetem otworzyłem szafę - nic, szarpnąłem za klamkę od szuflady - nic, walizka - nic. Zdusiłem w sobie przekleństwo cisnące mi się na usta i wplątując palce we włosy, odetchnąłem.
   - Czegoś szukasz? - zapytał nieco zaspany kuzyn, spoglądając na mnie spod kołdry.
   - Nie wiem gdzie jest kurtka... - mruknąłem bardziej do siebie niż do niego, wciąż miotając się po pokoju jak poparzony.
   - A sprawdzałeś na łóżku? - zerknąłem na swoje posłanie i rzeczywiście tam była. Leżała, bezwładnie rzucona, w nogach.
   - A co ona, do kurwy nędzy, tu robi? - warknąłem, przeszukując jej kieszenie.
   - Położyłeś ją tu, jak wtaszczyliśmy Kaspra do pokoju - zaśmiał się cicho i chwilę później znów zasnął.
   Kiedy upewniłem się, że mam fajki i zapalniczkę w kieszeniach, ubrałem kurtkę i wyszedłem, powstrzymując się od trzaśnięcia drzwiami. Ledwo znalazłem się na dworze, od razu wyciągnąłem papierosa i odpaliłem. Przyjemnie gryzący dym, wdarł mi się do płuc, uspokajając nerwy. Wciąż miałem przed oczami jej, niepewnie tego co czuje, spojrzenie. Wciąż słyszałem jej prośbę, bym przestał i żebym wyszedł.
   - Kurwa mać... - warknąłem nasty raz od jakichś kilkudziesięciu minut, nie mogąc sobie darować swojego zachowania. Mogłem postępować tak z każdą inną dziewczyną, ale nie z nią! Kopnąłem kamień, ukryty wśród liści na parkowej ścieżce. Gdzieniegdzie świeciły się lampy, a mróz w powietrzu zamieniał oddech w małą mgłę.
   - Kastiel? - usłyszałem znajomy głos przyjaciela. Spojrzałem się w jego stronę. Siedział na jednej z ławek, z rękoma głęboko wciśniętymi w kieszenie.
   - Co ty tu robisz...? - zapytałem, siadając obok niego.
   - Nie mogłem zasnąć... - westchnął sentymentalnie.
   - A Gwen?
   - Śpi u siebie - uśmiechnął się delikatnie. Przynajmniej on jeden jest szczęśliwy. Zaciągnąłem się i poczułem na języku kwaśny smak filtra. Zakląłem pod nosem i wyciągnąłem kolejnego.
   - Co cię tak denerwuje? - zapytał cicho, wpatrując się we mnie uważnie.
   - Nic takiego... - mruknąłem przez zaciśnięte zęby, wypuszczając dym z ust. Wiedziałem jednak, że to go nie spławi.
   - Coś jednak musi być na rzeczy, skoro palisz jednego papierosa za drugim - stwierdził spokojnie.
   - Wykazałem się swoim totalnym debilizmem, co się mogło stać? - prychnąłem, odwracając wzrok. Nienawidziłem jak się na mnie tak patrzył. Mimo, że znaliśmy się od dziecka, nie mogłem się do tego przyzwyczaić. Jakby mógł prześwietlić każdą moją myśl.
   - Coś z Liwią? - dopytywał.
   - Niestety, kurwa, tak... - Westchnąłem, czując napływające do oczy łzy. Rzadko mi się to zdarzało, ale teraz nie potrafiłem się powstrzymać. Ostatni raz ryczałem po Niej. Zaciągnąłem się dymem, chcąc zająć czymś innym myśli. Gówno to dało. Mój mózg zachowywał się tak jakby chciał mnie jeszcze bardziej dobić, przypominając mi jej delikatne wargi, smakujące jak pierwsze poziomki. Jęknąłem cicho, a z moich ust potoczył się potok słów. Opowiedziałem Lysandrowi o tym. Był moim przyjacielem i wiedziałem, że mogłem mu ufać.
   - Zachowałem się jak jakiś napalony zboczeniec... - zaśmiałem się gorzko pod nosem. Przecież w jej oczach od początku byłem jak zboczeniec. A może jednak nie...?
   - Powinieneś z nią o tym porozmawiać - powiedział cicho białowłosy, kładąc mi rękę na ramieniu.
   - Taa... i co jeszcze? Przecież ona mnie teraz nienawidzi... Co, mm podejść do niej i powiedzieć: "Hej, sorry za tamto, ale poniosło mnie?". Trochę nie halo...
   - Ona cię nie nienawidzi i nie znienawidzi... Widzę to po tym jak na ciebie patrzy... To nie są zwykłe spojrzenia - on i jego pieprzona intuicja, co do uczuć innych. Potrafił spojrzeć na kogoś i od razu wiedział co ten ktoś czuje. Nie musiał się pytać. Po prostu to wiedział, po zwykłym spojrzeniu w oczy.
   - No nie byłbym tego taki pewny... - mruknąłem i znów przed oczami miałem jej twarz, gdy mówiła, żebym wyszedł. Spojrzenie pełne bólu... - Nie widziałeś jej wtedy... Spojrzała się na mnie jak na nieokiełznane zwierze... Jakby się mnie brzydziła... - szepnąłem, wpatrując się w zgniecione pety pod stopami.
   - Ja uważam jednak, że powinieneś z nią porozmawiać i przeprosić. Chociaż spróbować porozmawiać - dodał, gdy otwierałem już usta. - Chodźmy do hotelu. Przydałoby ci się chociaż kilka godzin snu.


~~~~~~~~~~~~~ » . ღ . « ~~~~~~~~~~~~~



   - Szkoda, że już jutro wyjeżdżamy... - mruknęła posępnie Rozalia, gdy siedziałyśmy w przytulnej kafejce, popijając kawę.
   - A no trochę szkoda... - westchnęłam, biorąc łyk gorącego napoju. Do nozdrzy doleciał mnie przyjemny, gorzkawy zapach kofeiny i nieco subtelniejszy pralin. Zacisnęłam mimowolnie zęby, po raz kolejny przypominając sobie otulający mnie jego zapach, gdy pocałował mnie przed drzwiami. Nie potrafiłam się powstrzymać od delikatnego uśmiechu cisnącego mi się na usta. Miał takie gorące, złaknione pocałunku i jednocześnie delikatne wargi. Coraz rzadziej myślałam o tym jak o czymś złym. Mimowolnie podniosłam rękę i dotknęłam wisiorka. "Taki jak twoje oczy..."
   - Liwia, czy ty nas słuchasz? - z zamyślenia wyrwała mnie Rozalia.
   - Co...? Tak, tak... - powiedziałam lekko zdezorientowana.
   - O kim ty tak namiętnie myślisz co? - zaśmiała się białowłosa, przyglądając mi się uważnie.
   - O nikim... - stwierdziłam wymijająco, chowając się za kubkiem.
   - Czy ty się właśnie rumienisz? - zapytała podejrzliwie Gwen, a ja poczułam jak moje policzki robią się jeszcze bardziej gorące.
   - To od kawy... - skłamałam, ale wiedziałam, że to na nic. One i tak to wiedziały.
   - O kim? - czerwonowłosa patrzyła na mnie z równą uwagą, co Rozalia. Nagle jej oczy zrobiły się dwa razy większe i pojaśniały. - Kastiel?
   - Nie! - zaprzeczyłam gwałtownie, ale dziewczyna uśmiechała się triumfalnie. No to wpadłam jak śliwka w kompot. Nie dadzą mi teraz spokoju...
   - Przecież widzę, że tak... Nam możesz powiedzieć... Chyba nam ufasz - uśmiechnęła się Rozalia, a Gwen pokiwała ochoczo głową. - Całowałaś się z nim?
   - N-Nie... - powiedziałam mało przekonująco, dodatkowo rumieniąc się jak piwonia.
   - Jak całuje?
   - Oh... Roza to nie tak... - jęknęłam cicho, a gdy otwierała już usta by coś powiedzieć dodałam - nie chcę o tym rozmawiać, okej?
   - Uuu... Widzę, że sprawa poważna... - zachichotała cicho pod nosem, ale widząc mój wzrok umilkła.
   - Muszę sobie to wszystko poukł... - zamarłam w połowie zdania, widząc Lysandra i czerwonowłosego kierujących się do kafejki, w której siedziałyśmy. - Musimy iść - stwierdzam nagle, a dziewczyny spojrzały się na mnie zdziwione.
   - Ale czemu...? - zapytała zdezorientowana Gwen.
   - Bo... Bo ostatnio widziałam świetną sukienkę w takim jednym sklepie... i teraz mi się o niej przypomniało - wymyśliłam na poczekaniu, chcąc jak najszybciej zabrać się stamtąd. Od razu podziałało.
Zabrałyśmy swoje rzeczy i zapłaciwszy za kawę, skierowałyśmy się do wyjścia. Przy drzwiach mijaliśmy chłopaków. Lysander uśmiechnął się do każdej z nas, a Gwen pocałował delikatnie w policzek. Niepewna tego co robię, spojrzałam Kastielowi w oczy. Dostrzegłam w nich wstyd i nieme przeprosiny. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie, a on zerknął na moje usta. W jego spojrzeniu czaiło się pożądanie.
   Pamiętał. Z resztą ja też. Jak mogłabym o tym zapomnieć?


9 komentarzy:

  1. Widzę, że nie tylko ja jestem nocnym Markiem.
    Świetny rozdział. Oj Kastiel ma się czego wstydzić. I Lysiek służący zawsze dobrą radą.
    Mam nadzieję, że w następnym rozdziale będzie poważna aczkolwiek wyjaśniająca wszystko rozmowa.
    Pozdrawiam i życzę dużo weny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja pierdziele, kurdę, jak... Aż serce mi się kraje, a łzy cisną na oczy jak to czytam. Kastiel to... ugm, tylko pozazdrościć... poniekąd, ale nie każdy miałby wyrzuty sumienia, po czymś takim. Inny by pewnie olał, czy coś. A Liwia... jeju, poniekąd jest mi jej żal, ale częściowo też takie zazdro. Lys jak zawsze w pogotowiu, a kto od kogo nauczył się tego prześwietlania? Bo i Roza i Lys to umieją. A Gwen pewnie w siódmym niebie, mhmmm.
    Jak widzę, nie jestem jedyna, która siedzi późno w noc. Pomysł z obrazkami: genialny. Aż mi to przypomniało, że muszę swojego Tumblra uzupełnić xD dawno już nic z nim nie zrobiłam. I wszystko jest tu takie genialne w ogóle, ughn.
    Gorąco cię pozdrawiam, życzę dużo weny i napływu jeszcze lepszych i świeższych pomysłów^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurczę, nie spodziewałam się tego że Kastiel jest taki wrażliwy i że będzie to tak przeżywał. A już na pewno nie że będzie tego żałował! Ale to dobrze że taki jest. Ciekawe czy porozmawiają o tym i czy dojdą do porozumienia. Jaka szkoda że wyjazd dobiega końca ;// Takie fajnie było ;c No normalnie tak mi szkoda że nie wiem. Pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejka, czytam twojego bloga już od jakiegoś czasu, ale nie chciało się dupy ruszyć żeby skomentować :)
    Rozdział supi, zwłaszcza jak była perspektywa Kastiela. w sumie mnie to zaskoczyło, taki uczuciowy, myślałam, że raczej niewiele go rusza
    Czekam na NEXT!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, bardzo mnie cieszy, że mam kolejnego czytelnika ;)
      Rozumem doskonale jak to jest gdy nie ma się ochoty na pisanie komentarzy... Trzeba myśleć co napisać i zastanawiać się co ci się najbardziej podobało... Strasznie męczące ;D
      Zawsze uważałam, że pozory potrafią mylić i że nie ocenia się książki po okładce, dlatego też postanowiłam i w tym przypadku to wykorzystać. JEDNAKŻE! mogę obiecać, że nie zawsze tak będzie, ale o tym dowiecie się w kolejnych rozdziałach ;)

      Usuń
  5. W ponad 5 godz przeczytalam wszystkie rozdziały (z krótkimi przerwami bo mnie bolały oczy :P) Gdy juz przeczytalam ten rozdział, to aż mi sie smutno zrobiło na myśl o Liv i Kaziku nooo D: czekam na więcej bo nie mogę się powstrzymać od nieprzeczytania jeszcze raz rozdziałów xd

    OdpowiedzUsuń
  6. Taaak!! Wybaczy mu na pewno i będą razem! <3 Ten jej nieśmiały uśmiech zdradził wszystko XD tak się cieszę! uwielbiam cię po prostu. A ten fragment z perspektywy Kastiela.. No po prostu szczerzyłam się do telefonu jak głupia XD Boże ją chce już kolejny rozdział! Proszę! A i Kas taki uczuciowy.. No, no, no.. Szłodziaśneee *_* Lysio też nieźle sobie radzi ^^ świetne opisy, świetną fabuła i po prostu świetne wszystko!! Proszę nie każ długo czekać na kolejny! Już sobie wyobrażam ich następny pocałunek.. Achhhh <3
    Pisz szybciutko bo my wszyscy tu czekamy! Pozdrawiam i życzę weeeeny!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety będziecie musieli poczekać jeszcze dzień góra dwa, na kolejny rozdział, ponieważ ostatnio strasznie topornie szło mi pisanie. Niedawno skończyłam dwie naprawdę świetne książki i nie mogłam się jakoś przestawić na to co tutaj powstaje. Ale wszystko w porządku, już opanowałam sytuację i zabrałam się za pisanie. Jeśli się zepnę to może jutro wieczorem skończę pisać, a jeśli nie to najpóźniej pojutrze wstawię na bloga ;)
      Przepraszam za opóźnienia i mam nadzieję, że nie ostudziło to waszego zapału do czytania.
      Serdecznie pozdrawiam wszystkich czytelników <3

      Usuń
  7. Aww, Kastiel yak żałuje, że się aż popłakał. <3 Ja tam mu wybaczam w stu procentach!

    OdpowiedzUsuń